Dla Maksymiliana Bogdanowicza przyszłoroczny sezon będzie ostatnim w gronie juniorów. Żużlowiec wobec tego postanowił podnieść sobie poprzeczkę i przeniósł się z Nice 1. Ligi Żużlowej do PGE Ekstraligi.
Bogdanowicz jeszcze w sezonie 2017 punktował dla drugoligowej ostrowskiej Ostrovii, by w 2019 roku być już młodzieżowym reprezentantem Get Well Toruń. Jego zmiana przynależności klubowej nie przeszła bez echa, a w Grodzie Kopernika ma on zastąpić Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski – Daniela Kaczmarka. Żużlowiec rodem ze Szwecji znalazł chwilę, by udzielić wywiadu naszemu portalowi i opowiedzieć o wydarzeniach z ostatnich miesięcy w barwach Car Gwarant Startu Gniezno, o przenosinach do toruńskiego Get Well i planach na przyszłość.
Konrad Cinkowski, speedwaynews.pl: Po roku w Ostrowie przeniosłeś się do Gniezna, a teraz po sezonie w Starcie odchodzisz do Ekstraligi. Czujesz, że to był właściwy moment, by spróbować swoich sił w Toruniu?
Maksymilian Bogdanowicz, nowy zawodnik Get Well Toruń: – Bez wątpienia. Oczywiście, że nie była to łatwa decyzja, bowiem w Gnieźnie czułem się bardzo dobrze. Jednak biorąc pod uwagę to, dlaczego przed rokiem zadecydowałem o podniesieniu sobie poprzeczki przenosząc się do pierwszej ligi, mimo krytyki z wielu stron, uważam, że pójście za ciosem było odpowiednim rozwiązaniem.
– Odejście Daniela Kaczmarka spowodowało, że było wolne miejsce u boku Igora Kopcia-Sobczyńskiego. Gdybyś miał walczyć o miejsce w składzie, a nie miał go pewnego, skusiłbyś się na ten sam ruch?
– Podejmując wyzwanie jakim jest Ekstraliga, nie myślałem w ogóle w takim kontekście. Walka o skład to rzecz naturalna i uważam, że nabrałem tego doświadczenia będąc już w Gnieźnie. A gdybym kierował się bezpiecznymi decyzjami, zapewne by mnie w jakimkolwiek klubie ekstraligowym na dzisiejszy dzień nie było.
– Na brak ofert nie narzekałeś, a skoro kontrakt podpisany to zdradzisz nam jakie kluby były zainteresowane twoimi usługami i czym „magicznym” przekonał Cię Get Well Toruń?
– Nie uważam, że taka informacja jest istotna, gdyż jest już po fakcie. Myślę, że to, które kluby były zainteresowane moją osobą, zostało już wystarczająco rozpowszechnione w mediach. Czym przekonał mnie toruński klub? Jedną z kwestii, które sobie bardzo cenię jest szczere zaangażowanie i zauważyłem, że tego w klubie z Torunia w moim kierunku nie brakuje.
– Oferty z Ekstraligi były dla Ciebie zaskoczeniem? Brałeś w ogóle pod uwagę zmianę ligi czy może rozważałeś tez jazdę w Nice 1. Lidze?
– Oczywiście, tak jak wspomniałem, miałem niełatwą decyzję do podjęcia. Czy oferty z Ekstraligi były zaskoczeniem, ciężko mi akurat na to pytanie odpowiedzieć. Zważając na to, że wiele klubów po minionym sezonie miało potrzebę pozyskania nowych juniorów, to poziom zaskoczenia z pewnością maleje.
– W drużynie Get Well Toruń będziesz startował u boku Chrisa Holdera, Jasona Doyle'a czy też Nielsa-Kristiana Iversena czyli światowej czołówki. To wyróżnienie?
– Jak najbardziej! Sama możliwość, jak i szansa na występy w najlepszej lidze świata jest dla mnie wyróżnieniem. A mając u boku na dodatek doświadczonych zawodników ze światowej czołówki, jest wisienką na torcie.
Po roku w Nice 1. Lidze Żużlowej, Bogdanowicz postanowił podnieść poprzeczkę i spróbować sił w Ekstralidze
– W przyszłym roku kończysz wiek juniora, a na twoim koncie brak większych sukcesów. Żałujesz, że ta poważniejsza przygoda z Polską zaczęła się dla Ciebie tak późno?
– Zważając na to, że przeprowadziłem się do Polski dopiero po ukończeniu liceum, to ciężko jest ocenić, jakby całość wyglądała pod względem logistycznym jak i organizacyjnym, jeżeli zdecydowałbym się na taki krok wcześniej. Jednakże sukcesy i laury to dla mnie rzecz drugorzędna, najważniejszy według mnie jest ciągły rozwój swoich umiejętności i dążąc do perfekcji myślę, że to będzie najcięższy sukces do osiągnięcia. Dlatego można uznać, że moja poprzeczka jest wysoko postawiona.
