Zawirowania wokół częstochowskiego klubu trwają w najlepsze. Jedną z opcji na przyszłorocznego trenera "Lwów" jest Marek Cieślak. Sam zainteresowany wypowiada się z niechęcią do tej roli.
Krono-Plast Włókniarz ma za sobą nieudany sezon w PGE Ekstralidze. Biało-zieloni zakończyli zmagania na siódmym miejscu, nie wchodząc do fazy play-off i ledwo unikając spadku do Metalkas 2. Speedway Ekstraligi. Częstochowski klub mógł jednak wcześniej w pełni skupić się na negocjacjach kontraktowych na kolejny sezon niż pozostałe ośrodki. Te również nie przebiegają po myśli Michała Świącika. O odejściu Mikkela Michelsena było wiadomo już wcześniej, lecz z klubem „pożegnał” się również kapitan – Leon Madsen. Duńczyk po ośmiu sezonach spędzonych z „Lwem” na piersi przeniósł się do Zielonej Góry. Otwartą sprawą jest także obsada na stanowisku trenera. Tegoroczny szkoleniowiec – Janusz Ślączka nie sprawdził się w tej roli i nie zaskarbił sobie serc kibiców Włókniarza.
Trudno jednak wskazać potencjalnego następcę 53-latka. Jednym z kandydatów jest naturalnie Marek Cieślak, który ostatnio ponownie wrócił do łask prezesa Świącika. Przypomnijmy jednak, że ostatnia przygoda legendy częstochowskiego klubu w macierzystym ośrodku zakończyła się skandalem. Od tamtego czasu przez Włókniarz przewinęło się trzech trenerów, lecz ani jeden nie jest dobrze wspominany. Czy jest szansa, aby Cieślak powrócił na stanowisko pierwszego trenera w częstochowskim klubie?
O książkach i przyszłości
Sam zainteresowany ostatnio spotkał się z kibicami w jednym z hoteli w Częstochowie. Tematem rozmów były napisane książki przez wybitnego trenera. Oprócz ich promocji, wspominek, rozmów i przyjemnych chwil nie mogło zabraknąć dwóch pytań. Czy będzie następna książka oraz jakie plany na przyszłość ma 74-latek. – Myślę, że już druga książka była naciągana. Wydawnictwo chciało, żebyśmy napisali jeszcze jedną, ponieważ pierwsza dobrze się sprzedała. W przypadku moich książek jest trochę jak z filmami. Pierwszy robi furorę, powstaje druga część, ale ona jest przeważnie gorsza – skomentował współautor za pośrednictwem tvorion.pl.
W tej drugiej kwestii, która wszystkich kibiców częstochowskiego Włókniarza elektryzuje jeszcze bardziej odpowiedź była podobnie stanowcza. Po słowach pięciokrotnego triumfatora Drużynowych Mistrzostw Świata można stwierdzić, że w roli pierwszego trenera nie widzi swojej osoby. Może oczywiście służyć pomocą, lecz na pełnoprawny angaż Marka Cieślaka Michał Świącik chyba nie ma co liczyć. – W klubie to ja mogę pomagać na rowerze i przy koszeniu trawy (śmiech). Już trochę zrobiłem dla tego żużla. W tylu klubach i w reprezentacji. I po prostu myślę, że ja się już nie nadaję – zakończył 74-latek.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!