Wspominając nieczynne dziś żużlowe obiekty, nie można zapomnieć o miejscu, które swoją historię miało dość krótką, ale za to istotną. Służyło bowiem jako „domowy” obiekt drużyny… Śląska Świętochłowice.
„Oficjalna” historia miejsca, o którym dziś zdecydowaliśmy się napomknąć w naszym cyklu, zaczyna się w 1976 roku, a dokładnie 17 czerwca. Obiekt Slavia Ruda Śląska – bo właśnie o nim dziś mowa – tego dnia ugościł pierwszą żużlową imprezę. I nie było to byle jakie wydarzenie, bo ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Na ten inauguracyjny turniej przybyło aż… piętnaście tysięcy fanów. Dziś trudno sobie wyobrazić, żeby na „ćwiartkę” IMP-u przybyło choć 3 tysiące. Niegdyś to było jednak duże wydarzenie, a na domiar warkot motocykli na nowym torze, dodatkowo działał motywująco na kibiców.
Pierwszą, historyczną gonitwę podczas wspomnianych zawodów wygrał nie kto inny, jak Marek Cieślak. On sam również zajął drugie miejsce w końcowej klasyfikacji turnieju. Zwyciężył zaś Paweł Waloszek – dzisiejszy patron stadionu bardziej kojarzonego ze Śląskiem, czyli tego w Świętochłowicach. Podium uzupełnił Jan Mucha.
Warto jednak nawiązać do kwestii, dlaczego w ogóle powstał tor w Rudzie Śląskiej. Sam stadion istniał już przedtem i służył sportowcom innych dyscyplin. Śląsk Świętochłowice przez lata rozgrywał ligowe mecze na obiekcie przy „Hucie Florian”. To właśnie podczas jeżdżenia na tamtym stadionie klub przeżywał swoje najlepsze lata. Historia popularnego „Hasioka” dobiegała jednak końca. Śląsk przeniósł się na dwa sezony na bardzo wielki, jak na realia ligi żużlowej – Stadion Śląski w Chorzowie. Drużyna, która przyzwyczaiła kibiców do świetnych wyników, rozgrywając domowe mecze na wspomnianym „kolosie” spadła w końcu z I ligi. Było to w 1974 roku. W następnym sezonie Śląsk zajął "dopiero" trzecie miejsce w II lidze.
Prezentacja przed pierwszą imprezą w Rudzie Śląskiej – ćwierćfinałem IMP (fot. Śląsk Świętochłowice – historia)
Nadeszły wówczas pomysły, że trzeba żużel przenieść w inne miejsce. Padło właśnie na stadion Slavii w Rudzie Śląskiej. Na wiosnę 1976 rozpoczęto pracę nad budową toru i właśnie 17 czerwca "pojechały" tam pierwsze zawody, wspomniane na początku tekstu. Jeśli chodzi o szczegóły owalu, miał on 379 metrów długości i uznawany był za techniczny i idealny do nauki żużla. Na Slavii zagościła więc niedługo później liga. W międzyczasie rozgrywano różne turnieje, m.in. testowe zawody drużynowe z ekipami zza granicy – w przeszłości bardzo popularne. Do Rudy Śląskiej przybywały m.in. węgierskie zespoły Volan Debreczyn i Borsodi Volan Miszkolc, czy czeskie Tatra Koprzywnica oraz Svazarm Ostrava.
Rok po inauguracji odbył się tam inny ważny turniej – finał Srebrnego Kasku. Najlepszym zawodnikiem imprezy okazał się Andrzej Huszcza. Na podium stanęli jeszcze Kazimierz Adamczak i Marian Witelus. Niestety, lata świetności toru w Rundzie Śląskiej skończyły się już w 1979 roku, kiedy to powstała słynna „Skałka” w Świętochłowicach i klub przeniósł się tam już na stałe. Później rozgrywane były już tylko pojedyncze zawody, takie jak np. Turniej o Puchar Prezydenta Miasta, czy Mistrzostwa Śląska.
Wydawało się, że po imprezie, która odbyła się w 1989 roku, historia obiektu w Rudzie Śląskiej zakończy się bezpowrotnie. Jednak dwa lata później, spróbowano go jeszcze „reaktywować”. Zadanie wziął we własne ręce nieżyjący już dziś Robert Nawrocki – były żużlowiec, trener, sędzia. – Kiedy poprosiłem go i namówiłem, żeby reaktywował tor Slavii w Rudzie Śląskiej, przyjął ofertę bez wahania. Ten stadion jest jakby podobny do Muchowca, też okolony drzewami, przyjemny, sympatyczny. Na tym stadionie Robert Nawrocki postanowił urządzić turniej, który wymyślił według swojego scenariusza. A więc startujące pary ze śląskich klubów, dawniej zawodnicy, działacze, trenerzy, po prostu wszyscy, którzy kochają speedway, związani są z tą ziemią i kiedyś włożyli trochę trudu w sport. Robert zaplanował sobie wielki festyn, taki „show”, który być może przerodzi się w doroczną imprezę na Slavii. Uzgadniał ze mną wiele szczegółów, bo to co kiedyś mocne nie musi być wcale akceptowane dziś. Ale Robert myśli jednak na tyle nowocześnie, że jego oferta powinna być zaakceptowana. W dobie szalonej pogoni za czasem, jego braku, takie familijne spotkania sportowej braci są przede wszystkim potrzebne dla utrwalenia pamięci i przekonania młodych, że nie zawsze pieniądz jest najważniejszy – opisywał w programie zawodów reaktywujących tor na Slavii, redaktor Adam Jaźwiecki.
Wspomniany turniej odbył się 23 czerwca 1991 roku. Nosił nazwę „Spotkanie Weteranów”, a formą był turniej w parach. Zwyciężył duet Korbel – Bem, tuż za parą Huszcza – Lach. – Robert Nawrocki zwany „Korfusiem” budował tory w Polsce i np. na Węgrzech. Dogadywał się z Madziarami, ale uczył również żużlowego rzemiosła od… gleby inne nacje. Położył duże zasługi dla polskiego speedwaya, nadal aktywnie działa, jeździ po całej Polsce, a dziś zaprosił duże, zacne grono na rudzką Slavię. Myślę, że jest to pierwszy tego typu „show Nawrocki” ale nie ostatni – pisał Adam Jaźwiecki.
Program z zawodów "reaktywujących" tor na Slavii (fot. Damian Kuczyński)
Po opisywanym turnieju, na torze tym odbył się jeszcze mecz ligowy Śląska w 1992 roku. Rywalizowali wówczas z Polonią Piła. Niestety więcej żużla na Slavii nie doświadczono. Dziś po torze zostały tylko ślady. Bandy rozebrano, w ich miejsce postawiono metalowe ogrodzenie. Teraz problemy mają również kluby innych sportów, które występowały na tym stadionie. W ubiegłym roku grająca tam piłkarska drużyna IV-ligowych rozgrywek – Slavia Ruda Śląska – wycofała się. Wszystko przez brak środków potrzebnych do normalnego funkcjonowania klubu.
Do historii obiektu, warto odnotować fakt, że kręcone były tam sceny filmu fabularnego „Poza układem” z 1977 roku, którego akcja rozgrywała się w środowisku żużlowym.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!