Nie tak wyobrażali sobie niedzielną potyczkę z gośćmi z Gniezna sympatycy PGG ROW-u Rybnik. Ich ulubieńcy przyzwyczaili w tym sezonie do wysokich zwycięstw odniesionych na własnym owalu i przed spotkaniem z podopiecznymi Rafaela Wojciechowskiego nikt nie podejrzewał, że o finalnym rozstrzygnięciu zadecyduje dopiero ostatni bieg dnia.
Mimo tego, iż w niedzielę mierzył się lider z wiceliderem Nice 1. Ligi Żużlowej, nikt w Rybniku nie spodziewał się aż tak wymagającej przeprawy. Ostatnie występy gości z Gniezna na stadionie przy ulicy Gliwickiej 72 nie były zbyt dobrą wróżbą dla kibiców „czerwono – czarnych” którzy dosyć licznie przybyli na Górny Śląsk. Końcowe rozstrzygnięcia pokazały jednak, że każdy z 397 kilometrów, jakie musieli oni pokonać na trasie Gniezno – Rybnik, był tego wart.
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy w osobach Troya Batchelora i powracającego w „zielono – czarne” szeregi Daniela Bewleya pokonali podwójnie osamotnionego Juricę Pavlica. Bieg najmłodszych aktorów niedzielnego spektaklu nie przyniosło żadnych zmian w różnicy pomiędzy obiema ekipami, zaś dwa kolejne wyścigi to krótka wymiana ciosów pomiędzy rywalami. Wpierw duet Kudriaszow – Fajfer rozdzielił osamotniony Szczepaniak, zaś w biegu kończącym pierwszą serię para Woryna – Chmiel nie dała najmniejszych szans Adrianowi Gale oraz Damianowi Stalkowskiemu, dzięki czemu na tablicy świetlnej widniał wynik 15:9.
Wyścig piąty to pierwsze, lecz nie ostatnie spięcie pomiędzy zawodnikami, gdyż jadącego na prowadzeniu Jabłońskiego atakiem na skraju faulu wyprzedził Szczepaniak. Po biegu obaj dżentelmeni długo dyskutowali, jednak wszystko zakończyło się bez większego skandalu i panowie podali sobie dłonie w geście pojednania. Niebo nad rybnickim owalem niejako wzruszyło się ową scenką, gdyż tuż przed rozpoczęciem szóstej gonitwy dnia na tor poleciały pierwsze krople deszczu. Jednak to nie opady były w niej najważniejsze, a emocje, których dostarczycielami było trio Kudriaszow – Fajfer – Woryna. Start ewidentnie należał do gości, jednak kapitan miejscowych wdał się w pogoń za rywalami. Wpierw uporał się z Fajferem i gdy wszyscy na stadionie byli przekonani, iż ich ulubieniec sztukę tą powtórzy na Rosjaninie, ten bez skrupułów wywiózł go na pierwszym łuku drugiego okrążenia w sposób subtelny, acz tak skuteczny, iż Fajfer mógł bez większych problemów wejść pod lewy łokieć Woryny. Pomiędzy zawodnikami doszło do kontaktu, na co lider miejscowych zwracał uwagę sędziemu zawodów przekraczając linię mety, jednak rozjemca niedzielnej potyczki zdawał się niewzruszony na jego pretensje. Pierwsza podwójna wygrana gości stała się faktem i była ona niezbitym dowodem na to, że podopieczni Rafaela Wojciechowskiego do końca walczyć będą o pełną pulę. W biegu kończącym drugą serię startów małe zwycięstwo zanotowali gospodarze, po którym w programach zawodów widniał wynik 23:19.
Kosmetyka toru nie trwała zbyt długo, gdyż coraz mocniej padający deszcz realnie zagrażał kontynuowaniu zawodów, w wyniku czego już po kilku chwilach traktory zakończyły swą powinność, udając się na spoczynek, ustępując miejsca czwórce zawodników. Z nich najlepiej ze swego zadania wywiązał się Woryna, który uporał się na trasie z Jabłońskim, zaś Chmiel nie dał sobie odebrać jednego „oczka” Pavlicowi, w wyniku czego miejscowi odnieśli kolejne małe zwycięstwo. Tym samym rezultatem zakończyła się dziewiąta gonitwa dnia, kiedy to bezbłędny Batchelor umiejętnie rozegrał pierwszy łuk, mijając Kudriaszowa oraz Fajfera przy krawężniku. Dwójkę gości rozdzielił jeszcze ambitnie walczący Bewley, dla którego, jak się później okazało, był to ostatni zdobyty punkt w niedzielnym pojedynku. Bieg kończący serię to kolejny zimny prysznic na – będącą już chyba myślami w PGE Ekstralidze – rybnicką głowę, gdyż duet Gała – Stalkowski bez żadnych problemów pokonała podwójnie parę Szczepaniak – Chmiel. Rezultat ten sprawił, iż na tablicy świetlnej widniał wynik 32:28.
