Prezes Sparty Wrocław Andrzej Rusko musiał przełknąć gorzką pigułkę. Jego drużyna wyraźnie przegrała z Orlen Oil Motorem Lublin i musiała się zadowolić srebrnymi medalami za sezon 2024 PGE Ekstraligi. - Byłem bardzo zły - przyznał, pytany o finał przez dziennikarkę Canal+ Sport.
Poniedziałkowy finał PGE Ekstraligi przebiegał pod dyktando Orlen Oil Motoru Lublin. Już po pierwszej serii „Koziołki” prowadziły 18:6 i konsekwentnie budowały przewagę nad rywalem z Wrocławia. Po zawodach, gościem Magazynu PGE Ekstraligi był prezes Andrzej Rusko. Działacz w konkretnych słowach podsumował to, co oglądaliśmy przy Alejach Zygmuntowskich.
– Wiadomo, że srebrny medal dla drugiej drużyny odbiera pierwszy przegrany. Wiemy świetnie, że mierzyliśmy wyżej. Trudno, takie jest życie. Mi osobiście marzy się w końcu walka o mistrza w pełnym składzie. Ja się nie obrażam. Zdaję sobie sprawę, że życie płata różnego rodzaju niespodzianki. Trzeba sobie z tym radzić. Lublin jest bardzo mocną drużyną i należą im się gratulacje. Są świetnie spasowani na własnym torze i bardzo groźni, ale poczekamy rok – powiedział prezes Andrzej Rusko przed kamerami Canal+ Sport.
– Byłem zły i powiem szczerze, że nawet bardzo zły. Jednak liczyłem, że uda nam się nawiązać bardziej wyrównaną walkę, a nie że będziemy zbierać wyniki 1:5 na początku. Trudno mówić o przespaniu, długo się dopasowywaliśmy do toru. Ja rozumiem, że w październiku niełatwo przygotować tor, ale w sumie to był start i krawężnik. Było mało ścieżek do ścigania. W pewnym momencie pomyślałem „szkoda, że nie ma Philla Morrisa, bo by może wjechał z bronką”. Myślę, że Motor Lublin spokojnie wygrałby spokojnie przy większej liczbie ścieżek do ścigania, a widowisko dla kibiców byłoby bardziej ekscytujące – dodał, pytany o początek meczu przez Darię Kabałę-Malarz.
Prezes Andrzej Rusko o Taiu Woffindenie
Szef wrocławskiej Sparty przyznał, że drużyna zawaliła pierwszy mecz finałowy. Wspominał również o problemach z prądami Bartłomieja Kowalskiego. Zawodnik do lat 24 nie pokonał w tamtym spotkaniu ani jednego rywala. Prezes Andrzej Rusko odniósł się również do pożegnania Taia Woffindena. Legenda klubu odchodzi po 13 latach.
– Myślę, że Tai zasłużył na takie pożegnanie. Żałuję, że nie mógł przyjechać na finał i być z drużyną, kiedy odbieraliśmy medale. Niewątpliwie jest to wysokiej klasy zawodnik. Powiedział mi, że liczy na to, iż schodząc ligę niżej się odbuduje i jeszcze wróci – zdradził prezes Sparty.
Andrzej Rusko podkreślił, że nie zawsze zgadzał się z wyborami Taia Woffindena. To nawiązanie m.in. do imprez klubowych, gdzie trzykrotny mistrz świata stał za konsoletą. Wspomniał również o Macieju Janowskim, który swoim wywiadem dla Red Bulla zasiał niepewność wśród kibiców. Prezes wrocławskiego klubu zapewnił jednocześnie, że nie wierzył w odejście „Magica”. Dodał, że w składzie zajdzie jedna poważna zmiana. Tajemnicą poliszynela jest, że odchodzącego Brytyjczyka zastąpi Brady Kurtz.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!