Trwa rekonwalescencja Artura Mroczki. Przypomnijmy, że jeden z tegorocznych liderów Unii Tarnów upadł bardzo nieszczęśliwie na pierwszym łuku, w 12. biegu wyjazdowego meczu w Gdańsku. Wskutek tego wydarzenia u zawodnika stwierdzono złamanie kości w obu rękach.
We wspomnianym pojedynku Mroczka zdobył 8 punktów w trzech startach i spisywał się bardzo dobrze do momentu feralnego wypadku. Wychowanek klubu z Grudziądza był obecny na poprzednim pojedynku swojej drużyny z Orłem Łódź i obserwował zmagania „Jaskółek” z trybun. Jak przyznaje z jedną ręką jest już całkiem dobrze, w Tarnowie druga była jednak nadal zabandażowana. – Minęło kilka tygodni. Jedna ręka już jest cała, druga jeszcze nie. Gdy ma się połamane dwie ręce, to jest to ogólnie niemiłe uczucie, nic nie można robić. Trochę lipa, ale działam z wszystkim szybko, żeby wrócić na tor i chciałbym pojechać już w następny meczu Unii. Trzeba tylko zobaczyć, czy na tor wyjadę wtedy, kiedy zakładamy – mówił po spotkaniu z Orłem, Artur Mroczka.
Taki upadek i poważne konsekwencje często powodują dystans i asekurację w jeździe po powrocie na tor. Tym razem może wyglądać to nieco inaczej, ponieważ zawodnik zapowiada bardziej waleczną jazdę. – Jeśli chodzi o psychikę, to teraz będzie „nowy żużel”. Będę jeździł trochę inaczej, bo po prostu chcę się ścigać na żużlu. Tak naprawdę wcześniej, to co oglądaliśmy w moim wykonaniu, to była „zabawa” w żużel. Teraz będzie „prawdziwy Nicki”. Nie miałem nigdy takiej kontuzji. Stałem się chyba przez to prawdziwym zawodnikiem. Teraz mam czas na przemyślenia. Trzeba trzymać gaz i w ogóle nie patrzeć na nic – podkreślił stanowczo.
Kontuzja, która przytrafiła się w Gdańsku, przerwała tak naprawdę dopiero rozpoczęty sezon. Było to drugie spotkanie ligowe, a wcześniej „Jaskółki” odjechały jeszcze dwa sparingi. Sprzęt nie jest zatem zbytnio wyeksploatowany i czeka na swój moment. Zawodnik ma nadzieję, że ten nadejdzie już niedługo. – Sprzęt na pewno jest gotowy, czeka niewyjeżdżony. Wszystko jest jeszcze nowe z zimy. Na razie nie mam zbytnio humoru, bo nie wiem dokładnie, kiedy wyjadę na tor. Gdy to się już uda, to będzie wszystko widać dokładniej. Myślę, że nastąpić to może tak za dwa, trzy tygodnie – zakończył Artur Mroczka, nadal leczący kontuzję, której nabawił się w Gdańsku.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!