Tai Woffinden znów spojrzał śmierci w oczy! Po dramatycznym wypadku i walce o życie w szpitalu, Brytyjczyk stanął oko w oko z zabójczym wężem w swoim ogrodzie.
Rok 2025 był niezwykle ciężki dla Taia Woffindena. Podpisanie kontraktu w Rzeszowie miało być dla niego punktem zwrotnym w karierze, który pozwoli mu ze zdwojoną siłą wrócić nie tylko do PGE Ekstraligi, ale i walki o kolejny złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Ostatecznie jednak już w marcu przeżył prawdziwy dramat, po którym przez dziewięć dni przebywał w śpiączce farmakologicznej walcząc o życie.
Przypomnijmy, że trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata doznał m.in. podwójnego złamania prawej kości udowej (zespalanej śrubami), złamania kręgu TH9 (połączonego płytą i śrubami z TH8 i TH10), złamania prawej kości ramiennej, zwichnięcia i zmiażdżenia prawego łokcia, złamania aż 12 żeber i przebicia płuca, złamania lewej łopatki oraz zwichnięcia lewego barku. Chociaż skala obrażeń mrozi krew w żyłach, to zaledwie trzy miesiące później Woffinden ponownie zasiadł na motocyklu i przejechał kilka treningowych okrążeń.
W sierpniu natomiast ogłoszono, że w latach 2026-2027 będzie zawodnikiem Moonfin Malesa Ostrowa Wielkopolskiego. Chociaż wielu kibiców zastanawiało się czy Brytyjczyk będzie w pełni sprawny przed rozpoczęciem kolejnego sezonu, to niedawno na klubowych mediach Ostrovii pojawiło się wideo z jego udziałem, w którym uspokoił fanów. To jednak nie koniec przygód „Tajskiego”.
Obecnie „Tajski” przygotowuje się do startów w barwach Arged Malesy Ostrów Wielkopolski. Zimą tradycyjnie zaszył się w australijskim Perth, gdzie dorastał. To właśnie tam doszło do sytuacji, która mogła skończyć się kolejną tragedią. Podczas wykonywania domowych obowiązków, za plecami zawodnika pojawił się nieproszony gość.
Woffinden relacjonował w mediach społecznościowych, że podczas wieszania prania natknął się na węża brązowego. To jeden z najbardziej jadowitych gatunków na świecie – jego ukąszenie może zabić dorosłego człowieka w kilkanaście minut. Jak czytamy na portalu speedwayfans.se, Brytyjczyk, znany ze swojego specyficznego poczucia humoru, skwitował to zdarzenie krótkim i wymownym komentarzem:
– Zajmowałem się praniem, odwróciłem się i zobaczyłem tego małego łobuza za sobą – napisał Tai, pokazując zdjęcie intruza. – Sorki kolego, już prawie raz umarłem w tym roku. Dzięki.
Wygląda na to, że po marcowym dramacie Woffinden wykorzystał już limit pecha na ten rok i nie zamierza po raz kolejny balansować na granicy życia i śmierci – nawet jeśli przeciwnikiem jest jedna z najgroźniejszych bestii w Australii.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!