Pomimo niewątpliwego atutu wynikającego z roli gospodarza, młodzieżowcy Cash Broker Stali Gorzów nie zdołali triumfować w finale Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Choć medal cieszy, żółto-niebiescy mówią o małym niedosycie.
Gorzowianie ostatecznie musieli uznać wyższość tylko jednej drużyny. Była nią tarnowska Unia, która sukces odniosła dzięki kapitalnej postawie Mateusza Cierniaka i Patryka Rolnickiego. Obie młode „Jaskółki” zakończyły ten dzień niepokonane. Do tego kilka punktów dorzucił Dawid Rempała. Takiego żużlowca zabrakło w składzie Stali. W efekcie gospodarze stanęli na drugim stopniu podium z aż pięcioma punktami straty do Unii i ledwie trzema przewagi nad piątym zespołem z Gniezna.
– Patrząc na przebieg zawodów to jestem zadowolony, choć mały niedosyt pozostał. Mieliśmy dużego pecha, ponieważ Mateusz Bartkowiak i Rafał Karczmarz mieli defekty, Alanowi Szczotce odebrano punkty. Pełen szacunek dla chłopaków, ponieważ wykonali dobrą robotę. Wytrzymali presję w ostatnich biegach i pokazali kawałek dobrego żużla, było trochę mijanek. To jest w tym najważniejsze, żeby żużel sprawiał im radość. Z każdego medalu trzeba się cieszyć. Sukces tarnowian to taka miła niespodzianka. Sezon dla gorzowskiej młodzieży mogę podsumować jako dobry. Rafał ma dziewiętnaście lat, reszta zespołu ma mniej. Są perspektywiczni, także w najbliższych latach będziemy bić się o lepsze trofea – ocenił w rozmowie z oficjalną stroną PGE Ekstraligi występ swoich podopiecznych trener gorzowskiej młodzieży, Piotr Paluch.
Liderem gorzowskiej ekipy był Rafał Karczmarz, zdobywca dziesięciu oczek w czterech startach. Plecy rywala oglądał w biegu czwartym, gdy dojechał do mety za Alanem Szczotką i Igorem Kopciem-Sobczyńskim. Dorobek wspomnianego Szczotki to pięć punktów, a 15-letniego Mateusza Bartkowiaka – sześć. Po zawodach najskuteczniejszy gorzowski młodzieżowiec nieco narzekał na nierównomierne rozłożenie startów, ale finalnie był zadowolony z zawodów.
– Trochę jest niedosyt, bo celowaliśmy w złoto. Pouciekały nam punkty. W ostatnim biegu ze startu rewelacyjnie nie wyszedłem, ale jechałem wcześniej w ósmym biegu, a potem dopiero w osiemnastym. To naprawdę robi różnicę, tor się ciągle zmieniał. Co do ustawień, to pojechałem w naszym ostatnim wyścigu dość ryzykownie. Wystartowałem bardzo dobrze i wyszło w porządku. Kiedy tor trochę się odsypał to można było jechać po zewnętrznej. Po czwartej serii startów okazało się, że można było wyprzedzać prawie wszędzie. Były ciekawie biegi, więc kibice nie mieli na co narzekać. Jak na zawody tej rangi to było widowisko – skomentował Rafał Karczmarz.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!