Motor Lublin pokonał osłabioną Unię Leszno na ich obiekcie 50:40. Fredrik Lindgren po raz kolejny spisał się poniżej oczekiwań. Szwed po meczu zabrał głos w sprawie swojej słabszej dyspozycji.
Motor Lublin po sześciu kolejkach wciąż jest niepokonany. Aktualny Drużynowy Mistrz Polski po wygranym meczu w Lesznie na swoim koncie ma obecnie 12 dużych punktów. Co ciekawe był to pierwszy mecz „Koziołków”, w którym dali oni zdobyć rywalom 40 punktów. Kibiców lublinian może jednak martwić kolejny mierny występ Fredrika Lindgrena. Szwed w ostatnich meczach spisuję się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Sprawa nie wygląda lepiej w cyklu Grand Prix. Po pierwszej rundzie w Goričan, gdzie Szwed stanął na najniższym stopniu podium wydawało się, że Lindgren znowu będzie walczyć o najwyższe cele w Indywidualnych Mistrzostwach Polski. Nic bardziej mylnego, ponieważ w kolejnych dwóch rundach w Warszawie i Landshut 38-latek nie był w stanie wejść nawet do półfinałów.
Po meczu w Lesznie Lindgren przyznał, że obecne czasy są dla niego ciężkie, ponieważ sam nie wie co jest przyczyną jego słabszych występów. Jednocześnie Szwed został zapytany, czy podczas spotkania z Unią Leszno presja była mniejsza ze względu na znaczące osłabienie „Byków”. 38-latek przyznał, że w Lublinie o tym nie myśleli, ponieważ nie ważne z kim przyjdzie im się zmierzyć zawsze dają z siebie wszystko co mogą. Zapytaliśmy również zawodnika o nadchodzącą rundę Grand Prix w Pradze. Lindgren powiedział, że próbuje się on wygrzebać z dołka, w którym obecnie jest. Natomiast żużlowiec zapewnił, że razem ze swoją ekipą będą robić wszystko co możliwe, aby Szwed wrócił do swojej dobrej dyspozycji w zawodach ligowych i indywidualnych.
– Cieszę się, że wygraliśmy. Dla mnie jest to ciężki okres, ale mam nadzieję, że wkrótce wyjdę z tego dołka. Gdybym znał odpowiedź na pytanie co jest tego przyczyną to nie jeździłbym słabo. Musimy sprawdzić parę rzeczy i może uda nam się znaleźć powód mojej słabszej formy. Nie myślimy o tym, że rywale są osłabieni. Zawsze dajemy z siebie wszystko, nieważne z kim przyjdzie nam rywalizować. – mówił po meczu w Lesznie Szwed. Jak wspomniałem obecnie są to dla mnie ciężkie czasy. Próbuję się z tego wygrzebać. Zobaczymy, czy uda mi się znaleźć to czego szukam przed Pragą. Będziemy robić wszystko, aby było lepiej. – kontynuował 38-latek.
Zagotował się już w pierwszym biegu
Podczas spotkania w Lesznie już po pierwszym biegu zawodów zrobiło się gorąco. Nazar Parnitskyi zdecydowanie wjechał pod Fredrika Lindgrena, przez co Szwed spadł na koniec stawki. Natomiast 38-latek słynący ze swojej chłodnej głowy i spokoju tak tego nie zostawił. Po inauguracyjnym wyścigu zajechał on drogę młodemu Ukraińcowi i gestykulował w jego kierunku. Jak przyznał w rozmowie z portalem speedwaynews.pl Nazar, jego zdaniem atak ten nie był przesadzony. Zdaniem Szweda natomiast wjazd młodego „Byka” był zbyt agresywny. Żużlowiec nie chciał się na ten temat wypowiadać po meczu i podsumował to krótko, ale jednocześnie bardzo dosadnie.
– Wjechał we mnie na wyjściu z drugiego łuku. Nie spodobało mi się to. – zakończył Fredrik Lindgren.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!