W środę poznaliśmy oficjalną decyzję jeśli chodzi o rundę Grand Prix, którego organizatorem jest Stal Gorzów. Przez długi czas mówiło się bowiem o możliwości przeniesienia zawodów do innego miasta.
Najpoważniejszym kandydatem był Gdańsk. Impreza miała się odbyć jednak nie na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego a na Polsat Plus Arenie, gdzie gra piłkarska Lechia. Tym samym do kalendarza zostałaby wpisana kolejna runda cyklu Grand Prix na sztucznym torze. Jeśli chodzi o sezon 2023, to mieliśmy dwa takie przypadki – w Warszawie i Cardiff. W Gdańsku mogłoby zasiąść ponad 40 tysięcy kibiców, a w Polsce głód żużla po tym co widać przy sprzedaży biletów na Stadion Narodowy jest ogromny. Kibice z całego świata także optymistycznie patrzyli na ten pomysł.
Ostatecznie jednak Stal Gorzów, której prezesem jest Waldemar Sadowski, postanowiła zatrzymać rundę Grand Prix na swoim stadionie. Ich zdaniem jest to zbyt ważne przedsięwzięcie dla całego miasta, by z niego zrezygnować i podejmą się trudu, jakim jest organizacja tak dużej imprezy. W Gdańsku byli jednak gotowi, by przejąć tę rundę by ta odbyła się 29 czerwca. Na przeszkodzie stanął też natłok imprez w podobnym czasie, lecz Gdańsk nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i będą się starać o bezpośrednią organizację rundy w sezonie 2025 bądź 2026.
– Byliśmy gotowi zarówno organizacyjnie w tym z kwestiami toru, jak i finansowo, by zorganizować Grand Prix w 2024 w terminie 29 czerwca. Jednak środowisko żużlowe uznało, że jeszcze nie czas na Gdańsk. Były pewne obawy z uwagi na termin, gdyż w przyszłym roku nakłada się na siebie kilka dużych imprez w tym igrzyska olimpijskie. Nie składamy jednak broni i rozważamy uzyskanie licencji już bezpośrednio od organizatora cyklu na rok 2025 lub 2026 – powiedział dla trojmiasto.pl prezes Arena Gdańsk Operator.
To jednak nie oznacza, że na Polsat Plus Arenę w przyszłym roku nie przyjadą żużlowcy. Trwają bowiem poszukiwania alternatyw, by zorganizować jedne z zawodów. Ważnym aspektem jest jednak długość toru. Zgodnie z normami FIM musi się on mieścić w widełkach 260-415 metrów. Niewiele ponad dolną granicę ma obiekt w Warszawie, lecz jak udało się dowiedzieć Pawłowi Buczyńskiemu, to nie byłoby problemem.
– Pomysł z żużlem w naszej opinii jest warty kontynuacji. Próbujemy znaleźć partnera, z którym moglibyśmy sprawdzić nasz obiekt. Może już w 2024 roku uda się wyjść z propozycją dla kibiców żużla, których z naszych szacunków w Gdańsku jest około 20 tys. Nasz tor będzie krótszy, ale nie wpływa to na możliwość organizacji zawodów, bo już takie odstępstwa były akceptowane – dodał.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!