Nie udało się drużynie Speed Car Motoru Lublin wygrać w piątkowy wieczór na własnym torze w konfrontacji z Betard Spartą Wrocław. To mocno komplikuje sytuację podopiecznych Macieja Kuciapy.
Mecz w Lublinie rozpoczął się bardzo pechowo, bowiem od bardzo niebezpiecznej sytuacji Grigorija Łaguty z Taiem Woffindenem po której Brytyjczyk zaliczył upadek i jak się później okazało, doznał kontuzji, która wyeliminuje go z jazdy na minimum miesiąc.Strata lidera w pierwszej fazie zawodów odbiła się na Betard Sparcie, która zaczęła przegrywać z beniaminkiem, a Koziołki były na najlepszej drodze do tego, aby wykorzystać swoją przewagę. Ostatecznie to ekipa Darka Śledzia wywiozła dwa ligowe punkty oraz dodatkowe oczko bonusowe.
Samo spotkanie było arcyciekawe i warte uwagi do miana najlepszego meczu sezonu. Ozdobą było zdecydowanie to, co wyprawiał w czternastym biegu Maksym Drabik, który na ostatniej prostej minął dwójkę rywali i przypieczętował wyjazdowe zwycięstwo swojej drużyny. – Sytuacja, gdy Maksym Drabik wyprzedził nas tuż przed metą w czternastym biegu sprawiła, że bardzo się zdenerwowałem. W PGE Ekstralidze nie ma tak, że wygrasz start i na spokojnie dojedziesz sobie do mety. Na tym poziomie nie ma miejsca na najdrobniejsze błędy. Cały czas musisz się pilnować i mieć oczy dookoła głowy, żeby widzieć, czy masz za sobą partnera z drużyny, którego chcesz puszczać przed siebie, czy przeciwnika. Podczas przedostatniego kółka spojrzałem w lewo i zobaczyłem Pawła, a dojeżdżając do mety spostrzegłem Maksa, ale nie dało się już nic z tym zrobić – mówi Wiktor Lampart.
Młodszy z braci Lampartów był w tym spotkaniu liderem swojej drużyny, bowiem przy swoim nazwisku zapisał on dziesięć punktów z bonusem. – Szkoda, że wczoraj przegraliśmy, ale wierzę, że zwyciężymy w następnym spotkaniu. Ze swojego wyniku indywidualnego mogę być zadowolony, bo fajnie mi się jechało. Ogólnie ostatnio moje rezultaty są coraz lepsze. Pozmienialiśmy przełożenia, majstrowaliśmy trochę przy silnikach i dzięki ciężkiej pracy jesteśmy w teamie zadowoleni z efektów. W tym tygodniu mieliśmy też szansę podrasować nasz sprzęt na dwóch rundach DMPJ w Lublinie oraz w ćwierćfinale IMP w Krośnie, co było bardzo przydatne.
Teraz przed żużlowcem chwila a złapanie oddechu przed kolejnymi zawodami, lecz Wiktor Lampart nie zamierza w tym czasie rozstawać się z motocyklem. – Teraz mam trzy dni wolnego. Złożę sobie w tym czasie motory crossowe, które miałem rozebrane, ponieważ dłubałem przy jednym z silników. A kolejny start na żużlu czeka mnie we wtorek, gdy pojedziemy w Opolu w eliminacjach Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych. Z kolei w środę czeka mnie półfinał IMP w Krakowie. Dziękuję mojemu teamowi za ciężką pracę w ostatnich tygodniach oraz moim partnerom, którzy mnie wspierają.
źródło: inf. własna / fb.com/LampartRacing
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!