Czterokrotnie zdobywał medale mistrzostw świata, lecz za każdym razem w rywalizacji drużynowej. Indywidualnie najlepszy wynik osiągnął 40 lat temu w Göteborgu. Przez jeden sezon ścigał się w Polsce. W 1991 roku był jeźdźcem drugoligowego Wybrzeża Gdańsk.
Brytyjczyk w barwach klubu znad morza wystartował w szesnastu spotkaniach, w których na tor wyjeżdżał do osiemdziesięciu jeden wyścigów. Ponad połowę z nich (54 biegi) kończył na pierwszej pozycji, a tylko trzykrotnie nie zdobył nawet jednego „oczka” (raz był czwarty, raz zanotował defekt i raz upadek). Wywalczył w sumie 203 punkty oraz cztery bonusy, co dało mu średnią biegową 2,555. Wcześniej zdobył złoto drużynowych (1980) i srebro indywidualnych (1985) mistrzostw Wielkiej Brytanii. Był członkiem kadry narodowej, z którą zdobył cztery medale drużynowych mistrzostw świata, w tym dwa złote. Co ciekawe, oba najcenniejsze triumfy świętował we Wrocławiu – w 1977 i 1980 roku. Indywidualnie najlepszym wynikiem było szóste miejsce 5 września 1980 roku na Ullevi w Göteborg, gdy złoto świętował Michael Lee.
Konrad Cinkowski (speedwaynews.pl): John, na początek cofamy się w czasie maksymalnie jak to możliwe. Skąd u Ciebie zainteresowanie żużlem i jak narodził się pomysł na to, aby spróbować swoich sił właśnie w speedwayu?
John Davis (były zawodnik m.in. Wybrzeża Gdańsk): Gdy byłem dzieckiem, to mój tata zabierał mnie na żużel. Bardzo mi się to podobało, a że moim najlepszym przyjacielem był Neil Middleditch i razem dorastaliśmy, to jazda na żużlu była czymś naturalnym. Rozpocząłem w wieku piętnastu lat w szkółce w Weymouth, jeżdżąc przy tym także pokazowo w Poole, Wemlbey czy Oxford, dopóki nie osiągnąłem wystarczającego wieku, by uzyskać licencję wyścigową w wieku szesnastu lat.
– Pamiętasz swój debiut w roli kibica na stadionie?
– Oj niestety nie, jedynie sięgam pamięcią do swojego pierwszego światowego finału, który miał miejsce na Wembley.
– A w roli zawodnika?
– To było podczas treningu punktowanego w Weymouth. Mój pierwszy wyścig był w starciu z juniorami w Poole, ale większych szczegółów już nie kojarzę.
– Od początku byłeś ukierunkowany na żużel?
– Tak, ale grałem też w piłkę nożną. Za czasów szkolnych graliśmy w rozgrywkach na poziomie hrabstwa, ale tak naprawdę w moim życiu liczył się tylko speedway.
– Wraz ze skończeniem sezonu 1995 dobiegła końca twoja bogata w sukcesy kariera. Dlaczego?
– Jeździłem w Niemczech. Tego dnia padał deszcz, padał śnieg, pogoda była naprawdę nieprzyjemna. Siedziałem w swoim boksie w parku maszyn myśląc: „co ja tu właściwie robię?!”. Miłość do żużla zaczęła się ulatniać, więc pomyślałem, że to już koniec mojej kariery. Zatem postanowiłem zjechać całkowicie z torów.
John Davis w barwach Wybrzeża (kask żółty)
– Udało ci się sięgnąć po kilka medali na krajowym podwórku, a także po laury światowego czempionatu. Jak z perspektywy czasu oceniasz swoją karierę?
– Było w porządku, choć zawsze mogłoby być lepiej. Dwukrotnie wygrałem drużynowe mistrzostwo świata, co ciekawe, oba we Wrocławiu. Byłem wysoko na „Ullevi” w finale indywidualnych mistrzostw świata i na początku jechałem na niewłaściwym motocyklu. Gdy zmieniłem sprzęt… zacząłem wygrywać. To sprawiło, że zastanawiałem się, jakby to było, gdybym od początku miał właściwego motocykla. Dumą dla mnie było także zdobycie czeskiego Złotego Kasku (Davis wygrał Zlatą Přilbę w 1984 roku – dop. red.).
