Dla Andrieja Kudriaszowa sezon 2018 miał być bardzo ważnym punktem w karierze. Kontrakt w ekstraligowym forBET Włókniarzu i perspektywa jazdy z najlepszymi na świecie. Skończyło się późnym wypożyczeniem do Nice 1. Ligi Żużlowej.
Przygoda rosyjskiego żużlowca z nowym klubem rozpoczęła się tak naprawdę uroczystą prezentacją dla kibiców biało-zielonych. Nie jest to pierwszy jeździec tej narodowości pod Jasną Górą, bowiem fani doskonale pamiętają tutaj szarże Grigorija Łaguty i jego imponujące ataki czy pierwsze kroki poza Łotwą jego brata – Artioma. Nie można też zapominać choćby o Emilu Sajfutdinowie. Kudriaszow, dla którego angaż w PGE Ekstralidze miał być wyzwaniem, szybko zapunktował mówiąc, że jazda we Włókniarzu to było jego marzenie od blisko trzech lat. Wrzawa i doping na trybunach Hali Sportowej Częstochowa spowodowały, że u zawodnika zakręciła się łezka w oku.
Doświadczony już zawodnik do PGE Ekstraligi przenosił się po przeciętnym sezonie w Nice 1. Lidze Żużlowej. Średnia 1,790 w barwach Polonii dała mu dopiero dwudzieste piąte miejsce i wielu sceptycznie podchodziło do tematu jego jazdy we Włókniarzu. Prezes Michał Świącik od początku mówił, że ma wobec niego konkretny plan i wierzy, że ten się dalej będzie prawidłowo rozwijał. Niestety brak regularnej jazdy odbijał się na formie żużlowca, który lepsze występy przeplatał słabszymi. Ciężko było mu rywalizować o miejsce w składzie z Leonem Madsenem czy Fredrikiem Lindgrenem, a jedyny potencjalny konkurent – Matej Zagar też był pewnym punktem w ekipie Marka Cieślaka.
Do klubu zaczęli dzwonić więc prezesi kilku klubów, w tym m.in. ROW-u Rybnik czy Cash Broker Stali Gorzów. Ostatecznie w drugiej połowie sezonu trafił on do Orła Łódź, gdzie próbował udowodnić swoją przydatność. Skończyło się na pięciu spotkaniach i dwudziestu pięciu odjechanych wyścigach. W nich Kudriaszow wywalczył 40 punktów i 4 bonusy, co oznaczało, że nie punktował tylko siedmiokrotnie. I tak było. Pięć raz mijał linię mety na czwartym miejscu, a dwukrotnie był wykluczony. Średnia 1,760 dała mu szóste miejsce spośród niesklasyfikowanych na zapleczu najlepszej ligi świata.
W Częstochowie po piątym miejscu, teraz przyszła walka o medale, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Szanse na przebicie się rosyjskiego jeźdźca do składu są małe, o ile nie wręcz zerowe. Jak sam przyznaje w rozmowie z portalem speedwaynews.pl, czeka go po sezonie kilka dni solidnego przeanalizowania swojej sytuacji. – Na razie trzeba skończyć sezon. Atmosfera w klubie bardzo mi odpowiada, także ludzie, którzy tam są. Wiadomo, ten stadion też robi swoje, tor mi odpowiada, więc Łódź to świetne miejsce. Zobaczymy jednak co czas przyniesie. Mam ważny kontrakt w Częstochowie, więc po sezonie na pewno usiądę i przemyślę, co mam dalej zrobić… – mówi Andriej Kudriaszow.
Reprezentant m.in. Mega-Łady Togliatti nie żałuje jednak podpisania umowy w klubie z Częstochowy. Jak sam przyznaje, wiele zawdzięcza Włókniarzowi, choć okazję do jazdy przy ul. Olsztyńskiej miał tylko podczas przedsezonowych treningów. – Wyszło jak wyszło. Dzięki Włókniarzowi jednak wiele się nauczyłem i poczyniłem rozwój, zarówno sprzętowy jak i mentalny – dodaje nasz rozmówca.
Drużynowego Mistrza Świata Juniorów z 2011 roku poza Nice 1. Ligą Żużlową mieliśmy okazję oglądać w akcji głównie w spotkaniach ligi rosyjskiej. Próbował on także swoich sił w duńskiej Metal Speedway League i kalendarz wypełniał imprezami międzynarodowymi i towarzyskimi. Zapytany o inne kierunki jazdy, odpowiedział. – W Szwecji chciałbym bardzo jeździć. W lidze angielskiej miałbym problem znaleźć klub jako Rosjanin… – zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!