W ubiegłym tygodniu, w Bydgoszczy odbyła się impreza, która dosłownie była powrotem do przeszłości. „Spotkanie byłych żużlowców – Derby Pomorza 2018”. Pomysłodawca, Jarosław Gamszej spiął klamrą przeszłość i teraźniejszość. Klimat pojedynków toruńsko- bydgoskich powrócił na jeden wieczór.
O tym, że żużel powinien łączyć a nie dzielić wiedzą wszyscy. Historia pokazała, że w wypadku spotkań drużyn z Bydgoszczy i Torunia bywało bardzo emocjonująco i niejednokrotnie komuś puszczały nerwy. Jednak niedawno, podczas spotkania byłych żużlowców, wspominano głównie te dobre, sportowe emocje. Zdjęcia z minionych lat, wprowadzały w klimat tych pojedynków a rywale zza miedzy wspólnie wspominali dawne czasy. Przysłuchując się starszym zawodnikom, można było wyczuć nutę zadumy i nostalgii, kiedy na kolejne pytania o dawnych kolegów padała odpowiedz, że jego już z nami nie ma. Inni wspominali, wymieniali się kontaktami i informacjami. Byli także Ci, którzy całkiem niedawno pisali żużlową historię. Karol Ząbik tak wspominał spotkania derbowe: – Zawsze w głowie miałem te pojedynki. Na początku znałem je ze zdjęć i opowieści taty a później przekładałem to sam na siebie. Zawsze był większy dreszczyk emocji i to też dzięki kibicom, którzy nakręcali tę atmosferę. Zawsze miło to wspominam. Zwłaszcza swój pierwszy punkt zdobyty w karierze, właśnie podczas derbów, kiedy Bydgoszcz przyjechała do Torunia. Nigdy nie zapomnę tego pierwszego punktu zdobytego na torze. Później były też piękne chwile ale ten pierwszy punkt będę pamiętał zawsze.
Spotkanie przypominało Galę Oskarową. Był czerwony dywan, jupitery, oraz gwiazdy kroczące w stronę sceny. Organizator podkreślał, że w przeszłości, medale rozdawano w szatni, bez rozgłosu. Planując takie spotkanie, chciał oddać dawnym bohaterom to, co zostało im zabrane – ten splendor, światła i oklaski.
Skąd się wzięła idea bydgoskich spotkań z byłymi zawodnikami? – Zawsze marzyłem, aby środowisko byłych żużlowców niejako powołać do życia. Oni żyją między nami, jeżdżą tramwajami, spotykamy się w sklepie ale pomyślałem, że powinni powrócić na usta kibiców, aby ludzie znów o nich usłyszeli i to mi się udało. To też ich zasługa, że chcą się spotykać. Bydgoski teren jest bardzo podatny, są bardzo chętni. Spotkania zaczynaliśmy od siedmiu zawodników, w tym roku było trzydziestu. Pierwsza impreza była zamknięta, za co niemal zostałem zlinczowany, dlaczego nikt o tym nie wiedział. To był dla mnie sygnał, że należy działać. Z roku na rok to ewoluuje. Aż wylądowaliśmy w Operze Novej. Teraz marzy mi się scena główna – opowiada Jarosław Gamszej.
Często mówi się, że kluby zapominają o swoich dawnych gwiazdach. Nazwiska, które kiedyś elektryzowały kibiców, teraz są historią. – Kluby mają swój program działania. Spotkania z byłymi zawodnikami, czy kolekcjonerami, to spotkania prywatne, zupełnie nie związane z klubem. Te spotkania są po to, żeby się zintegrować, nie są połączone z żadną większą ideą. Są poniekąd spontaniczne, dlatego to wychodzi – tłumaczy Gamszej.
Tak minął galowy wieczór. Wśród opowieści, muzyki i wzruszeń. Z jednej strony spotkanie starych przyjaciół. Z drugiej, kopalnia wiedzy dla młodszego pokolenia. Wszyscy razem, bo łączy nas żużel.
Źródło: informacja własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!