– Czy uważasz, że jesteś jedną z legend brytyjskiego speedwaya?
– Ciężko mi powiedzieć, ale lubię myśleć, że przez długi czas byłem jednym z najlepszych Brytyjczyków.
– Ścigałeś się m.in. w lidze polskiej, gdy w 1991 roku byłeś zawodnikiem Wybrzeża Gdańsk. Jak wspominasz czas spędzony w tym zespole?
– To był okres moich najszczęśliwszych czasów w karierze. Fani mnie kochali, a ja kochałem ich, co sprawiało, że czułem się jeszcze szybszy i jeszcze mocniejszy. Dodatkowo te wasze tory – duże i szybkie. Świetnie mi się na nich ścigało.
– Utrzymujesz po dzień dzisiejszy jakiś kontakt z ludźmi, z którymi miałeś wówczas styczność w Gdańsku?
– Oczywiście. Przez Facebooka staram się utrzymywać kontakt z przyjaciółmi, których poznałem na całym świecie, nie tylko w Polsce.
– Upłynęło już ładnych parę lat, odkąd pierwszy raz odwiedziłeś Polskę. Czy twoje wyobrażenie o Polsce zmieniło się w porównaniu z twoją pierwszą wizytą w naszym kraju?
– Nie. Zawsze lubiłem przyjeżdżać do waszego kraju, zawsze to była wspaniała przygoda.
– A pamiętasz swój debiut w Polsce?
– Hmm, to było chyba, jak miałem osiemnaście lat. Startowałem wówczas w barwach reprezentacji Wielkiej Brytanii w Chorzowie przeciwko reprezentacji Polski.
– Minęło już sporo czasu, odkąd zakończyłeś karierę. Interesujesz się w ogóle jeszcze „czarnym sportem”?
– Oczywiście, wciąż był w moim życiu. Uwielbiałem go, a także wspierałem Lee Richardsona, do czasu feralnego wypadku… Bardzo mnie to bolało, gdy zginął. Wtedy ta miłość ze mnie wyparowała całkowicie.
Barry Briggs, Tony Briggs, John Davis
– Przerzuciłeś się wtedy na coś innego?
– Jedna z moich córek na wysokim poziomie uprawia konne skoki przez płotki. Wygrała wiele światowych zawodów, łącznie ze światowym rankingiem Grand Prix (Scope CSI 2 – dop. red.). I to właśnie jej teraz pomagam. Sporo znajdziecie na jej temat w internecie. Wystarczy w google wpisać: Yazmin Davis Showjumper.
– Jak bardzo twoim zdaniem zmienił się żużel, odkąd ty startowałeś w lewo po dzisiejsze czasy?
– Bardzo mocno. Wkroczyły przede wszystkim wielkie pieniądze. Na pewno złe jest też to, że wielu najlepszych zawodników nie decyduje się na starty w Wielkiej Brytanii, a sam poziom żużla w naszym kraju spadł – począwszy od liczby widzów, po standardy torów, po poziom zawodników.
– Czy gdybyś teraz miał rozpocząć swoją karierę to umiałbyś się odnaleźć w tych czasach, czy jednak dawniej było lepiej?
– Wydaje mi się, że teraz żużel jest… łatwiejszy. Motocykle są znacznie lepsze do jazdy, tory uległy poprawie, a bandy są dmuchane. Poziom żużla także poszedł do góry, ale nie ma tak wielu super talentów, jak wiele lat temu. Łatwiej jest również ścigać się w wielu ligach, ponieważ podróże samolotem znacznie to ułatwiają.
– Gdybyś miał kolejną szansę wyboru swojej życiowej ścieżki, wybrałbyś bycie żużlowcem?
– Prawdopodobnie, aczkolwiek miałem okazję się też ścigać samochodami typu „touring cars” i tego, chciałbym spróbować raz jeszcze.
– Dziękuję za rozmowę. Czy jest coś, o czym nie rozmawialiśmy i chciałbyś dodać na koniec od siebie?
– Również dziękuję za miłą pogawędkę. Pozdrawiam wszystkich kibiców Wybrzeża Gdańsk.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!