Przed trzema ostatnimi biegami kibice „zielono – czarnych” uruchamiali kalkulatory w ich telefonach komórkowych i skrupulatnie liczyli, ile jeszcze punktów „Rekiny” muszą odrobić, by zapewnić sobie nie tylko dwa duże „oczka”, ale również i bonusową zdobycz. Remisowy bieg jedenasty był tylko początkiem drogi przez męki, jaką zafundowali swym fanom podopieczni Piotra Żyty, gdyż dwie następne gonitwy padły łupem zawodników Car Gwarant Startu Gniezno. Wpierw Jabłoński skutecznie zrewanżował się Szczepaniakowi za porażkę w piątej odsłonie dnia, przywożąc do mety trzy punkty, które w połączeniu z „oczkiem” Kevina Fajfera zredukowały stratę gości do najmniejszej możliwej różnicy, zaś w biegu wieńczącym regulaminową część spotkania pewne zwycięstwo odniósł kolejny Fajfer, tym razem Oskar. Za plecami wychowanka gnieźnieńskiego klubu trwała zażarta walka o trzecią lokatę, z której obronną ręką wyszedł Gała. Popularny „Józio” długo zamykał stawkę, jednak odważnym atakiem na wejściu w pierwszy łuk ostatniego okrążenia wyprzedził Morrisa. Australijczyk musiał zapoznać się z nawierzchnią rybnickiego owalu i długo się z niej nie podnosił, jednak na niewiele się mu to zdało, gdyż sędzia zawodów zaliczył wyniki biegu, rozwścieczając przy okazji miejscową publiczność. Fakty były jednak takie, że przed dwoma ostatnimi odsłonami wynik spotkania był remisowy, co już gwarantowało przyjezdnym „oczko” bonusowe, na którym rzecz jasna nie chcieli poprzestawać.
Czternasta gonitwa dnia długo zapowiadała, że minimalna przewaga przed ostatnim wyścigiem będzie po stronie gości, jednak jadącego na prowadzeniu Oskara Fajfera atakiem przy krawężniku na pierwszym łuku drugiego okrążenia minął Szczepaniak, ratując tym samym biegowy remis. Jego partner z pary – Dan Bewley, nie potrafił poradzić sobie wpierw z motocyklem, a w późniejszej części gonitwy z Adrianem Gałą. Rezultat ten oznaczał jedno – o ostatecznym podziale punktów zadecydują cztery finalne okrążenia. Rybnicka publiczność na stojąco obserwowała rywalizację najlepszych jeźdźców niedzielnej potyczki. Jakaż euforia wybuchła, gdy po zwolnieniu taśmy startowej na czołowe miejsca wysforowali się Batchelor z Woryną, w pokonanym polu pozostawiając Kudriaszowa oraz Jabłońskiego. Para gospodarzy zdeklasowała swych rywali, przechylając ostatecznie szalę zwycięstwa na „zielono – czarną” stronę.
Niedzielne spotkanie pokazało, że nie taki Rybnik straszny, jak go malują. Wystarczy fatalna postawa Morrisa, który w trzech biegach nie odniósł żadnej zdobyczy punktowej, oraz niewiele lepsza forma Giery, przy którego nazwisku próżno było szukać czegokolwiek innego niż „śliwki” i z murowanego kandydata do awansu robi się zespół, który można porządnie wystraszyć i to na jego terytorium. Rybniczanie zwycięstwo zawdzięczają przede wszystkim dwójce liderów – Troy Batchelor otarł się o komplet zaś Kacper Woryna poza jedną wpadką, notował same trójki. Trzecim do muszkieterskiej szpady okazał się Szczepaniak, któremu kibice długo dziękowali za szarżę z czternastego biegu. Powracający do składu Bewley szybko zabłysnął wygranym wyścigiem, jednak jeszcze szybciej zgasł, prezentując postawę równie ambitną co bezskuteczną. Na oddzielną laurkę zasługuje Robert Chmiel, którego występ można podzielić na dwie części. W pierwszym akcie przedstawienia był niemalże perfekcyjny, lecz epilog niedzielnej historii jak najszybciej do zapomnienia. Po zawodach prezes PGG ROW-u zarządził spotkanie z wszystkimi zawodnikami, jak i sztabem trenerskim, mechanikami oraz toromistrzami w klubowym warsztacie. Miting trwał ponad trzy kwadranse, a wychodzący z niego uczestnicy nie mieli zbyt wesołych min, które świadczyć mogły o niezadowoleniu z uzyskanego wyniku.
