Mecz pomiędzy Apatorem Toruń a Spartą Wrocław zakończył się wynikiem 45:45. W toruńskim klubie nie zabrakło jednak zawodników, którzy mogli dorzucić do dorobku zespołu więcej punktów. Jednym z nich był Paweł Przedpełski. Kapitan Apatora, w rozmowie z naszym portalem opowiada, co było tego przyczyną.
Klaudia Bujalska (speedwaynews.pl): Remis jest pewnie dla wielu zaskakującym wynikiem, choć patrząc na przebieg spotkania, mogliście je wygrać. Zabrakło między innymi twoich punktów.
Paweł Przedpełski (Apator Toruń): – Tak, indywidualnie nie tak wyobrażałem sobie to spotkanie. Od początku miałem problem, żeby złapać prędkość. Troszeczkę tych punktów zabrakło. Wiemy jednak, kto był dziś naszym przeciwnikiem, więc liczyliśmy się z tym, że to będą naprawdę ciężkie zawody.
– W trzecim biegu razem z Emilem wyszliście na prowadzenie 5:1, jednak nie udało Ci się utrzymać pozycji i ostatecznie dojechałeś do mety jako czwarty. Czy jest to kwestia twojej kontuzji, czy nie zrzucałbyś na to winy?
– Ja nie chcę na pewno szukać jakichś wymówek. Kiedy tor jest twardszy i lżejszy do jazdy to nie miałem z tym problemu. No nie miałem tego czasu, żeby tę kontuzję porządnie zaleczyć. Kiedy czułem już poprawę to zaraz jechałem w zawodach i to wszystko się cofało. Dziś ten tor był wymagający, nie pod moją rękę w aktualnym stanie. Miałem duże problemy ze swobodną jazdą. Siłowałem się i walczyłem, ale nie było łatwo. Dlatego też tych punktów zabrakło. Cieszę się, że teraz mamy tę przerwę. Myślę, że po niej będę już w pełni sprawny.
– Po dwóch nieudanych startach zostałeś zmieniony w biegu 10 przez Emila. Po tym wystartowałeś w biegu 11 i wygrałeś go, odpierając przez cały wyścig ataki Tai’a Woffindena. Czy to efekt tej słynnej sportowej złości?
– No bardzo zależało mi na każdym punkcie w tych zawodach, no bo w takich meczach decyduje każdy, nawet pojedynczy punkt o tym kto pójdzie dalej i będzie jechał o najwyższe cele.
– Za tobą świetny występ w Lublinie. Startowałeś w tych zawodach z presją i stąd pojawiły się te dwa pierwsze, słabsze starty?
– Powiem tak, jakbym był sprawny, jechałbym inną linią, a nie tam, gdzie jedzie się lżej. Nie do końca te ścieżki, które obierałem były szybsze. Zawodnicy z Wrocławia mnie wyprzedzili. No nie jedzie mi się łatwo, także mam nadzieję, że ta przerwa, którą poświęcę na zabiegi mi pomoże.
– Mimo wszystko do Wrocławia jedziecie jako „underdog”. Gospodarze muszą, a wy właściwie możecie. Oczywiście jest sportowa ambicja, jednak patrząc realnie, nadal to Wrocław jest faworytem.
– No tak, uważam, że pokazujemy się z dobrej strony, jeżeli chodzi o te play-offy, więc najlepiej na nic nie liczyć i się pozytywnie zaskoczyć. Będziemy chcieli na pewno wszystkich zaskoczyć.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!