Fogo Unia Leszno nie jest w najlepszej formie przed fazą play-off. Piotr Pawlicki przyznaje, że zespół ma problemy sprzętowe i szuka rozwiązań. Na domiar złego leszczynianie będą musieli mierzyć się z Motorem Lublin. Niespełna 28-latek nie uważa jednak, że jego zespół nie ma szans.
Trzy kolejne domowe mecze i trzy porażki. Tak złej serii na domowym stadionie Fogo Unia Leszno nie zanotowała od końcówki sezonu 2013. 10-punktowa porażka z zielona-energia.com Włókniarzem nie jest dobrym znakiem przed fazą play-off. Biało-niebiescy są w trudnym położeniu pod wieloma kątami, a jednym z najważniejszych kłopotów są problemy sprzętowe. Piotr Pawlicki przyznaje, że już kilkukrotnie dokonywał zmian w swoim zapleczu, ale cały czas nie może znaleźć satysfakcjonujących rozwiązań. Podobne kłopoty trapiły leszczynian przed rokiem.
„Nie powiem znowu, że szukam, bo to aż głupie”
Zdaniem wychowanka „Byków” problemy dotykają całej drużyny, a wyjątkiem jest tylko Janusz Kołodziej. – My w tym roku mamy wszyscy problem sprzętowy. Nie powiem znowu, że szukam, bo to aż głupie. Staram się robić wszystko z moim sprzętem, żeby to „zagrało”. Może czasami winne jest już przekombinowanie – wyjaśniał po meczu z Włókniarzem Pawlicki. – Chęci są, ogólna dyspozycja jest dobra, ale motocykle nie jadą. Trzeba teraz dalej myśleć, co robić, żeby było lepiej – dodał były Indywidualny Mistrz Polski.
Drugi problem leszczynian to tor. O ile w piątek menadżer nieco tłumaczył go upałem, to zdaniem Pawlickiego sytuacja jest bardziej złożona i ciągnie się od dłuższego czasu. – W Lesznie mamy ostatnio problem, żeby powtórzyć tor. On dziwnie się zachowuje. Trener i toromistrz wykonują dużo pracy, ale gdy tor dostaje za mało albo za dużo wody, to strasznie szybko się zmienia – podkreślił „Piter”.
Błędy własne
Dopasowanie do toru jest jednak problemem, który nie usprawiedliwia trzech domowych porażek z rzędu. W meczu z Włókniarzem „Byki” po prostu się pogubiły. – Skoro przyjeżdżają przeciwnicy i od początku potrafią znaleźć prędkość, to nie możemy zwalać winy na tor. To my jeździmy na motocyklach i to my zrobiliśmy błędy, bo źle zaczęliśmy przekładać sprzęt. On zaczął nam jechać do tyłu. Początek nie był zły, ale w pewnym momencie wyciągnęliśmy złe wnioski – wyjaśnił słabą postawę w środkowej fazie meczu Piotr Pawlicki.
Mission impossible
Za niecałe dwa tygodnie leszczynianie staną do walki w ćwierćfinale. Rywalem będzie zwycięzca rundy zasadniczej i jeden z najbardziej niewygodnych rywali leszczynian w ostatnich latach. Motor Lublin w rundzie zasadniczej rozbił leszczynian aż 58:32 i zdołał wygrać również w Lesznie. – To jest sport, jak każdy inny. Oglądam piłkę nożną i nie powiedziałbym, że Real Madryt wygra w tym roku Ligę Mistrzów. Sport pisze różne historie. Trzeba wierzyć, że się uda – zakończył optymistycznie Piotr Pawlicki
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!