Motor Lublin pokonał osłabioną Spartę Wrocław 51-39. Goście z Dolnego Śląska pokazali serce do walki i mimo bardzo słabego dnia Bartłomieja Kowalskiego osiągnęli dobry rezultat. Teraz, aby zdobyć złoty medal, „Spartanie” sami muszą osiągnąć ponad 50 punktów. Czy w rewanżu będzie im dane pojechać w pełnym składzie?
Gość staje się gospodarzem
W rewanżu zadanie dla wrocławian powinno być trochę łatwiejsze, gdyż zacznie im sprzyjać własny tor. Z drugiej strony jednak odejdzie też wielki sprzymierzeniec, mianowicie rezerwy taktyczne. Cała nadzieja w powrocie do zdrowia Macieja Janowskiego i Tai’a Woffindena. Trener Dariusz Śledź zaznaczył, że jest za wcześnie, by cokolwiek stwierdzić. Mówi się, że z tej dwójki bliżej powrotu do zdrowia jest popularny „Tajski”. Co o tym sądzi sam zawodnik?
– Zobaczę, czy uda mi się wystartować. Zobaczę, jak pójdzie w tym tygodniu z rekonwalescencją. W tym momencie nie wygląda to zbyt dobrze, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby spróbować i nie odczuwać bólu – mówił Woffinden zaraz po zakończonym półfinale w Lublinie. Trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata robi, co może, by jak najszybciej wrócić do ścigania. Nie jest jednak wykluczone, iż możemy go już nie zobaczyć w żadnych zawodach do końca roku.
– Nie tylko nie wygląda to dobrze na przyszły tydzień, ale nie wygląda to dobrze na resztę sezonu, w tym na Toruń. Staram się robić wszystko, co w mojej mocy. Codziennie mam 5 godzin fizjoterapii, spędzam czas w komorze hiperbarycznej oraz na zabiegach laserowych. Ale na razie nie mam siły, kiedy ściskam rękę. Bo jak tylko ścisnę trochę mocniej, to odczuwam ogromny ból. Po prostu potrzebuję czasu – kontynuował Woffinden.
Czy dwanaście punktów to dużo?
W zeszłym roku mogliśmy powiedzieć, iż jeszcze nikt w finale nie odrobił takiej zaliczki. Stało się to jednak nieaktualne z momentem, gdy Motor wygrał 53-37 z Gorzowem. Tym razem role się zmieniły i to Lublinianie będą się bronić na obcym terenie. Dwanaście punktów to dużo, ale prawdziwy wojownik nie może usiąść i zrzucać wszystkiego na karb złego losu.
– Oczywiście będzie ciężko i musimy wierzyć. Myślę, że to byłaby inna historia, gdybyśmy ja i Maciek ścigali się dzisiaj [w niedzielę – dop. red.]. Taki już jest ten sport. Czasami zdarzają się kontuzje. Kilku chłopaków z Lublina miało kontuzje na początku sezonu. To jest sport, każdemu się zdarza – komentował to, jaki jest żużel, trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata.
Czarny sport niejednokrotnie przyzwyczajał nas do tego, jak potrafi być przewrotny. Wszystkie wątpliwości co do wielkiego finału zostaną rozwiane dopiero w niedzielę. Motor stanie wtedy przed szansą na swój drugi, a Sparta szósty złoty krążek DMP.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!