Betard Sparta Wrocław, z niedzielnego pojedynku z tarnowskimi „Jaskółkami” wracała do stolicy Dolnego Śląska „z tarczą”. Po wygranym 49:41 spotkaniu, powodów do narzekań nie miał raczej trener wrocławskiej ekipy, Rafał Dobrucki.
Jego podopieczni kontrolowali przebieg pojedynku, w decydującym momencie wyprowadzając skuteczne „ciosy”. Ich przewaga wynosiła już nawet 12 punktów, ostatecznie goście byli górą, pokonując zawodników Grupa Azoty Unii Tarnów, różnicą ośmiu „oczek”. – Dziękujemy chłopakom – „Unistom”, za walkę. Tarnów to zawsze trudny teren i ciężko rozgryźć go, nawet zawodnikom, którzy tu mieli okazję jeździć. Spodziewaliśmy się, że nie będzie lekko, ale jakoś się udało. W miarę spokojnie kontrolowaliśmy to spotkanie. Cieszę się, że chłopaki się stabilizują. Jadą coraz lepiej, zaczynają się rozpędzać i to mnie cieszy najbardziej. Myślę, że ten początek sezonu, taki niemrawy, jakby nam się troszeczkę odbił w pierwszych meczach. Teraz wchodzimy na właściwe tory i jak widać chłopaki jeżdżą coraz szybciej, regularnie przede wszystkim. To jest najbardziej pocieszające – komplementował swoich podopiecznych, Rafał Dobrucki.
Sztab szkoleniowy wrocławian ma powody do zadowolenia. Na wysokim poziomie punktuje lider formacji juniorskiej, ważne punkty dorzuca rezerwowy, a seniorzy wywiązują się ze swojego zadania. Zwyżkę formy w ostatnim pojedynku odnotował również ten, na którego wszyscy we Wrocławiu liczą, czyli Vaclav Milik. – Jakoś stabilizujemy formę. Chłopacy naprawdę ciężko pracują i to widać. Zawodnicy i teamy rozpoznają ten sprzęt. Dzisiaj żużel jest bardzo trudny i naprawdę drobne sprawy mają olbrzymie znaczenie. Każdy detal jest bardzo ważny i z tego tytuły tej pracy mają naprawdę masę. Cieszę się, że to ogarniają i idziemy w dobrym kierunku. Maciek się stabilizuje, cieszę się też z Tai’a. Jeszcze ta końcówka zawodów, jakby ciągle gdzieś w takim gorszym kierunku, ale jest już coraz lepiej, widać progres. Maksym jedzie świetnie od dłuższego czasu. Bardzo się cieszymy, również z tego, że „Vaszek”, którego punktów na pewno potrzebujemy, w tym meczu jakby udźwignął to wszystko i zaczyna też wyglądać dobrze i stabilnie. To jest ważne. Max – niepotrzebnie „zerówka” i ten defekt. Też gdzieś jeszcze mógł być jakiś punkcik, ale myślę, że ogólna ocena jest bardzo dobra – słusznie przyznał.
Jedynym słabym ogniwem w Betard Sparcie wydaje się być w tym momencie Andrzej Lebiediew. Aktualny Indywidualny Mistrz Europy, daleki jest od dyspozycji, zwłaszcza z początku ubiegłego sezonu. Przypomnieć należy, że na swoje szanse czeka, albo wystawiany i ciągle zmieniany Damian Dróżdż, albo choćby młody Rosjanin, Gleb Czugunow. – Ja mam wiarę we wszystkich moich zawodników, nie chcę tu nikogo wymieniać. Każdy ma swoje problemy i chce jak najlepiej. Starają się, co innego byłoby, gdyby ktoś po prostu – mówiąc brzydko – „olewał” treningi, nie przygotowywał się, nie starał i przyjeżdżał z rozklekotanym sprzętem. Wtedy można dyskutować o tym, że ktoś może się nieodpowiednio przygotowuje. Myślę, że niewielu jest takich, którzy nie do końca spełniają to w ekstralidze, ale wszyscy przygotowują się najlepiej, jak potrafią. Przynajmniej wiem, że w moje drużynie tak jest. Myślę, że Paweł (Baran – przyp. red.) ma takich samych, ambitnych zawodników u siebie i każdy chce zrobić wszystko jak najlepiej. Po prostu staje czterech pod taśmą i ktoś musi być ostatni – dodał na koniec, Rafał Dobrucki.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!