Janusz Kołodziej w fantastycznym stylu wygrał 2. Finał Tauron SEC 2023 w Guestrow. Triumfator przyznał, że w sobotni wieczór świetnie się czuł w Niemczech, choć wcześniej w głowie siedział mu skandal, związany z odwołanym 3. Finałem Canal+ Online IMP w Krośnie. - Odechciało mi się żużla - przyznał.
W Guestrow sposób na Kołodzieja znalazł tylko Jan Kvech. Lider Fogo Unii Leszno stracił punkcik w fazie zasadniczej, ale w decydujacych momentach 2. Finału TAURON SEC w Guestrow był bezbłędny. „Koldi” na niemieckiej ziemi znów stanął na najwyższym stopniu podium.
– Można powiedzieć, że lubię ten tor, ale nie spodziewałem się, że aż tak dobrze pójdzie. To był nowy dzień, nowe rozdanie. Mogę chyba to powiedzieć – mialem taką sytuację, że Krosno wybiło mi żużel z głowy. Ciężko mi się startowało, bo ostatnimi czasy nie mogę patrzeć na ten żużel. Koniec końców starałem się robić swoje, udało się znaleźć dobre ustawienia. Nie miałem problemów ze startami, trafiłem dobry numer. Miałem sporo szczęścia. Obawiałem się finału, ale porozmawiałem z Grzesiem Zengotą, który powiedział mi, że znalazł coś fajnego i jeśli lubię, to mam brać czwarte pole – powiedział nam Janusz Kołodziej.
Kołodziej o skandalu w Krośnie
Legendarny polski żużlowiec przyznał w rozmowie z naszym dziennikarzem, że podczas zawodów w Guestrow odczuwał radość z życia i jazdy na motocyklu. Podobne odczucia mieli inni zawodnicy, a kibice dostali wspaniałe show. Była to przyjemna odmiana po skandalu, do którego doszło w niedzielę i poniedziałek (30-31 lipca). Mowa tu oczywiście o nieudanych podejściach do odjechania 3. Finału Canal+ Online Indywidualnych Mistrzostw Polski w Krośnie. Kołodzieja zapytaliśmy, jak wyglądał tor i proces decyzyjny z jego perspektywy. Nasz rozmówca nie gryzł się w język i wspomniał przy tej okazji wydarzenia z… Leszna.
– Miałem taką sytuację przed naszym meczem ze Spartą, tym ostatnim ligowym. Mogłem być przy komisarzu, który działał przy torze. Pan komisarz obawiał się o odcinek toru, bardzo szeroko, tam gdzie nikt nie jeździ. Tam oderwał się kawałeczek toru, który był rysowany i tak dalej. Komisarz twierdził, że powinien być robiony na mokro, a nie na sucho. Wzięliśmy to pod uwagę, wysłuchaliśmy sędziego, zrobiliśmy co trzeba i nic się nie stało. Nie było żadnej wyrwy, żadnych upadków – wspominał „Koldi”. Dlaczego o tym mówi?
– Oczywiście, że tor w Krośnie do niczego się nie nadawał. Kilka dni po Lesznie widzimy się w Krośnie, jest zupełnie odwrotna sytuacja. Wszyscy widzą, że tor jest nieregulaminowy, a nam się wmawia coś innego. Okazuje się, że wielki błąd został popełniony dużo wcześniej. Nie przez zawodników, ale na nich się to odbiło. Słyszymy, że kadra była pijana, a nikt nigdzie nie pił! Zamiast cieszyć się z wielkiego sukcesu, to my Polacy, potrafimy wszystko zabić – grzmiał Kołodziej.
Zawodnicy zostali zaatakowani bez powodu?
Drużynowy Mistrz Świata z 2023 roku ma pretensje do osób decyzyjnych, które – jego zdaniem – nie powinny na siłę forsować odjechania finału w Krośnie.
– My mogliśmy wejść na tor dopiero o 17:30, bo takie są przepisy. Panowie mówią, że mieliśmy być wtedy i wtedy, a my nie możemy pewnych rzeczy robić. Ja stałem na danym odcinku toru, który według mnie nie był idealny. Cały czas jeździły po nim szyny, które zamazywały ślady. Nagle wjechała polewaczka, przejechalała po tym i zrobiła się taka koleina, jakieś 10 centymetrów. To wszystko pomiędzy popękało i nie nadawało się do jazdy – stwierdził Kołodziej.
Czterokrotny triumfator IMP zarzucił odpowiedzialnym za zawody „wmawianie, że jest idealnie”. – Wśród nich byli ludzie, którzy są na lidze. Nie będę wymieniał. Wyszły takie dwa oblicza, my jesteśmy tu, a cała reszta tam. Jest wielka bitwa, a wszystko się zrzuca na nas – podkreślił Kołodziej.
Zawodnik Fogo Unii Leszno jest zmęczony „tysiącem wersji” tego, co się wydarzyło. Twierdzi, że po opadach deszczu tor był otwarty i zamknięty, ale nawierzchnia nasiąknęła jak gąbka.
– Osoba działająca logicznie odwołałaby zawody. My mamy tam walczyć o mistrzostwo Polski, a nie jedziemy, żeby się zabić. Jedziemy po to, aby walczyć, aby było na co patrzeć. Nagle jest tak, że robi się z nas gwiazdy, które nie pojadą. Liczymy się z naszym zdrowiem, zbliżają się play-offy, było już dość kontuzji. Nie chcemy kolejnej tragedii, bo po nich wszyscy są mądrzy. My chcemy zapobiegać. Widzieliśmy, jak wyglądała próba toru. Kolejna rzecz to słabe moim zdaniem zachowanie kibiców. Nasz bus został zatrzymany, obrzucono nas obelgami i zarzucano, że jesteśmy pijani. To jest chore! Nikt nie ma dowodu. Człowieku, jeśli widziałeś, że coś się wydarzyło to okej, rozumiem. Tutaj wszyscy wszystko wiedzą, znają się najlepiej – podsumował rozgoryczony Kołodziej.
Naszego rozmówcę czeka przynajmniej jeszcze jedna wizyta w Krośnie w sezonie 2023. W środę na obiekt Cellfast Wilków przyjedzie z Fogo Unią Leszno.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!