Dość niespodziewanie w piątkowy wieczór w Częstochowie, Adrian Miedziński był najsłabszym punktem forBET Włókniarza w starciu z truly.work Stalą. Żużlowiec zdaje sobie sprawę, że zawiódł i że czego go wiele pracy.
Wychowanek Apatora Toruń, który drugi sezon z rzędu reprezentuje biało-zielone barwy zdobył w piątek ledwie trzy punkty z dwoma bonusami – pokonując Krzysztofa Kasprzaka, Rafała Karczmarza i Petera Kildemanda. Był to najsłabszy wynik w formacji seniorskiej, a mniej punktów zdobyli tylko młodzieżowcy. Adrian Miedziński po meczu przyznał, że słabsza postawa w starciu na jego domowym torze spowodowana była niezbyt trafnym wyborem silnika na to spotkanie.
– To dopiero pierwszy mecz, choć dwa punkty są bardzo cenne. Mamy kilka spraw do zmiany, bowiem nie poukładało się tak, jakbyśmy tego chcieli. Zacząłem mecz na nowym silniku, który łudziłem się, że będzie dobry, ale nie był i musiałem go zmienić. Czeka nas praca nad sprzętem i wiemy już z teamem, co musimy zrobić, aby było lepiej. Dodatkowo kwestia atutu tego toru. Cieszymy się z punktów ligowych i jedziemy dalej. Nikt nie powiedział, że nie uda nam się też wygrać w Gorzowie – mówił po meczu Adrian Miedziński.
Z powodu awarii czerwonego światła przerwana została próba toru, w której uczestniczył zawodnik miejscowego klubu. Następnie sędzia postanowił ją anulować i reprezentantom Włókniarza udało się wykręcić na niej ledwie dwa kółka. Czy to mogło mieć wpływ na postawę w trakcie meczu jeśli chodzi o spasowanie z torem? – Pierwszy bieg pojechałem na silniku, na którym nie jechałem podczas próby toru. Jest początek sezonu, ten silnik spisywał się dobrze i łudziłem się, ze będzie dobrze. Nie było, więc przesiadłem się na motocykl właśnie z próby toru i coś drgnęło. Trzeba podejmować dobre decyzje, mi dziś akurat się nie udało.
Po meczu forBET Włókniarza z truly.work Stalą Gorzów dało się usłyszeć opinie, że częstochowski tor przypominał przygotowaniem bardziej ten gorzowski, stąd też dobra postawa w drugiej fazie meczu podopiecznych Stanisława Chomskiego. Miedziński zapytany o ten fakt, odpowiedział nieco wymijająco. – Musimy nanieść pewne korekty i poprawić nasz tor, aby takie sytuacje się nie zdarzały. Nie ma co jednak narzekać i trzeba wyciągnąć wnioski, by następny mecz był lepszy.
Piątkowy mecz obu ekip miał jednego bohatera i był nim dość niespodziewanie Anders Thomsn. Duńczyk w swoim debiutanckim występie zanotował świetny wynik i był liderem truly.work Stali Gorzów. Pod koniec zawodów zaskoczył także Rafał Karczmarz, który pokonał jednego z liderów Włókniarza. – To jest Ekstraliga i tutaj każdy z każdym może zarówno wygrać, ale i przegrać. Choćby przykład Rafała Karczmarza, który wygrywa na nieswoim torze z medalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata – Fredrikiem Lindgrenem.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!