Piotr Pawlicki w wielkim stylu wrócił do ścigania w sezonie 2018. Młodszy z braci Pawlickich po dwóch spotkaniach PGE Ekstraligi jest niepokonany, zdobywając trzydzieści punktów w dziesięciu swoich startach.
Pawlicki najpierw wykręcił pięć trójek przeciwko Falubazowi Zielona Góra, a następnie w minioną niedzielę w hicie PGE Ekstraligi, gdy do Leszna zawitał forBET Włókniarz Częstochowa. Piotr Pawlicki imponował momentem startowym, a nawet gdy ten element wyścigu przegrywał, szybko na dystansie nadrabiał stracony dystans do rywali.
– Na pewno mogę się cieszyć, że wpadło mi drugi raz piętnaście punktów. Dwa komplety na własnym torze, ale będę powtarzał, że nie ma co wpadać w hurraoptymizm. Przyjechała bardzo mocna drużyna, a my zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas naprawdę bardzo trudne spotkanie. Pokazaliśmy jednak fajny żużel, a ja osobiście mogę być zadowolony, zarówno ze swojego występu jak i cieszyć się z kolejnego zwycięstwa drużyny – powiedział po meczu Piotr Pawlicki.
Niewiele zabrakło, a Drużynowy Mistrz Polski z ubiegłego sezonu nie miałby kompletu punktów. W dwunastym biegu dnia jechał on przez jakiś czas za plecami Michała Gruchalskiego, którego ostatecznie udało się wyprzedzić ostrym atakiem. Niewiele zabrakło, a Gruchalski upadłby na tor, lecz sędzia wyścigu nie przerwał. Zdaniem Leszka Demskiego, jazda „Pitera” nadawała się do przerwania biegu i wykluczenia leszczynianina. – Nie było to zamierzone. Z wyjścia z łuku wiedziałem już, że będę starał się wejść od Michała i w momencie, gdy w szczycie łuku wykontrowałem motocykl, miałem go nieco „przyciśniętego” prawą nogą na haku i kiedy złapaliśmy tej luźnej nawierzchni, „wyrwało” mnie i sam się ratowałem, by nie upaść. Michał na szczęście też się utrzymał i pojechaliśmy dalej. Mogę tylko przeprosić, co też uczyniłem zaraz po biegu, bo to nie była celowa jazda z mojej strony – tłumaczy kontrowersyjną sytuację Piotr Pawlicki.
Lider leszczyńskiej Fogo Unii brał też udział w fatalnej kraksie z Tobiaszem Musielakiem, po której kibice „Byków” na pewno zadrżeli o stan zdrowia swojego zawodnika. Po meczu nie mogło zabraknąć pytań na ten temat. – Wszystko w porządku, ale prawa noga jest nieco poobijana, głównie kolano. Co do sytuacji, Tobiasz wszedł pode mnie, podniosło mu motocykl i wpadł we mnie. Cóż mogę dodać, na szczęście nikomu nic się nie stało.
źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!