A imię jego czterdzieści i cztery – pisał blisko dwieście lat temu Adam Mickiewicz. Wieszcz narodowy trafnie opisał sytuację, w której znalazł się Get Well Toruń. „Anioły” tylko cud może ochronić przed spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej po czterdziestu czterech sezonach.
Zadanie na mecz ze Speed Car Motorem Lublin było proste. Wygrać u siebie z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie co najmniej siedmioma punktami, przeskoczyć go w tabeli i dodatkowo zabezpieczyć sobie wyższą lokatę w przypadku ewentualnego remisu na koniec sezonu. Łatwo powiedzieć – dużo trudniej zrobić. Przed meczem sporo padało, na trybunach zionęło pustkami, szczelnie wypełnił się tylko sektor gości. Jakby było mało, na stadionie przeokrutnie w piątkowy wieczór atakowały komary. Żadnych okoliczności łagodzących.
Trio Ząbik-Krużyński-Lemon już po czterech biegach mogło stosować rezerwy taktyczne. 9:15 nie było jeszcze straszne, bo przecież pięć z sześciu punktów straty tradycyjnie już sprokurowali młodzieżowcy. Problem zrobił się po gonitwie piątej, gdy Andreas Jonsson wygrał, a Paweł Miesiąc dowiózł za swoimi plecami Nielsa Kristiana Iversena. Ten bieg miał być początkiem odrabiania, a nie pogłębieniem strat.
To może wyścig siódmy? Tak jak było to w meczu z truly.work Stalą Gorzów? Tam w połowie zawodów po raz pierwszy na tor wyjechał Norbert Kościuch – i został bohaterem. Teraz szansę otrzymał Rune Holta… ale w jego wypadku jedynym sukcesem był fakt, że sztab szkoleniowy w ogóle wypuścił go na tor. Po raz pierwszy i ostatni, bo Norweg z polskim paszportem nic nie wniósł.
Skoro nie bieg siódmy, to może dziewiąty? Chris Holder, król Motoareny, oraz jadący z rezerwy taktycznej Jason Doyle, kontra mający już ostrzeżenie na koncie Grigorij Łaguta i pojawiający się po raz pierwszy na torze, a zatem niezbyt dobrze spasowany Dawid Lampart. Owszem, Doyle zrobił swoje i wygrał – ale Holder męczył się z Lampartem do samego końca. Szansa na podwójne zwycięstwo była też bieg później, bo Mikkel Michelsen i Wiktor Trofimow przeszkadzali sobie niewiarygodnie, ale Norbert Kościuch i tak dojechał czwarty. 26:34, do bonusa potrzeba… 23:7 w ostatnich 5 biegach.
W tym momencie sztab Get Well postawił już wszystko na jedną kartę i to w dodatku taką o dość niskiej wartości. Z rezerwy taktycznej w gonitwie jedenastej pojechał Jack Holder, który miał do tego momentu tylko jeden wyjazd na tor i jedno zero – na inaugurację zawodów. 23-letni Australijczyk tym razem nie dojechał do mety czwarty – w walce o trzecią lokatę podciął Pawła Miesiąca, za co został wykluczony. Ba, gdy ostatecznie udało się pojechać ten bieg, „Łełek” okazał się najlepszy. Bonus już odjechał do Lublina.
Gonitwę później Wiktor Lampart ograł Nielsa Kristiana Iversena, Igor Kopeć-Sobczyński tradycyjnie już asystował i tak samo odjechało drugie oczko do tabeli. Gdy trzecie zabrali Mikkel Michelsen i Dawid Lampart w wyścigu trzynastym, sektor gości oszalał. 31:47. A bracia Chris i Jack Holderowie wjeżdżający na metę parą na dwóch ostatnich miejscach, obaj na jednym kole, doskonale podsumowali to spotkanie.
Sędzia Remigiusz Substyk nie zlitował się nad torunianami nawet w końcówce. W piętnastym biegu Jason Doyle i Chris Holder jechali na pewnym podwójnym prowadzeniu. Na trzecim okrążeniu Grigorij Łaguta ostro zajechał drogę Mikkelowi Michelsenowi, który w efekcie musiał puścić gaz. Arbiter w tej sytuacji… przerwał wyścig i wykluczył Rosjanina. Kuriozum o tyle większe, że stracili na tym tylko torunianie – w powtórce osamotniony Duńczyk przywiózł remis, ostateczny rezultat spotkania ustalając na 37:53.
Kibice Speed Car Motoru (których w Toruniu było koło 700) mają co świętować i zawładnęli toruńską starówką na całą noc. Żółto-biało-niebiescy nie tylko bardzo mocno oddalili od siebie widmo spadku, ale także wobec korzystnych rozwiązań na innych torach przybliżyli się do bezpośredniego utrzymania bez dwumeczu barażowego. Z kolei Get Well, który dotąd stał nad przepaścią, zrobił krok do przodu. W pozostanie w PGE Ekstralidze wierzą już tylko najwięksi optymiści. Tacy, którzy może odpuszczą dopiero wtedy, gdy zabraknie nawet matematycznych szans…
Get Well Toruń: 37
9. Chris Holder (3,2,1,1,2) 9
10. Rune Holta (-,0,-,-) 0
11. Niels K. Iversen (2,0,3,2,1*) 8+1
12. Norbert Kościuch (1*,2,0,-,2) 5+1
13. Jason Doyle (2,3,3,3,2,1) 14
14. Filip Nizgorski (0,0,-) 0
15. Igor Kopeć-Sobczyński (1,0,0,0) 1
16. Jack Holder (0,w,0) 0
Speed Car Motor Lublin: 53
1. Andreas Jonsson (2,3,1*,1,-) 7+1
2. Paweł Miesiąc (1*,1,2,3) 7+1
3. Grigorij Łaguta (3,2,2,t,w) 7
4. Dawid Lampart (-,-,0,2*,3) 5+1
5. Mikkel Michelsen (3,3,2,3,3) 14
6. Wiktor Lampart (3,1,1,3) 8
7. Wiktor Trofimow (2*,1,1*) 4+2
8. Robert Lambert (0,1*,0) 1+1
Bieg po biegu:
1. C. Holder, Jonsson, Miesiąc, J. Holder 3:3 (3:3)
2. W. Lampart, Trofimow, Kopeć-Sobczyński, Nizgorski 1:5 (4:8)
3. Łaguta, Iversen, Kościuch, Lambert 3:3 (7:11)
4. Michelsen, Doyle, Trofimow, Kopeć-Sobczyński 2:4 (9:15)
5. Jonsson, Kościuch, Miesiąc, Iversen 2:4 (11:19)
6. Doyle, Łaguta, Lambert, Nizgorski 3:3 (14:22)
7. Michelsen, C. Holder, W. Lampart, Holta 2:4 (16:26)
8. Doyle, Miesiąc, Jonsson, Kopeć-Sobczyński 3:3 (19:29)
9. Doyle, Łaguta, C. Holder, D. Lampart 4:2 (23:31)
10. Iversen, Michelsen, Trofimow, Kościuch 3:3 (26:34)
11. Miesiąc, Doyle, W. Lampart (Łaguta – t), J. Holder (w) 2:4 (28:38)
12. W. Lampart, Iversen, Jonsson, Kopeć-Sobczyński 2:4 (30:42)
13. Michelsen, D. Lampart, C. Holder, J. Holder 1:5 (31:47)
14. D. Lampart, Kościuch, Iversen, Lambert 3:3 (34:50)
15. Michelsen, C. Holder, Doyle, Łaguta (w) 3:3 (37:53)
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!