Śledząc karierę Holderów w polskiej lidze, można śmiało porównać ją do równi pochyłej. O ile starszy Chris był znaczącym rajderem na globie, tak jego brat musi jeszcze sporo się nauczyć i to nie tylko samego fachu żużlowca, ale zachowania na torze czy nawet przed kamerami.
Jack Holder miał być gwiazdą ligi, talentem na miarę mistrza świata. Tak przynajmniej zapowiadał się rok temu. Co prezentuje teraz? Moim zdaniem niezbyt wiele. Poza sławnym nazwiskiem, z którego korzysta do granic przyzwoitości, zawodnik na każdym kroku pokazuje, że do zachowania mistrzowskiego dużo mu brakuje. Parę tygodni temu wypowiadał się przed kamerami, o swoim stylu jazdy, o podnoszeniu nogi i kopaniu innych zawodników. Według niego to normalne, a jak innym zawodnikom się to nie podoba, to już ich sprawa. Opinią medialną przejmować się nie zamierza. Uszy od tych słów puchły.
W niedzielę, podczas zaległego meczu w Grudziądzu, zawodnik nie dość, że na torze nie pokazał tego talentu, o którym się mówiło, to jeszcze udowodnił, że szacunku do kolegów z toru nie ma za grosz. Markowany defekt plus ostentacyjne zawrócenie na 5 metrów przed linią mety, daje obraz tego zawodnika w tym sezonie. Parę udanych spotkań na przełomie ostatnich trzech lat, nie może pozwalać na zachowania negatywne, nie fair i wykraczające poza umowne standardy.
Mówi się, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna. Młodszy Holder w tym sezonie umacnia mnie w przekonaniu, że jemu jest potrzebna absencja od naszej ligi. Może wtedy zrozumie, że droga którą podąża, jest daleka od pożądanej i chcianej na naszych torach. A może to jest główny problem Get Well Toruń? Może właśnie takie "gwiazdorzenie" przez młodziana wpływa negatywnie na klimat w ekipie? Nie mnie to oceniać, ale jak kto sobie pościeli, tak się wyśpi.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!