Mimo że od kontuzji minęły już dwa miesiące, to w dalszym ciągu Chris Holder nie wrócił na tor. Wygląda na to, że kibice Unii Leszno jeszcze na niego poczekają.
Czternasty bieg pojedynku w Grudziądzu okazał się być ostatnim na dłuższy czas w wykonaniu Australijczyka. Ważyły się wówczas losy wygranej, a Chris Holder i Bartosz Smektała starali się jechać parowo i trzymać za swoimi plecami Kacpra Pludrę. To dawało im już wtedy wygraną, lecz zawodnik „Gołębi” nie dawał za wygraną. Podczas trzeciego okrążenia Australijczyk odjechał nieco szerzej, z czego chciał skorzystać młodzieżowiec gospodarzy. Przesadził jednak z agresją na torze i wjechał prosto w Holdera, powodując jego upadek. Ten uderzył jeszcze w bandę na prostej, gdzie niestety nie ma już „dmuchańców”.
Po dłuższej chwili spędzonej na torze Kangur zdołał wstać i wyraźnie zdezorientowany udał się do parku maszyn. W powtórce jednak już nie wystąpił, a wprost ze stadionu udał się do szpitala. Tam poznał diagnozę, która okazała się być dość szokująca. Holder złamał bowiem dwa kręgi szyjne i czekała go długa przerwa od jazdy.
– To było dziwne, wypadek nie był tak poważny, ale skończyło się na tym, że uszkodziłem sobie dwa kręgi szyjne. Z pierwszym nie było tak źle, ale krąg C5, złamany z przodu i przebity w pół. Lekarz powiedział, że gdybym nie był żużlowcem, zoperowałby to od razu, ale gdyby znowu coś się stało, to konsekwencje mogły być poważniejsze. Dla pewności pozwoliliśmy się mu zrosnąć, a czas, jaki do tego jest potrzebny to około 12 tygodni – powiedział dla oficjalnej strony Monstera.
Kiedy powrót na tor?
Od momentu upadku minęło już sporo czasu. Co pewien okres na social mediach zawodnika pojawiały się zdjęcia, gdy ten miał na sobie kołnierz ortopedyczny. Za moment jednak całkowicie się go pozbędzie, lecz przed powrotem na tor czeka go spora dawka ćwiczeń. Gdy miesięń jest bowiem nieużywany, to słabnie i tak też jest w tym przypadku.
– To już dziewięć tygodni, przez większość czasu nie noszę ortezy na szyi i czuję się całkiem dobrze, ale to jeszcze nie ten moment. Muszę ją teraz wzmocnić, ponieważ kiedy nie poruszasz szyją przez tak długi czas, tracisz całą otaczającą ją ochronę. Mam kilka ćwiczeń do wykonania i muszę tylko dać jej trochę więcej czasu, aby była wystarczająco silna, aby znowu zacząć – kontynuował.
Wygląda na to, że w kolejnych meczach Fogo Unii Leszno także nie zobaczymy Indywidualnego Mistrza Świata z roku 2012. Chce on wrócić dopiero na Drużynowy Puchar Świata, który odbędzie się w ostatnim tygodniu lipca. Tym samym Australijczyka zobaczyliśmy dopiero w ostatnim meczu fazy zasadniczej, który może zadecydować o utrzymaniu w PGE Ekstralidze.
– Chcę wrócić na mistrzostwa świata pod koniec lipca, to jest mój cel. Ten sezon był naprawdę katastrofalny z powodu kontuzji. Gdybym mógł wrócić na mistrzostwa świata i ścigać się w barwach Australii, to trochę bym go uratował. Nie wydaje mi się, żebym potrzebował dużo wyścigów przed tym, dobrze byłoby wcisnąć w kalendarz kilka spotkań, jeśli będę mógł. Jeżeli jednak będę mógł spędzić dzień na motocyklu, tylko po to, by wrócić do formy, myślę, że będzie dobrze – zakończył Chris Holder.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!