Mateusz Błażykowski mógł zostać cichym bohaterem Abramczyk Polonii Bydgoszcz w niedzielnym meczu z ROW-em Rybnik. Ostatecznie bydgoszczanie przegrali, jednak młodzieżowiec i tak może zaliczyć ten mecz do udanych, zwłaszcza że niedawno wyleczył kontuzję.
Mateusz Błażykowski bardzo pechowo rozpoczął sezon. Zaliczył upadek w kwietniowym meczu z Unią Tarnów, po którym musiał odpocząć od żużla. Przerwa nie trwała długo i junior Abramczyk Polonii Bydgoszcz podjął decyzję o powrocie na tor już na początku maja. Mecz w Krośnie był jednak bardzo nieudany. Błażykowski zaznacza, że decyzja o powrocie nie została podjęta pod presją. – Wróciłem trochę za szybko po operacji. Każdy mi to odradzał. Nikogo się nie posłuchałem. Ani prezes Jerzy Kanclerz, ani nikt inny na mnie nie naciskał. To była moja decyzja, która okazała się być katastrofalna. Nie dziwię się, że spadła na mnie krytyka, bo sam zrobiłbym mema ze sobą, gdybym to nie był ja – mówił po meczu z ROW-em dla klubowych mediów zawodnik Abramczyk Polonii.
Bydgosko-rybnickie starcie miało niesamowity przebieg. Choć gospodarze prowadzili przez cały mecz, to wypuścili wygraną z rąk. Błażykowski mecz zaliczy do udanych, gdyż zdobył 5 punktów. – Mimo wszystko czuję się słabo. Przegraliśmy, chociaż prowadziliśmy przez całe zawody. Końcówka meczu nam uciekła – przyznał Błażykowski. – Za tydzień mamy mecz. Czekamy aż wróci do nas Adrian Gała, dołączy też Wiktor Przyjemski. Myślę, że każdy z nas ma w sobie wielką chęć wygrywania i dołoży swoją ważną cegiełkę – dodał bydgoski młodzieżowiec.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!