Niedawno do opinii publicznej poszła wiadomość o przyznaniu dzikich kart na przyszłoroczny cykl Speedway Grand Prix. W obsadzie doszło do zaledwie jednej zmiany.
Andrzej Lebiediew podobnie jak i w tym roku pełnić będzie rolę pierwszego rezerwowego. Będzie czekać go nieszczęsna rola i liczenie na pech kolegi z toru. Nie ma on jednak żalu o brak stałej przepustki. – Czy było za co mi dawać tę dziką kartę? Nie widzę żadnych powodów by organizatorzy mieli mi ją przyznać – mówił pytany podczas rundy German Speedway Masters.
Dzikie karty przyznawane są nieprawidłowo
W porównaniu tegorocznej i przyszłorocznej odsłony cyklu Speedway Grand Prix widnieje tylko jedna zmiana. Pawła Przedpełskiego zastąpi niespodzianka Grand Prix Challenge w Glasgow – Kim Nilsson. Dzikie karty bowiem zostały rozdzielone pomiędzy zawodników, którzy zajęli kolejne miejsca w cyklu. Z takim doborem zawodników nie zgadza się Łotysz. – Każdy spoza tej szóstki będzie jeździł dalej w cyklu. To przecież jest jakieś dziwne. Mi się wydaje, że sposoby przyznawania dzikich kart są nieprawidłowe. Mimo, że utrzymuje się czołowa szóstka to tak dzikie karty zabierają kibicom emocje. Są zawodnicy, którym te przepustki się należały, którzy mieli pecha w przeciągu sezonu – kontynuował.
Cykl potrzebuje świeżości
Lebiediew zaczął później wymieniać tych, którzy według niego zasługiwali na szansę walki o miano najlepszego zawodnika globu. Zgodził on się z przepustką dla Martina Vaculíka. To właśnie dzięki kontuzji Słowaka, Łotysz pojawił się w cyklu, lecz jego zdaniem jego uraz pozbawił go szansy na medal mistrzostw świata. Dałby też szansę Polakom – Januszowi Kołodziejowi, który był o krok wygrania Mistrzostw Europy i tym samym awansu do SGP. W podobnym tonie wypowiedział się o Dominiku Kuberze czy Rasmusie Jensenie, którzy mogliby odświeżyć cykl. – Jako pierwszy do głowy wpada mi Martin Vaculík, który przed kontuzją był na podium i jechał bardzo dobry sezon a niestety wypadł na kilka rund i jemu faktycznie ta dzika karta się należała. Nie będę też wymieniał nazwisk tych, których bym zmienił. Moim zdaniem dzika karta należała się Januszowi Kołodziejowi, któremu zabrakło punktu by wygrać Mistrzostwo Europy. Pokazał super sezon w Polsce, tak samo Dominik Kubera. Za nim też świetny sezon gdzie pokonywał prawie każdego zawodnika. To jest po prostu światowa czołówka. I ich nie ma w cyklu. Rasmus Jensen, też ciekawe nazwisko, które mogłoby zaistnieć w cyklu i dodać mu świeżości – wypowiedział podczas transmisji na naszym kanale na YouTube.
Zawodnik poczynił by jeszcze krok dalej. Ci, którzy wypadli z cyklu mieliby nie mieć szansy na stałą przepustkę i by ponownie powalczyć o miano najlepszego zawodnika świata to musieliby przejść przez eliminację. – Jest dużo zawodników, którzy zasługiwali na szansę. Ci, którzy nie zmieścili się w czołowej szóstce by mieli trochę odpoczynku. Musieliby też zawalczyć do niego przez eliminację. Jednak to nie my decydujemy. Zapadły takie decyzje jakie są – zakończył Andrzej Lebiediew.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!