Jeśli chodzi o zawodników zagranicznych, to ZOOleszcz GKM Grudziądz postawił na duże zmiany. Z zespołem pożegnali się bowiem Duńczycy - Nicki Pedersen i Frederik Jakobsen. W ich miejsce ujrzymy reprezentantów Australii.
Zawodnicy zagraniczni szturmem wkroczyli do polskich lig na początku lat ’90. Teraz już nikt nie wyobraża sobie ligowych zmagań bez udziału stranieri i jest to nieodłączny element rywalizacji w naszym kraju. Dotychczas barw GKM-u Grudziądz broniło aż 73 takich zawodników z czternastu krajów. Zdobyli oni łącznie dla klubu 8230 punktów, a najwięcej z nich to zasługa właśnie Duńczyków. W barwach „Gołębi” wystartowało bowiem ich siedemnastu, a dotychczas najlepszym jest Nicki Pedersen. Trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata przez pięć sezonów zdobył 539 punktów, co jest trzecim najwyższym wynikiem wśród zawodników zagranicznych.
Było ich tylko czterech
Co ciekawe jednak przez wszystkie lata w barwach GKM-u wystąpiło tylko czterech reprezentantów Australii. Jest to mniejszy wynik od ilości Rosjan (7) czy Niemców (5) i minimalnie lepszy od Ukraińców (3). Pierwszym z „Kangurów” w Grudziądzu był Shane Parker (2001). Jego przygoda z klubem zakończyła się jednak po jednym meczu. Wziął bowiem udział w inauguracji sezonu, gdzie przeciwko ekipie z Gdańska zdobył siedem punktów. Na kolejnego reprezentanta Australii kibice musieli poczekać aż do sezonu 2006 i był nim Davey Watt.
W Grudziądzu spędził on łącznie cztery sezony (2006, 2010-12) i jest jednocześnie najlepszym i z najdłuższym stażem spośród swoich rodaków. GTŻ był jego pierwszym klubem w naszym kraju, a łącznie dla niego zdobył 453 punkty. Najwyżej razem zostali sklasyfikowani w sezonie 2012, gdzie Watt był liderem zespołu, lecz zajęli drugie miejsce w lidze, a w późniejszych barażach ulegli zespołowi z Wrocławia. Od dawna jednak nie oglądamy go już w naszym kraju. Ostatni raz na ligowych owalach pojawił się bowiem w sezonie 2017 w barwach Stali Rzeszów.
Nudy nie było
Drugim pod względem stażu i ilości punktów wśród Australijczyków jest Rory Schlein. Spędził on w Grudziądzu dwa sezony (2009-10), które były dość barwne pod kilkoma względami. Podczas debiutanckiego dla „Gołębi” jego punkty zostały odjęte podczas meczu w Ostrowie Wielkopolskim. Rozchodziło się wówczas o rzekome zbyt wczesne wyprowadzenie motocykla z parku maszyn. W drugim z kolei z kolei po fazie zasadniczej nie zgodził się na renegocjacje kontraktu i nie wziął udziału w fazie finałowej. Jego notowania w Polsce jednak nie spadły i mogliśmy go oglądać nieprzerwanie do sezonu 2017, a później jeszcze w 2019.
W tym roku natomiast oglądaliśmy dotychczas ostatniego z „Kangurów” – Maxa Fricke. Wrócił on do PGE Ekstraligi po roku przerwy i w Grudziądzu miał najlepszy sezon w dotychczasowej karierze. Zakończył on bowiem sezon ze średnią na poziomie 2.000 punktu na bieg, co było dwunastym wynikiem w całej lidze. Nic więc dziwnego, że działacze zrobili wszystko by go zatrzymać w swoich szeregach także na kolejny rok. Mają bowiem nadzieję, że ten wynik jeszcze poprawi, lecz tym razem nie będzie już osamotniony.
Do drużyny dołączyli bowiem Jason Doyle i Jaimon Lidsey. Tym samym ZOOleszcz GKM zmienił parę Duńczyków na Australijczyków, mając nadzieję, że przyniesie to oczekiwany skutek. W Grudziądzu wszyscy bowiem marzą o awansie do fazy play-off. Będzie to ich też jubileusz, gdyż dziesiąty rok z rzędu wystartują w PGE Ekstralidze. W ostatnich czterech sezonach było to jednak siódme miejsce, czyli także o krok od spadku z najwyższego poziomu rozgrywkowego.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!