Tarnowska Unia w miniony weekend odjechała dwa treningi punktowane, nie wygrywając żadnego z nich. W pojedynkach przeciwko ekipom Speed Car Motoru Lublin i Wilków Krosno brał udział Wiktor Kułakow, który miał okazję przetestować kilka ustawień w swoim sprzęcie.
Pierwsze spotkania towarzyskie służą właśnie zaznajomieniu się z torem po przerwie zimowej oraz mają na celu znalezienie odpowiednich rozwiązań przed zbliżającym się sezonem. Rosjanin w obydwu pojedynkach radził sobie różnie – przeciwko „Koziołkom” zdobył zaledwie 2 punkty a w meczu z „Wilkami” zapisał na swoim koncie 8 „oczek” z bonusem. W obu przypadkach pojawił się on na torze czterokrotnie. – Trochę testowaliśmy, ponieważ wiadomo, że pogoda następnym razem może się różnić. Podobnie w tych treningach punktowanych – w piątek tor był inny, a w sobotę wyglądał już inaczej. Próbowaliśmy różnych ustawień. Widać było, że muszę sporo potrenować, bo tej jazdy jeszcze mi brakuje. Im więcej jej mam, tym lepiej czuję się na motorze. Na razie miałem za mało jazdy i tak to czasami wychodzi. Na treningach jest wszystko ok, bo jadę sam, a w piątek, gdy pierwszy raz stanąłem w czterech, to było inaczej. Trzeba być pozytywnie nastawionym, muszę podejść do tego na luzie. Jestem na razie spięty, ale to właśnie z tego powodu, że nie było jazdy. Brakuje mi startów, a motory są już w porządku. Powiedziałem chłopakom, że wszystko jest naprawdę dobrze przygotowane. Sam jeszcze nie jadę, brakuje mi tej pewności siebie, choć może bardziej tego luzu na motorze. Jestem jeszcze spięty i tak to wychodzi – mówił o swojej dyspozycji w treningach punktowanych w Tarnowie, Wiktor Kułakow.
Zawodnik „Jaskółek” trenował w czwartek na tarnowskim owalu, aby później pojawić się we wspomnianych spotkaniach towarzyskich. Po trzech dniach jazd z rzędu można wyciągnąć zapewne już odpowiednie wnioski. – W tym roku pierwsza liga startuje szybciej niż Ekstraliga. Wnioski trzeba wyciągnąć od razu. Musimy być gotowi na niedzielę. W sobotnim treningu punktowanym widać było już, że jechałem coraz lepiej. W tym ostatnim biegu, który przegrałem, zostałem po prostu na starcie. W takiej sytuacji jedzie się w kurzu, dostaje szprycę i jest „pozamiatane”. Nieco powalczyłem, ale przed tym biegiem, spróbowaliśmy też innego ustawienia i już wiemy, że nie będziemy tego stosować. Nie chcę też jechać w każdym biegu na tych samych, a dobierać różne rozwiązania oraz sprawdzać kilka silników. Wszystko po to, aby później mniej więcej wiedzieć przed zawodami, na którym sprzęcie pojechać.
Pogoda z czasem będzie coraz lepsza i niedługo tarnowska nawierzchnia nie powinna stanowić niespodzianek dla zespołu Tomasza Proszowskiego, po zimowej przerwie. – W połowie wiemy, już czego się spodziewać. W piątkowym meczu zaskoczył nas po prostu ten tor. Na wcześniejszym treningu zachowywał się on inaczej niż w sobotę. W pojedynku z Krosnem było już twardziej. Przyjdą jednak zawody, odpowiednia pogoda i mam nadzieję, że będzie on taki, jak w poprzednim roku. Wówczas był on powtarzalny. Ten tor był tak przygotowany, że takiej powtarzalności nie widziałem wcześniej w żadnym klubie – podkreślił Rosjanin.
Pierwsze poważne ściganie czeka tarnowską ekipę już w niedzielę. Wówczas to do „Jaskółczego Gniazda” zawita Lokomotiv Daugavpils. Pomimo braku zwycięstwa w treningach punktowanych, gospodarze powinni być faworytami tego starcia. – Jest początek sezonu i nie wiadomo, jak kto pojedzie. Żadna drużyna w pierwszej lidze nie może być pewna tego, że od razu wygra. U siebie jednak jesteśmy mocni, mamy dobry zespół oraz trenerów. Mam nadzieję, że każdy będzie podpowiadał i wynik będzie do przodu – dodał optymistycznie Wiktor Kułakow.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!