Czarnymi końmi sezonu 2018 w Nice 1. Lidze Żużlowej okazali się beniaminkowie. Speed Car Motor Lublin już w pierwszym roku awansował do PGE Ekstraligi, natomiast Car Gwarant Start Gniezno dotarł do półfinału rozgrywek. Teraz apetyty w pierwszej stolicy Polski są jeszcze większe.
Na papierze drużyna czerwono-czarnych wyglądała przed sezonem 2018 dość słabo. Zachowany został trzon składu, który rok wcześniej wygrał 2. Ligę Żużlową. W Starcie postanowili nie szukać gwiazd, lecz poszerzyć posiadaną już wcześniej wyrównaną kadrę. Wzmocnienia w postaci Kima Nilssona, Juricy Pavlica, Norberta Krakowiaka i Maksymiliana Bogdanowicza nie wyglądały szczególnie groźnie. W efekcie wydawać mogło się, że gnieźnianom przypadnie w udziale tylko walka o zachowanie ligowego bytu na kolejny rok. Życie napisało jednak zupełnie inny scenariusz. Trójka spośród wymienionych żużlowców należała do ścisłego grona największych pozytywnych zaskoczeń sezonu 2018. Do tego doszedł Adrian Gała, który bardzo długo utrzymywał się w czubie klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników ligi. Efekt? Gnieźnianie byli pewni utrzymania już mniej więcej w połowie rundy zasadniczej poprzedniej kampanii, a ostatecznie uplasowali się na trzecim miejscu.
W listopadowym okienku transferowym ponownie przyjęto taką samą strategię. Zamiast armat kreowanych na liderów, gnieźnianie ściągnęli kilku zawodników związanych z lokalnym środowiskiem – Oskara i Kevina Fajferów oraz Mateusza Błazykowskiego – a także ambitnych obcokrajowców – Andrieja Kudriaszowa i Frederika Jakobsena. Nieco ucierpiała natomiast formacja juniorska, bowiem Norbert Krakowiak i Maksymilian Bogdanowicz powędrowali do PGE Ekstraligi. Czy w tym układzie drużynę Car Gwarant Startu Gniezno stać na powtórzenie rezultatu sprzed roku? – Myślę, że tak. Powiem nawet więcej – mi po cichu marzy się poprawa tamtego wyniku. Pierwszym celem jest jednak awans do fazy play-off. W niej może już wydarzyć się wszystko. Sądzę, że zbudowany przez nas skład stać na osiągnięcie pierwszej czwórki w rundzie zasadniczej – mówi w rozmowie z portalem speedwaynews.pl menadżer ds. sportowych Startu, Rafael Wojciechowski.
Wspomniana poprawa wyniku z sezonu 2018 oznaczałaby dla gnieźnian co najmniej baraże o PGE Ekstraligę, a być może nawet bezpośredni awans. Speed Car Motor Lublin w doskonałym stylu udowodnił, że kilkuletnie terminowanie na zapleczu najlepszej ligi świata wcale nie jest konieczne. Każdy przypadek jest jednak odrębny, dlatego należy zastanowić się nad tym, czy Start jest już gotowy na taki poziom? – Na ten moment nie, ale pracujemy nad tym, żeby ten stan rzeczy zmienić jeszcze przed końcem sezonu 2019. Przede wszystkim kluby ekstraligowe są spółkami akcyjnymi, a w Gnieźnie tego jeszcze nie ma. Planujemy w ciągu najbliższych miesięcy zrobić dwa kroki, które w przypadku awansu pozwoliłyby nam na wystawienie drużyny w PGE Ekstralidze. Po pierwsze, trzeba powołać do życia wspomnianą spółkę akcyjną. Po drugie, cały czas pracujemy nad powiększeniem budżetu klubowego. Jeżeli zdarzyłoby się tak, że gnieźnieńscy żużlowcy wywalczą na torze awans, dzięki tym działaniom nie musielibyśmy odpuszczać tematu bez walki. Dokapitalizowalibyśmy spółkę i pojechalibyśmy w PGE Ekstralidze – tłumaczy nasz rozmówca. – To, że przygotowujemy podwaliny pod awans nie oznacza jednak, że się na niego nastawiamy. Na ten moment myślimy o pierwszej czwórce i o tym, jak najlepiej przygotować naszych żużlowców do osiągnięcia takiego wyniku.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!