Niedzielny mecz w Grudziądzu na pewno nie przejdzie bez echa. Upadki, deszcz, próba ratowania nawierzchni, a to wszystko tylko do 9. biegu, po którym zdecydowano zakończyć spotkanie wynikiem 29:25.
Dla każdego z żużlowców spotkanie nie było łatwe. Twierdzi tak również lider gorzowian, Bartosz Zmarzlik. – Ten mecz dzisiaj był gorący odnośnie nawet rzeczy dziejących się tutaj na torze i wokół, ale co tu więcej komentować. Sędzia podjął taką decyzję i musimy się wszyscy do tego uwarunkować.
Kontrowersję wzbudzał każdy upadek i ciągnące się za nim wykluczenie. Z tymi decyzjami trzeba się pogodzić, niezależnie od naszego zdania. Zmarzlik nie chciał oceniać czy decyzja była słuszna lub nie. – Dzisiejsze zawody mają dużo nieprzyjemnych i brzydkich zdarzeń. Myślę, że najbardziej odpowiednimi osobami, które by mogły odpowiedzieć na te pytania, to musieliby być ci zawodnicy, co brali w tym udział. Z chęcią bym posłuchał samych chłopaków, bo oni byli aktorami tego biegu i oni mieli swoje odczucia. Miejmy nadzieję, że sędzia podjął dobre decyzje. Jednym się to będzie podobać, innym nie – ocenił. Ostatecznie sędzia Remigiusz Substyk jeszcze tego samego wieczoru dowiedział się, że w tym sezonie już nie poprowadzi meczów PGE Ekstraligi.
Mimo ponad półgodzinnej próby naprawienia toru, spotkanie zostało zakończone, a we wtorek wynik 29:25 został zatwierdzony przez władze ligi. Sam mistrz świata śmiał się, że również mógłby pomóc w naprawie, mówiąc, że teraz i tak czeka i się nudzi. – Widzimy co się dzieje, gdzieś tam próbują to zreperować, traktor stoi, zaufajmy tutaj gospodarzom, że wiedzą co robić w danej sytuacji, że to się poprawi.
Spotkanie zakończyło się w 2/3 meczu, ale mimo to można było w nim szukać świetnych rajderów. W trzech startach Zmarzlik zdobył komplet punktów. Przez tegoroczną sytuację epidemiologiczną zawodnicy mieli o wiele mniej okazji do treningów czy to indywidualnych, czy na różnego typu zawodach. – Najbardziej budują biegi na torze. Niezależnie, ile godzin trenujesz, to nie zawsze idzie równo z wynikiem.
Zawodnik cały czas się rozkręca i pracuje z teamem nad swoim sprzętem. – Tak było na początku roku, że jeździłem mnóstwo, nadal jeżdżę mnóstwo, a gdzieś tam powoli się ja rozjeżdżam. Może się docieram jak taki mały silnik w tym sezonie takim trochę zardzewiałym. Wszystko to takie trochę inne w tym roku, ale do tego trzeba się przystosować i robię wszystko wraz z teamem, żeby wrócić na dobrą drogę. Oddają dla mnie serce, żeby mojej osobie pomóc.
Świadkami świetnej akcji byliśmy w biegu 8, kiedy to Zmarzlik wraz z Jackiem Holderem na wyjściu z pierwszego łuku zamknęli Artioma Łagutę i ruszyli po 5 punktów. Sam Bartek był zaskoczony swoją skutecznością. –Nastawiałem się, że z tego 4 pola będę się próbował odpychać pod płotem. Nie wiedziałem, że aż tak szybko się odepchnę, ale faktycznie dzisiaj motocykl świetnie mi ciągnie, aż chce się jechać.
Zapytany o radę twierdzi, że w tym sporcie nie ma jednego, dobrego rozwiązania do wszystkich sytuacji. – Nie ma złotej recepty, ale czym więcej gazu tym lżej bo gdzieś ten motor nie wybiera, przy dobrych ustawieniach trzeba zaznaczyć bo jak motorjest źle spasowany to się strasznie niewygodnie jedzie w takich dziurach.
Źródło: nSport+
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!