Cykl Nice Cup 2V, w ramach którego żużlowcy ścigali się na jednakowych dwuzaworowych silnikach firmy Jawa, przechodzi do historii. GKSŻ nie chce jednak zarzucać idei, która stała za tymi rozgrywkami.
Głównym pomysłem, na którym opierał się Nice Cup i powiązane z nim rozgrywki Nice Challenge, było wyrównanie szans. Zawodnicy nie ścigali się na swoich tuningowanych czterozaworowych silnikach. Każdy z nich otrzymywał przygotowaną przez organizatora identyczną dwuzaworową jawę. To sprawiało, że znacznie ważniejsze stawały się umiejętności zawodnika, a nie budżet, który był w stanie przeznaczyć na inwestycje w sprzęt.
– W tym roku Nice Cup nie będzie, ale jakieś turnieje na dwuzaworowych silnikach chcielibyśmy zrobić – mówi przewodniczący GKSŻ, Piotr Szymański, w rozmowie z portalem polskizuzel.pl. – A już takim moim marzeniem jest, żeby od sezonu 2021 odbywał się Puchar Europy na dwuzaworówkach. To byłaby wielka okazja dla zawodników z tych krajów, gdzie nie ma bogatej ligi, wielkich sponsorów i szans na kupno drogiego sprzętu.
W tym celu Szymański odwiedził siedzibę spółki Hagemann, właściciela fabryki Jawy. Działacz chciał ustalić plan na przyszłość i upewnić się, że z taśmy produkcyjnej nadal będą schodzić silniki zarówno cztero-, jak i dwuzaworowe. Widzi w tym szansę na wsparcie reprezentantów słabszych nacji.
– Teraz nie ma opcji, żeby Włoch czy Rumun skutecznie rywalizował na czterozaworowym silniku. Wszystko, dlatego że żaden z nich nie jest sprzętowo tak uzbrojony, jak Polak, czy zawodnik innej nacji zarabiający w naszej lidze. Jeśli byłby puchar, w którym ścigano by się na identycznych silnikach, to wtedy prezesi dostaliby na talerzu grupę zawodników, którym można by podstawić dobry sprzęt i dać im szansę – uzasadnia Szymański.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!