ZOOLeszcz GKM Grudziądz w Wielką Sobotę zremisował z Tauron Włókniarzem Częstochowa. Po meczu rozmawialiśmy z Glebem Czugunowem - nowym nabytkiem „Gołębi”, który w swoim debiucie zdobył 8 punktów, jednak nie był do końca zadowolony z występu.
W starciu z częstochowianami Gleb Czugunow był chyba nieco nieoczekiwanie jednym z liderów ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz. Wypożyczony z Betard Sparty Wrocław zawodnik wystąpił w 15. wyścigu z Nickim Pedersenem i mimo ostatniej lokaty jego występ można nazwać bardzo solidnym.
Dobry występ
Ula Jopa, speedwaynews.pl: Stabilna jazda i całkiem niezły wynik, 8 punktów. W nominowanym poszło Ci trochę gorzej. Co się stało?
Gleb Czugunow, ZOOLeszcz GKM Grudziądz: Nic nie zmieniałem po tej trójce. Czułem się szybszy. Po prostu, popełniłem sam kilka błędów i tyle.
Rozumiem. Liczyłeś na więcej od siebie?
Tak, oczywiście, że chciałem uzbierać trochę więcej punktów, ale mamy nad czym pracować po prostu, no nie? Będę się starał wyciągnąć wnioski.
To twój debiut w GKM-ie. Jak się odnajdujesz w nowej drużynie?
W miarę okej. Myślę, że czuję się tu dobrze. To jest dopiero początek sezonu, więc jeszcze wszystko jest przed nami. Cieszę się, że udało się dorzucić chociaż jeden punkt do tabeli, to jest chyba najważniejsze.
Jest ktoś, z kim złapałeś najlepszy kontakt?
Na razie jeszcze tyle czasu nie mieliśmy, ale ze wszystkimi w miarę dobrze się kontaktuję, nie ma jakichś problemów. Po partnersku.
Przed meczem tor był przykryty plandekami. To utrudniło czy ułatwiło jazdę?
To może utrudniło nie jazdę, tylko dobieranie odpowiedniego setupu.
A nie tęsknisz troszeczkę za Spartą?
Jakby to powiedzieć… bardzo dobrze wspominam te czasy, co tam byłem, ale no – życie się zmienia i muszę patrzeć do przodu po prostu. „Tęsknię” to źle dobrane słowo. Naprawdę bardzo dobrze wspominam te czasy, co tam spędziłem i tyle.
Absurdalne doniesienia
Niedawno ukazał się artykuł na twój temat, w którym pisano o rzekomych problemach wychowawczych, jakie ma z tobą GKM. Trudno w to uwierzyć. O co chodzi?
Ja nie wiem szczerze mówiąc. Widziałem te artykuły i nie rozumiem. Tak z moich myśli, ktoś – możliwe, że z klubu – po prostu chce coś mi zrobić na złość w swoich celach. Były tam takie rzeczy napisane, które widzieli tylko uczestnicy naszego klubu, zawodnicy czy mechanicy. Czyli musiało to wypłynąć z klubu. Od kogo, po co i dlaczego – nie chcę się zastanawiać, lepiej się skupię na swoim wyniku.
To jest kompletną bzdurą (przewraca oczami – dop. red.). Ja bardzo mocno trenowałem przez całą zimę i wszyscy o tym wiedzą. Bardzo dużo zainwestowałem w sprzęt i tego wszystkiego jakby nie zauważają. Zauważają tylko to, czego nawet nie było. Tam na przykład miałem parę defektów – w Gdańsku, na treningu, spowodowanych przez łańcuch. Po prostu się walnął. Coś takiego czasem się dzieje, to normalna sytuacja, która bywa ze wszystkimi zawodnikami, a i z tego ktoś rozdmuchał taką wielką sensację. Nie wiem, po co i nie chcę się dowiadywać.
Metody prezentacji
W 2017 roku brałeś udział w SBP w Gnieźnie. Tam był taki dosyć nietypowy rodzaj prezentacji, bo jechaliście na motocyklach. Teraz mamy odgórnie narzucone przepisy, że jedziecie na lawetach, ale na przestrzeni lat widziałam przeróżne prezentacje, nawet takie z udziałem koni i bryczek. Chciałam cię zapytać, które preferujesz – takie klasyczne, jak teraz czy bardziej udziwnione?
W Szwecji co mecz wyjeżdżamy na motocyklach na prezentację. To jest normalne. Mi się to nie podoba, bo motor musi być przygotowany do pierwszego biegu, a tu trzeba go odpalić, wyjeżdżać, trochę ubrudzić, coś tam wpadnie, jakaś woda, trzeba znowu to czyścić. No po prostu na lawetach to jest odpowiednia, tak naprawdę, dla zawodników forma.
Tak, ale to na waszych motocyklach. A mi chodzi o takie na Harleyach. Siedzieliście jako pasażerowie.
Aha, aha, tak też bywa, tak. Oj, myślę, że lawety są odpowiednie. To szybciej się odbywa, co też jest dla nas ważne, jak jest bardzo gorąco. No… te wszystkie Harleye to trzeba tu przywieźć, oni w parkingu będą stać, zajmować dużo miejsca. Teraz jest raczej, może troszkę za nudny, ale odpowiedni sposób.
Miłość do zwierząt
Jasne, rozumiem. W podcaście „Mówi się żużel” wspominałeś o salonie dla psów, jak idą postępy? Czy tam już wszystko się rozgrzewa?
Nie, w żaden sposób nie idą, bo – wbrew pozorom temu, co piszą w internecie – bardzo mocno trenuję. Dużo czasu spędzam po prostu na przygotowaniu motorów, siebie, organizacji wszystkiego, więc nie mam czasu na razie inne rzeczy. Chociaż cały czas mam coś w głowie, co będę robił, kiedy trochę więcej czasu będę miał.
Masz pieska, bardzo ładnego swoją drogą. Zabierasz go czasem ze sobą na wyjazdy?
Tak, teraz w busie siedzi i na mnie czeka. Wszędzie jest z nami, w sensie, ze mną i z moją żoną. Wszędzie jesteśmy razem.
To bardzo słodkie.
Dziękuję.
Tatuaże
Masz wiele tatuaży – czy to na szyi, czy na klatce piersiowej. Liczysz je?
Nie. Ogólnie paru to chciałbym się pozbyć, bo mi się już nie podobają. Nie liczę i nie chcę, żeby ich było za wiele. Tak, jak teraz mi odpowiada, a kiedy już jest ich bardzo dużo, to mi się nie podoba.
Jasne, a pomysły na nie przychodzą Ci do głowy nagle czy wcześniej je planujesz?
Ostatni tatuaż robiłem z dwa lata temu czy trzy, więc później jakoś ochłonąłem w tym temacie, ale ostatnio się zastanawiałem. Nie, to jest bardzo takie „o, jutro pójdę i zrobię”.
Spontaniczne?
Tak, bez planu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!