Z tarczą z Gdańska wyjechała tarnowska Unia, pokonując w niedzielę Zdunek Wybrzeże w stosunku 50:40. Jednym z liderów gości był w tym spotkaniu Peter Ljung. Doświadczony Szwed spisywał się bardzo dobrze i zanotował na swoim koncie 11 punktów.
Trzeba przyznać, że przed meczem mało kto stawiał na podopiecznych Tomasza Proszowskiego. Spotkanie szybko jednak zweryfikowało przedmeczowe prognozy, a tarnowianie byli w całym jego przebiegu drużyną lepszą. Nasz rozmówca w ostatnim biegu linię mety minął jako ostatni, jednak wcześniej stracił tylko jedno „oczko”, a kilka zdobył pokonując rywali na dystansie. – W całych zawodach byliśmy lepszym zespołem. Skończyłem je biegiem, który zawaliłem na samym końcu. Próbowałem wówczas czegoś z motocyklem, aby zobaczyć, gdzie są granice, na wypadek, gdybyśmy musieli na przykład wrócić do Gdańska w fazie Play-off. Postanowiliśmy spróbować, to jednak nie zadziałało. W tamtym momencie jednak wygraliśmy już to spotkanie. Zadanie zostało zatem wykonane i było już po wszystkim. Nie widziałem powodów, aby wówczas, po przegranym starcie robić coś głupiego – mówił o występie na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego, Peter Ljung.
Kluczowym elementem były – jak często w „czarnym sporcie” – wyjścia spod taśmy. To, co było bolączką „Jaskółek” na inaugurację z Lokomotivem Daugavpils, okazało się bezlitosną bronią w wyjazdowej potyczce nad polskim morzem. – To było bardzo ważne, zresztą oczywistym jest, że starty odgrywają zawsze istotną rolę. Sądzę, że oni czuli się podobnie, jak my w Tarnowie przed tygodniem. Była pewna presja, jechali pierwsze spotkanie przed własną publicznością. Zawsze wówczas chce się wystąpić dobrze. To nie takie proste. My mieliśmy dokładnie to samo w zeszły weekend. Myślę, że teraz łatwiej będzie nam wjechać w ten sezon. Dwa zwycięstwa na początek to naprawdę miłe uczucie i zdejmie z nas to nieco presji – podkreślił.
Kolejną ligową potyczkę tarnowskiego zespołu zaplanowano na najbliższą sobotę. O godzinie 20:15 powinien rozpocząć się pojedynek pomiędzy Unią, a Arged Malesa TŻ Ostrovią. Rywal do tej pory prezentuje się bardzo dobrze, bowiem z trudnego terenu w Łodzi wywiózł 43 punkty, w niedzielę gromiąc u siebie ekipę z Gniezna w stosunku 56:34. Przed „Jaskółkami” bardzo trudne zadanie, zwłaszcza, iż będą musiały one sobie radzić bez Artura Mroczki, u którego stwierdzono po wczorajszym spotkaniu złamanie kości w ręce. O punkty – pomimo meczu u siebie – będzie bardzo ciężko. – Też tak uważam. W Ostrowie jest kilku dobrych zawodników, to solidna drużyna. Musimy zatem wszyscy spisać się dobrze. Małym problemem w naszym zespole jest teraz sytuacja z Arturem Mroczką. Wygląda na to, że złamał on rękę. Przez to może nam być naprawdę trudno. Mam tylko nadzieję, że jego stan nie jest zbyt poważny – dodał na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, kapitan tarnowskiej ekipy, Peter Ljung.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!