Wśród gości pozytywnie zaskoczył ten, którego dawno nie widziano w „czerwono – czarnym” kewlarze. Andriej Kudriaszow udowodnił, że nie zapomniał jak poprawnie korzystać z motocykla żużlowego, notując najwyższą zdobycz wśród przyjezdnych. Poprawnie zaprezentowali się Gała oraz Oskar Fajfer, szczególnie ten drugi zasługuje na szacunek, gdyż osiem „oczek” i bonus z ciężkim czwartym numerem wyjazdowym to nie lada wyczyn. Mieszane uczucia można mieć wyłącznie przy ocenie Mirosława Jabłońskiego oraz Juricy Pavlica. Komentator stacji NC+ potrafił dowozić pewne punkty, jak i tracić je, jadąc na prowadzeniu lub dojeżdżając do mety kilkanaście metrów za resztą stawki, jak miało to miejsce podczas rozstrzygającej o końcowym rezultacie gonitwie. Chorwat zaś mimo szalenie ambitnej postawy i pokonywania łuków zdecydowanie najszerzej z wszystkich zawodników, zanotował ledwie cztery punkty z bonusem. Na oddzielne słowa pochwały zasługuje gnieźnieńska młodzież, która w sumie zdobyła więcej „oczek” niż ich rówieśnicy po drugiej stronie parku maszyn.
Przed rybniczanami teraz trzy tygodnie przerwy, po których udadzą się na ostatnie spotkanie w rundzie zasadniczej. Pod koniec lipca podopieczni Piotra Żyty zmierzą się z łódzkim Orłem i z pewnością zechcą zgarnąć trzy punktu. Car Gwarant Start Gniezno podejmie zaś na własnym obiekcie Arged Malesa TŻ Ostrovię Ostrów Wielkopolski.
PGG ROW Rybnik: 47
9. Troy Batchelor (2*,3,3,2,2*) 12+2
10. Dan Bewley (3,1,1,0,0) 5
11. Mateusz Szczepaniak (2,3,1,2,3) 11
12. Nick Morris (D,0,-,U) 0
13. Kacper Woryna (3,1,3,3,3) 13
14. Przemysław Giera (0,0,U) 0
15. Robert Chmiel (3,2*,1,0) 6+1
Car Gwarant Start Gniezno: 43
1. Mirosław Jabłoński (W,2,2,3,0) 7
2. Jurica Pavlic (1,1*,0,2) 4+1
3. Andriej Kudriaszow (3,3,2,1*,1) 10+1
4. Oskar Fajfer (1,2*,0,3,2) 8+1
5. Adrian Gała (0,2,3,1,1*) 7+1
6. Kevin Fajfer (1*,0,1) 2+1
7. Damian Stalkowski (2,1,2*) 5+1
Bieg po biegu:
1. Bewley, Batchelor, Pavlic, Jabłoński (W) 5:1 (5:1)
2. Chmiel, Stalkowski, Fajfer, 3:3 (8:4)
3. Kudriaszow, Szczepaniak, Fajfer, Morris (D) 2:4 (10:8)
4. Woryna, Chmiel, Stalkowski, Gała 5:1 (15:9)
5. Szczepaniak, Jabłoński, Pavlic, Morris 3:3 (18:12)
6. Kudriaszow, Fajfer, Woryna, 1:5 (19:17)
7. Batchelor, Gała, Bewley, Fajfer 4:2 (23:19)
8. Woryna, Jabłoński, Chmiel, Pavlic 4:2 (27:21)
9. Batchelor, Kudriaszow, Bewley, Fajfer 4:2 (31:23)
10. Gała, Stalkowski, Szczepaniak, Chmiel 1:5 (32:28)
11. Woryna, Pavlic, Kudriaszow, Bewley 3:3 (35:31)
12. Jabłoński, Szczepaniak, Fajfer, (U) 2:4 (37:35)
13. Fajfer, Batchelor, Gała, Morris (U) 2:4 (39:39)
14. Szczepaniak, Fajfer, Gała, Bewley 3:3 (42:42)
15. Woryna, Batchelor, Kudriaszow, Jabłoński 5:1 (47:43)
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!