W naszej serii wracamy dziś do Polski, a konkretnie przenosimy się na Opolszczyznę. Tam istniał tor, który miał wyjątkowo krótki epizod żużlowy. Zapisał się jednak w kartach historii i warto właśnie teraz o nim sobie przypomnieć.
Postanowiliśmy dziś odświeżyć pamięć o obiekcie powiązanym z opolskim Kolejarzem. Być może nie słyszało o nim zbyt wielu żużlowych fanów, a to z racji tego, że jego działalność szybko przeminęła. Na krawędzi Wyżyny Śląskiej, w miejscu gdzie wapienne wzgórza wznoszą się nad doliną Odry, mieści się gmina Gogolin, znana głównie z pieśni ludowej "Poszła Karolinka do Gogolina".
Stadion w tej mieścinie nie przeszedł do historii jako taki, na którym wyszkoliło się wiele słynnych dziś żużlowców. Jego istnienie było bowiem dość krótkie i łączy się z bardzo przykrą historią związaną z synem małżeństwa, które wybudowało tenże tor (o niej w dalszej części tekstu). Obiekt powstał w 2001 roku z inicjatywy państwa Blautów. Jeszcze w tym samym roku, odbyły się tam pierwsze zawody. Jednymi z nich był turniej o puchar ufundowany przez ówczesnego prezesa Kolejarza Opole – Jerzego Drozda. Rywalizowali wówczas zawodnicy ze szkółki z Pawłowic, Ostrowa Wielkopolskiego i Opola. Zwyciężył Marcin Klyk przed Ronnim Jamrożym i Grzegorzem Blautem.
– Na pomysł wybudowania toru żużlowego w Gogolinie wpadł trener Marian Spychała, gdy kiedyś mnie odwiedził – mówił przed laty w wywiadzie dla opole.naszemiasto.pl Rudolf Blaut, działający wówczas społecznie w zarządzie opolskiego Towarzystwa Żużlowego. – Nie zastanawialiśmy się długo, zrobiliśmy dokumentację i przystąpiliśmy do dzieła – dodał. Obok domu państwa Blautów, znajdującego się na peryferiach Gogolina, miejsce na taką inwestycję było rzeczywiście dobre. Wyrównano nieco teren, nawieziono 420 ton granitu i wkrótce powstał tor, obłożony wokół starymi oponami, przy czym rolę bandy znakomicie spełniała gumowa taśma.
Tak prezentował się tor w Gogolinie (fot. Henryk Malisz)
Pomysłowi budowy toru przyklasnął ówczesny burmistrz Gogolina – Norbert Urbaniec, przyjaciel sportu, sam chętnie grający w piłkę. – Zostałem nawet członkiem zarządu, powstałego tu Uczniowskiego Klubu Sportowego w tej dyscyplinie. Sport żużlowy dla dzieci i młodzieży to piękna sprawa – mówił na początku istnienia toru burmistrz w rozmowie z opole.naszemiasto.pl. Obiekt w Gogolinie świetnie nadawał się do szkolenia młodzieży, ale problemem niestety były finanse.
11 stycznia 2002 roku w domu państwa Blautów zebrało się siedemnaście osób, które postanowiły założyć żużlowy Uczniowski Klub Sportowy, mający szkolić najmłodszych. Klub otrzymał nazwę UKS Speedway Gogolin, w którym pod okiem Mariana Spychały, rozpoczął się proces szkolenia na dwóch poziomach: mini żużla uprawianego na motocyklach o pojemności silnika do 80cc przez adeptów do lat 15 oraz żużla na klasycznych „pięćsetkach”. Pierwszym z zawodników, który opanował trudną sztukę ślizgu na wirażu był syn państwa Blautów – Grzegorz, który wkrótce trafił do Kolejarza Opole i tam zdobył licencję.
Corocznie w Gogolinie odbywał się turniej pod nazwą „Żużlowa Karolinka”. Udział w tych imprezach brali żużlowcy z różnych części Polski, a także obcokrajowcy, m.in. Niemcy z Pfaffenhofen, z którymi przyjeżdżał znany ze Świętochłowic Andrzej Nawrocki. Zawodom towarzyszył za każdym razem mistrz świata – Jerzy Szczakiel. Choć Gogolin jest małym miasteczkiem, znalazło się kilku śmiałków do uprawiania żużla. Oprócz Grzegorza Blauta byli to Andrzej Konieczny, Michał Szczepanik, Dawid Dworaczek oraz Oskar Prus.
Niestety z powodu wspomnianych wcześniej kłopotów finansowych, życie na torze trwało tylko do 2003 roku, a więc niecałe dwa lata. Pomimo tego, ze rok później nie było w klubie już żadnych adeptów, zdecydowano się zorganizować jeszcze jeden turniej pod nazwą „Żużlowa Karolinka”. Przyjechało z kraju szesnastu zawodników (m.in. Marcel Szymko, Adrian Cyfer, Szymon Woźniak, czy Kamil Cieślar), kilku juniorów oraz twórca polskiego mini żużla – Bogusław Nowak – były żużlowiec Stali Gorzów. Rozegrano dwadzieścia biegów, najlepszym okazał się Mateusz Kowalczyk, przed Damianem Romańczukiem i Pawłem Zmarzlikiem. W wyścigach na pięćsetkach triumfował Niemiec Thomas Muhr przed Tomaszem Schmidtem.
Okładka programu z ostatniego turnieju w Gogolinie (skan: Damian Kuczyński)Na tym turnieju, rozegranym w sierpniu 2004 zakończyły się bardzo krótkie dzieje żużla na torze liczącym 216 metrów długości. Wracając do smutnej historii, łączącej się z obiektem w Gogolinie – w 2005 po bolesnym upadku na jednym z treningów, karierę zakończył Grzegorz Blaut – syn założycieli stadionu. Natomiast pięć lat później – w 2010 – tragicznie zmarł w wypadku samochodowym. Pojazd, którego Grzegorz był pasażerem, uderzył w słup energetyczny. Były żużlowiec zginął na miejscu.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!