Bartosz Zmarzlik od początku kariery pokazywał niebywałe umiejętności. W ostatnich latach praktycznie zdominował całą dyscyplinę, a dowodem na to są cztery tytuły Indywidualnego Mistrza Świata.
W cyklu Grand Prix zadebiutował w roku 2012, jadąc z dziką kartą w Gorzowie Wielkopolskim. Wtedy też zadziwił żużlowy świat, gdyż w wieku zaledwie 17 lat stanął na podium prestiżowych zawodów, a do dzisiejszego dnia ten wynik nie został pobity. Od sezonu 2016 został stałym uczestnikiem walki o Indywidualne Mistrzostwo Świata i w debiutanckim sezonie zdobył brązowy medal, lecz był to dopiero początek jego dominacji. Co prawda rok później zmagania skończył na piątym miejscu, lecz od sezonu 2018 nie schodzi z podium, a przez ten czas aż czterokrotnie podnosił puchar za Indywidualne Mistrzostwo Świata.
Czeka na wygraną w tym miejscu
Dotychczas jednak zarówno mu, jak i innym reprezentantom Polski nie udało się wygrać podczas rundy na Stadionie Narodowym w Warszawie. Najbliżej tego był Maciej Janowski, który w latach 2017-18 kończył zmagania na drugim stopniu podium. Kibice jednak zaczęli już mówić nawet o klątwie, która ciąży na naszych reprezentantach podczas zmagań w stolicy. Jeśli chodzi o Zmarzlika, to dopiero w ubiegłym roku skończył zawody na podium. Wówczas jednak zmagania zaczął od upadku i w konsekwencji wykluczenia. Polak liczy jednak na to, że w tym roku się to zmieni, a kibice doczekają się hymnu na zakończenie zawodów.
– Wygrana w Polsce na Narodowym byłaby czymś wielkim. Na razie idzie trochę pod górkę, ale nie robię z tego sensacji i nigdy dodatkowo się nie napalam. Dla mnie to kolejna runda, podczas której chcę pojechać po dobre punkty do klasyfikacji – powiedział Bartosz Zmarzlik dla TVP Sport.
Mimo wielu sukcesów po Zmarzliku w dalszym ciągu widać głód wygrywania. Stał się on istnym dominatorem zarówno polskiej sceny żużlowej, jak i tej światowej. Jeśli chodzi o ubiegły rok, to musiał uznać wyższość tylko w jednych zawodach – Złotym Kasku, gdzie zmagania zakończył na drugim miejscu. Nie widać też kandydatów, którzy w kolejnych latach mieliby zakończyć dominację Polaka. Każdy z tytułów ma też dla niego podobną wagę, choć na specjalne wyróżnienie zasłużył debiutancki tytuł Mistrza Świata z 2019 roku.
– To dobre pytanie, bo o każdym z osobna można tak samo dużo mówić. Cieszy tak samo, ale pierwszy jest wyjątkowy, jednak wszystkie mają wyjątkowe momenty i wspomnienia, o których nie da się zapomnieć – dodał.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!