Antoni Kawczyński był cichym bohaterem niedzielnego meczu we Wrocławiu. Wychowanek PRES Grupa Deweloperska Toruń nie punktował na wybitnym poziomie, ale solidnie poprzeszkadzał bardziej doświadczonym rywalom. - Nie uważam, żeby to była moja zasługa - przyznał szczerze nasz rozmówca, ale uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Za dwumecz półfinałowy Antoniemu Kawczyński najzwyczajniej w świecie powinien zebrać wysokie noty. Na Motoarenie pokonał chociażby Macieja Janowskiego, a we Wrocławiu Marcela Kowolika. Patryk Dudek chwalił juniora również za to, jak duże zamieszanie wywoływał po startach. W ten sposób pomagał chociażby Emilowi Sajfutdinowowi, czy Mikkelowi Michelsenowi. Młodzieżowiec jest jednak bardziej krytyczny wobec samego siebie.
– To były świetne zawody w wykonaniu drużyny. Jeśli o mnie chodzi, to gdzieś tam spiep***łem dwa biegi. Wygrałem start z byłym mistrzem świata i trochę go powiozłem. To jest jakaś sztuka. Mam nadzieję, że z Lublinem będzie jeszcze lepiej – powiedział nam uśmiechnięty Kawczyński. Dopytywany przez speedwaynews.pl o pomoc kolegom, po raz kolejny posypał głowę popiołem. – Może troszeczkę pomogłem, ale gdybym był szybki, to bym mógł wygrać wyścig. Popełniałem błędy jeździeckie i tyle – podsumował.
Kawczyński zrobił duże oczy podczas 10. biegu
W wyścigu nr 10 Kawczyński i Emil Sajfutdinow rywalizowali z Bartłomiejem Kowalskim i Danielem Bewleyem. Wydawało się, że goście mogą nawet wygrać podwójnie, ale na drugim łuku bardzo ostro zaatakował „Kowal”. – Bartek jechał do płotu, a wydaje mi się, że patrzył w drugą stronę. Tak to widziałem na powtórkach. Może to też go wybiło z rytmu. Całe szczęście, że Emil przyciął i uniknął wypadku – przeanalizował junior PRES Toruń.
Koniec końców przy nazwisku „Kawki” zapisaliśmy 3 punkty, ale niektórzy kibice i dziennikarze sugerowali, że przy zerach powinny się pojawić bonusy – w nagrodę za pomoc kolegom.
17-latek ma ogromne wsparcie ze strony toruńskich fanów – zarówno młodszych, jak i starczych. Jak sam podkreśla, to go napędza i motywuje do dalszej pracy. W dwumeczu półfinałowym Kawczyński znacząco pomógł swojej drużynie w awansie. Teraz poprzeczka idzie jeszcze wyżej. – Jestem dobrej myśli. Kibice z Torunia są wspaniali. Cieszę się, że są ze mną. Były takie chwile, że się nie rozumieliśmy, ale to już dawno za nami. Mam nadzieję, że w finale z Motorem pojedziemy dobry dwumecz – zakończył z uśmiechem „Kawka”.
Pierwsze spotkanie finałowe odbędzie się 21 sierpnia na Motoarenie. Rewanż tydzień później przy Alejach Zygmuntowskich.
Antoni Kawczyński (C), Damian Ratajczak (Ż)Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!