Dziś wspominamy pierwszego polskiego Indywidualnego Mistrza Świata - Jerzego Szczakiela. Wychowanek Kolejarza Opola odszedł od nas 1 września minionego roku.
Jerzy Szczakiel urodził się 28 stycznia 1949 roku, czyli dokładnie 72 lata temu. Był jednym z najwybitniejszych żużlowców lat 70. Do historii polskiego speedwaya wjechał jednym wyścigiem. W 1973 r. finał Indywidualnych Mistrzostw Świata rozgrywano nie w formie cyklu imprez Grand Prix, ale jako jedne zawody. Podczas finału w Chorzowie 2 września 1973 r. w obecności około 110 tysięcy widzów, Polak po 20 wyścigach miał tyle samo punktów co legendarny Nowozelandczyk Ivan Mauger. O tytule decydował więc wyścig dodatkowy.
– Przerwa przed ostatnim biegiem wydała mi się dziwnie krótka. Pozwoliłem Maugerowi, by pierwszy wylosował tor. Trafiła mu się jedynka, mnie trójka. Byłem bardzo spokojny. Już cieszyłem się z wicemistrzostwa. Nie czułem żadnej presji, nic nie musiałem. Już byłem wielki. Po głowie krążyły mi słowa Jana Stormowskiego, mojego klubowego trenera. On był jak ojciec, potrafił trafić mi do samego serca. „Tylko nie szalej, Eda” – kołatało mi się pod czaszką. Spojrzałem na linkę od sprzęgła. Była w połowie przetarta. Bałem się ją wymienić, żeby niczego nie spieprzyć – mówił niegdyś w wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej.
Przy ogłuszającym dopingu kibiców Polak wygrał start. Mocno ściął do krawężnika. Mauger nie dawał jednak za wygraną i zaciekle atakował Szczakiela po zewnętrznej. Na drugim okrążeniu zbliżył się do opolanina na wyciągnięcie ręki. Przednim kołem lekko musnął o tylną gumę motoru Polaka. Zachwiał się, próbował złapać równowagę, ale było już za późno. Z impetem runął na dechy okalające tor. Bieg nie został przerwany. Szczakiel mistrzem świata! – Dokręciłem te dwa kółka, nie do końca wiedząc, co się wokół mnie dzieje. Już nie szarżowałem – wspomina w rozmowie z "GW".
Po skończonym biegu pierwszy podbiegł do niego Plech. – W górę go! – krzyczał. – Byłem w lekkim szoku. Myślałem, gdzie mój motor, gdzie kask. Za tydzień mam zawody. Pamiętam, że poszedłem jeszcze zobaczyć, co tam z Maugerem. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Gdy Szczakiel wchodził na najwyższy stopień podium, trener Sołowiecki płakał. – Ja się tylko uśmiechałem. Płakałem tylko na pogrzebie matki. Wtedy byłem po prostu szczęśliwy. Mistrz pierwszych wywiadów udzielał jeszcze pod prysznicem. Przez szum wody przekrzykiwał dziennikarzy. – Powiedzcie, że to prawda?! Jestem mistrzem świata?!
Jerzy Szczakiel był pierwszym Polakiem, który wywalczył tytuł indywidualnego mistrza świata. Po latach jego sukces powtórzyli Tomasz Gollob i Bartosz Zmarzlik. Późniejsza kariera Szczakiela potoczyła się pechowo. W 1977 r. złamał nogę na torze w Częstochowie, a dwa lata później, w wieku zaledwie 30 lat, przestał się ścigać na żużlu. Zmarł 1 września 2020 po ciężkiej chorobie.
Poniżej wideo z pamiętnej gonitwy ze Stadionu Śląskiego z 1973 roku.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!