Fogo Unia Leszno w pierwszym meczu sezonu pokonała na swoim terenie Cellfast Wilki Krosno 46:44. Miała jednak sporo szczęścia, bo była o włos od porażki. Zadania nie ułatwiały jej zmienne warunki pogodowe i opady, co po meczu przyznał menadżer, Piotr Baron.
Mecz w Lesznie miał ogromny ciężar gatunkowy. Zdaniem wielu ekspertów „Byki” oraz beniaminek z Podkarpacia dysponują podobnym potencjałem, a te zespoły czeka walka o utrzymanie. Choć po niesamowitym dreszczowcu wygrali leszczynianie, Cellfast Wilki Krosno również mają powody do optymizmu. Piotr Baron po meczu jednak nie wybrzydzał i był zadowolony z minimalnego triumfu. Przyznał nawet, że cieszyłby się choćby i z remisu.
Deszcz nie ułatwił zadania
Bez wątpienia wpływ na tor i przebieg spotkania miały warunki pogodowe. Wcześniej na torze przez kilkadziesiąt godzin leżała plandeka, a w dniu meczu w Lesznie pojawiały się przelotne opady deszczu. Nie były one na tyle mocne, by zagrozić rozegraniu spotkania, jednak wystarczające, aby wpłynąć na stan nawierzchni. Padało także w trakcie potyczki. – Jak ten deszczyk padał, to trochę się gubiliśmy z przełożeniami. Tak to zazwyczaj jest, że jak pada u siebie, to tor nie pomaga, tylko jest ósmym zawodnikiem przeciwnej drużyny – mówił po meczu Piotr Baron.
NAMIASTA DAWNYCH CZASÓW W LESZNIE. KIBICE WRÓCĄ NA STADION?
Gospodarzom trudno było też o wypracowanie atutu własnego owalu, bo choć przejechali relatywnie dużo treningów i sparingów, to nadal jazdy jest mało. Poza tym Piotr Baron przyznał, że coraz trudniej przygotować nawierzchnię, której nie rozgryzą zawodnicy rywali. – Kogo my chcemy zaskoczyć? Ludzie jadą co tydzień na Grand Prix na różne tory i wygrywają. Trudno zaskakiwać światową czołówkę – mówił menadżer biało-niebieskich. Nie próbował się on jednak, podobnie jak Bartosz Smektała, tłumaczyć w żaden sposób domową nawierzchnią. – Kiedy nie robi się punktów, to tor jest najprostszą wymówką – dodał Baron.
O uzyskanie atutu domowego owalu nie pozwoliła się pokusić oczywiście wspomniana pogoda. – Tor robiliśmy przede wszystkim adekwatny do warunków, czyli mega twardy, aby mecz mógł się odbyć i nie trzeba było go przekładać – podkreślił Piotr Baron w pomeczowej rozmowie.
IRENEUSZ KWIECIŃSKI: POKAZALIŚMY, ŻE NIESTRASZNA NAM EKSTRALIGA
Za wcześnie na wnioski
Wielu kibiców po meczu w Lesznie doceniło siłę gości z Krosna. Zaskoczyła z kolei niemoc leszczynian. Piotr Baron przyznał, że obie drużyny znajdują się na podobnym poziomie, ale moc na sezon 2023 będzie można dokładniej szacować dopiero za jakiś czas. – Wszyscy dobrze wiemy, że gdzieś po czwartej kolejce można oceniać jakkolwiek siły zespołów. Treningi i sparingi są tylko po to, żeby złapać lepszy kontakt z motocyklem, a nauka jazdy i dopasowanie sprzętu, to już liga – zakończył szkoleniowiec Unii Leszno.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!