Fredrik Lindgren w tegorocznym sezonie PGE Ekstraligi notuje chwiejną formę. Doświadczony szwedzki żużlowiec potrafi pojechać na miarę swojego potencjału, aby chwilę później rozczarować. Tak było w minioną niedzielę we Wrocławiu, kiedy to forBET Włókniarz Częstochowa przegrał 34:56.
Lindgren kolejny raz zawiódł na Olimpijskim, zapisując na swoim koncie tylko pięć punktów. Najwidoczniej Szwed nie przepada za owalem we Wrocławiu.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Staram się dowiedzieć dlaczego tak jest. Tak samo było i w tym meczu. Mam nadzieję, że w końcu wyciągnę wnioski i następnym razem będzie o wiele lepiej – zaznaczył.
Częstochowianie, podobnie zresztą jak Lindgren, radzą sobie w tym sezonie ze zmiennym szczęściem. W stolicy Dolnego Śląska poza Leonem Madsenem i Michałem Gruchalskim, reszta zaprezentowała się poniżej oczekiwań.
– Ciężko jest tak po prostu wskazać palcem, co jest dokładnie nie tak. Wydaje mi się, że w tym spotkaniu każdy z nas nie złapał odpowiedniego rytmu. Byliśmy zbyt wolni. Dwoiliśmy się i troiliśmy, ale Wrocław za każdym razem był z przodu. Każdy z nas drapał się w głowę i nie wiedział o co chodzi. Mieliśmy tylko Leona (Madsena – przyp. red.), który punktował bardzo dobrze. Dla reszty z nas było to o wiele trudniejsze spotkanie – skwitował uczestnik cyklu Grand Prix.
Już 28 czerwca Lwy zmierzą się na wyjeździe z liderem tabeli, mistrzem Polski Fogo Unią Leszno.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!