Betard Sparta Wrocław "wyszarpała" remis z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa. W pogoni za punktami nie pomógł jednak Bartłomiej Kowalski, który spotkania przeciwko byłemu klubowi nie zaliczy do udanych.
Bartłomiej Kowalski już trzeci rok reprezentuje Betard Spartę Wrocław. Wychowanek Akademii Żużlowej Janusza Kołodzieja przyszedł do Wrocławia i od początku był liderem formacji juniorskiej zespołu Dariusza Śledzia. Obecnie jednak ściga się w zupełnie innej, równie odpowiedzialnej roli. Żółto-czerwoni zatrzymali zawodnika po skończeniu 21. roku życia uprawniającego do startów jako senior i w obecnej chwili jest on idealnym wypełnieniem składu startując w roli zawodnika U24.
Częstochowa dobrze mu znana
Żużlowiec z Tarnowa do Wrocławia przyszedł właśnie z Włókniarza Częstochowa. W barwach „Lwów” nie dostał natomiast wielu szans do startów i reprezentował ich głównie w zawodach młodzieżowych. Wracając do miasta z województwa śląskiego zawsze radził sobie przyzwoicie. We wtorkowym, przełożonym spotkaniu nie poszło mu jednak najlepiej. W trzech biegach z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa zdobył zaledwie jeden punkt i bonus. – To był mocny, zimny prysznic już na początku sezonu, po dwóch meczach u siebie. Mam nad czym myśleć. Teraz będę szukał tej przyczyny. Wiele zmian robił nie będę. Po prostu dzisiaj kompletnie „wtopiłem”, a teraz będę pracował, żeby na kolejne mecze już być lepiej przygotowany i tę plamę zamazać – ocenił krytycznie swój występ.
To był pierwszy wyjazdowy mecz Betard Sparty Wrocław. Bartłomiej Kowalski w tym aspekcie debiutował w nowej roli. Występy jako senior mają to do siebie, że od samego początku trzeba być dobrze spasowanym. Na wyjazdach często jednak jest znacznie trudniej niż na domowym owalu. – Doskonale wiem jak to wygląda na wyjazdach. Po prostu nic nie poszło po mojej myśli. Byłem wolny i bezradny w dzisiejszym spotkaniu. To było widać. Błędów nie popełniałem. Zwyczajnie nie mogłem dostroić swojego sprzętu do przygotowanej na dziś nawierzchni – przyznał.
Atut jazdy przez kilka lat przy ulicy Olsztyńskiej okazał się złudny. Jak sam przyznał nigdy wcześniej nie spotkał się z tym, żeby Krono-Plast Włókniarz Częstochowa przygotował tak twardy tor. To także go zaskoczyło. – Nawierzchnia była zadziwiająco twarda jak na Częstochowę. Tor zmienił się moim zdaniem diametralnie. Gdy w poprzednich latach przyjeżdżaliśmy na mecze nigdy, ani razu takiego toru nie było. Zawsze raczej były bardziej przyczepne – zakończył.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!