Przed Andrzejem Lebiediewem ostatni mecz w sezonie 2023 PGE Ekstraligi. Łotysz miał być liderem Cellfast Wilków Krosno, ale miewał lepsze i dużo gorsze momenty. - Domowy tor za dużo nie pomagał - przyznaje w rozmowie z naszym portalem.
W listopadzie Andrzej Lebiediew skończy 29 lat. Łotysz uchodzi za niezwykle ambitnego zawodnika. Przed sezonem 2023 wielokrotnie mówił, jak bardzo zależy mu na powrocie do PGE Ekstraligi. Udało się awansować z Cellfast Wilkami Krosno, ale obecna kampania jest bardzo trudna zarówno dla zawodnika, jak i dla klubu. Wychowanek Lokomotivu Daugavpils ma po trzynastu meczach średnią 1,620 na bieg. Z pewnością oczekiwał od siebie więcej.
– Robiłem to, co mogłem. Starałem się, popełniałem dużo błędów. Dłuższy rozbrat z Ekstraligą dał się we znaki, jeśli chodzi o wyjazdy. Nasz domowy tor też za dużo nie pomagał. Powrót do elity był ciężki, ale uważam, że dużo punktów zgubiłem przez defekty, przeróżne rzeczy, przejechanie linii wewnętrznej. Średnia mogła wyglądać lepiej – przyznał w rozmowie ze speedwaynews.pl.
Lebiediew chce zostać w PGE Ekstralidze
Wiemy już na pewno, że z elity spadają Cellfast Wilki. Jeśli chodzi natomiast o Lebiediewa, to mówi się, że raczej pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jego nazwisko pada w kontekście ew. transferu do klubów z Torunia i Grudziądza.
– Chcę nadal jeździć w Ekstralidze, pewnie. Nie mnie to oceniać, ale wydaje mi się, że wstydu nie przyniosłem. Walczyłem, szarpałem, każdemu mogłem wystawić łokieć. Walczyłem z nimi jak równy z równym – przekonywał nas Łotysz.
Dobrą formę Lebiediew pokazał chociażby w 2. Finale Tauron SEC w Güstrow. Lepsi od niego byli tylko Janusz Kołodziej i Mikkel Michelsen. Miejsce na podium należy zapisać po stronie sukcesów 28-latka.
– Nie ustrzegłem się błędów, ale generalnie cieszę się z wyniku. Trochę przegapiłem czwartą serię, gdzie miałem dobre pole startowe, zaufałem błędnej linii jazdy i dowiozłem jeden punkcik. W wyniku tego musiałem jechać baraż i miałem gorsze pole startowe w finale. Tego dnia pola się bardzo od siebie różniły i miałem trudniej w walce o wyższe pozycje. Wyciągnąłem z tego ile mogłem, znakomici zawodnicy stali pod taśmą. Mogłem z podniesioną głową jechać do domu – podsumował Lebiediew.
Przed Łotyszem kolejne spore wyzwanie. Będzie on faworytem publiczności podczas Grand Prix w Rydze, które zaplanowano na 12 sierpnia. Najlepszy zawodnik z tego kraju otrzymał dziką kartę na te zawody i z pewnością liczy, że namiesza w czołówce.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!