– Fakt, że przed tobą ostatni sezon w juniorach dodatkowo Cię mobilizuje, czy jednak pojawia się w głowie jakaś presja związana z kolejnym rokiem, że czego nie uda się osiągnąć, to przepadnie?
– Presja to dodatkowa motywacja jak i wyzwanie, któremu trzeba podołać. Ciężko jest brać pod uwagę efektywny rozwój, nie mając postawionych przed sobą wyzwań. Ostatni rok juniora to na pewno będzie najważniejszy rok w mojej karierze, więc zapewniam, że będę pracował ciężej, niż kiedykolwiek.
– Wyznaczasz sobie jakieś konkretne cele indywidualne, nie licząc dobrych wyników w PGE Ekstralidze?
– Szczerze mówiąc to nie. Podobnie jak przed ubiegłym sezonem, tak i w następnym jestem nastawiony na to, aby zaskakiwać – jak najczęściej i jak najpozytywniej. Takie cele są niczym niekończąca się opowieść bez ograniczeń. A laury to jedynie formalne wyróżnienia napotkane po drodze.
– Uważasz, że miejsce w młodzieżowej kadrze Polski jest w twoim zasięgu?
– Wierzę w to, że tak. Aczkolwiek jestem skupiony na sobie i aby cały czas iść do przodu. Jeżeli będzie mi dane jeździć i reprezentować swój kraj to będzie to dla mnie z pewnością niezmierny zaszczyt.
– Będziesz skupiał się na rozgrywkach młodzieżowych oraz ligowych w Polsce, czy planujesz też dodatkowe starty np. w Szwecji?
– Nie wykluczam możliwości jazdy za granicą. Myślę jednak, że na ten moment to nie jest koniecznością. Zawody młodzieżowe jak i zmiana w regulaminie, która upoważnia juniorów do występów w drugiej lidze, będą dawały możliwości do nabierania coraz większej rutyny, jak i powtarzalności w startach.
Czy w sezonie 2019 w biało-czerwonej kadrze Rafała Dobruckiego znajdzie się miejsce dla Bogdanowicza?
– Myślisz o tym, aby w 2020 roku, kiedy to będziesz zaczynał wiek seniora, spróbować swoich sił np. w lidze angielskiej?
– Nie myślałem jeszcze o występach w lidze angielskiej. Tak jak wspomniałem, nie wykluczam występów za granicą, aczkolwiek mam przed sobą jeszcze najbliższy sezon, na którym chcę się skupić w 100%.
– Gdy rozmawialiśmy w maju, nie ukrywałeś, że nie miałeś na chwilę tamtejszą żadnego sponsora. Czy kolejne pół roku coś zmieniło i czy wierzysz, że angaż w Grodzie Kopernika zwiększy zainteresowanie twoją osobą w kontekście partnerów?
– Będąc w Gnieźnie, dostałem spore wsparcie od pana Rafaela Wojciechowskiego, za co jestem bardzo wdzięczny. Poza tym, pomagała mi również firma Aga Znicze. Ostatnia osoba, która się zalicza do tego grona, to oczywiście mój tata, który mnie wspierał przez cały sezon i ciężko będzie mi się za te wszystkie lata odwdzięczyć. Patrząc jednak na liczbę osób, które wymieniłem, jest ona skromna. Więc na pewno będzie to coś, nad czym będę pracował przez zimę i mam nadzieję, że znajdą się firmy, które wyrażą chęć wspierania mojej osoby. Za każdą pomoc będę bardzo wdzięczny.
– Jakim sprzętem będziesz dysponował w przyszłym sezonie? Całkowicie zadbasz o swój park maszyn samodzielnie czy możesz liczyć na wsparcie klubu?
– W tym kierunku mam już wstępny plan i koncepcje. Oczywiście nie ukrywam, że następny sezon wiąże się z inwestycjami. Ta w sprzęt jest tak samo ważna, jak w siebie i te dwie rzeczy się praktycznie rzecz biorąc uzupełniają. A inwestycja w siebie będzie zawsze najlepsza i najpewniejsza.
– Odwiedziłeś Toruń przy okazji konferencji prasowej. Był czas pozwiedzać, czy dopiero przed tobą poznawanie Grodu Kopernika?
– Niestety, nie miałem wtedy takiej okazji. Ten dzień akurat mogę zaliczać do tych bardziej intensywnych, więc szczerze mówiąc to zabrało czasu na zwiedzanie (śmiech – dop. red).
– Dziękuję za rozmowę. Chciałbyś coś dodać na koniec od siebie?
– Również dziękuję. Na koniec chciałbym pozdrowić wszystkich fanów czarnego sportu z Gniezna oraz Torunia.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!