Daniel Šilhán jest jedną z młodych nadziei czeskiego speedwaya. Zawodnik AMK Zlatá Přilba Pardubice małymi krokami dąży do tego, aby wkrótce nawiązać do największych sukcesów swoich rodaków, jak chociażby obecnie startującego Václava Milíka.
W ostatnich tygodniach wszyscy zachwycamy się postawą innego Daniela – Klímy, który wyrósł na najlepszego czeskiego zawodnika do lat 21 i czołowego w kategorii open. W jego cieniu pozostaje Šilhán, który stale podnosi swoje umiejętności i powoli będzie pukał do bram młodzieżowej reprezentacji.
Konrad Cinkowski (speedwaynews.pl): – Nie jesteś znanym w Polsce zawodnikiem. Na początek prosiłbym Cię więc o to, abyś przybliżył nam nieco swoją osobę.
Daniel Šilhán (zawodnik AMK Zlatá Přilba Pardubice): – Urodziłem się w miejscowości Jablonec nad Nysą, jest to miasto na północy Czech. Mam siedemnaście lat, a żużel jest moją pasją od szóstego roku życia. Poza tym lubię wszystkie sporty piłkarskie.
– Jak wyglądały u Ciebie pierwsze „kontakty” ze speedwayem i kiedy pojawiła się myśl, aby spróbować swoich sił w tym sporcie?
– Kilka lat temu na Boże Narodzenie dostałem quada. Jeździłem nim na śniegu i lodzie, bardzo mnie to wciągnęło. Pewnego dnia spotkaliśmy się i rozmawialiśmy o żużlu z Fandą Liebezeitem, który był menedżerem zespołu z Mšeno, gdy startowali tam Greg Hancock czy Piotr Protasiewicz. Wyjaśnił, że potrzebuję jazdy na dwóch kółkach, a nie czterech i… tak to się zaczęło.
– Pamiętasz swoje pierwsze zawody, zarówno w roli kibica, jak i zawodnika?
– Oj nie, ale na pewno było to w Mšeno. Jako zawodnik po raz pierwszy wystartowałem w zawodach mini żużlowych na torze w Divišov. Trenowałem już wtedy regularnie w Libercu, a to było już jakieś osiem, dziewięć lat temu.
– Poruszmy już wątki typowo sportowe. Wróćmy na chwilę do sezonu ubiegłego. Jak go oceniasz?
– Było udanie. Początek nie był dla mnie najlepszy, bo brakowało doświadczenia. Stawałem się jednak coraz lepszy, ale zakończyłem dosyć niefortunnie, bo pod koniec sierpnia w Zielonej Górze zakończyłem zawody upadkiem i złamanym obojczykiem. To był mój najlepszy dotychczas sezon.
Pavel Kuchař (kask niebieski), Daniel Šilhán (kask czerwony)
– Masz w swoim notesie zapisane zawody, z których jesteś szczególnie zadowolony?
– Nie miałem jeszcze zawodów, które byłyby dla mnie spektakularnym sukcesem. Na pewno cennym doświadczeniem były starty w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów. Miałem kilka fajnych wyścigów, więc wszystko na plus.
– Spodobał ci się któryś z naszych torów?
– Tak – w Zielonej Górze, Opolu oraz Ostrowie Wielkopolskim.
– Nawiązałeś już do rozgrywek DMPJ. Jak bardzo te występy wpłynęły na twój rozwój?
– Bardzo duży wpływ. Mieliśmy wspaniałego menedżera Filipa Šiterę. Pomógł nam wszystkim na tyle, na ile mógł. Cała drużyna czeska podniosła dzięki temu swój poziom, a ja miałem wiele startów, szczególnie w okresie letnim.
– A w tym roku zobaczymy cię w DMPJ?
– Prawdopodobnie nie. Cała ta sytuacja z COVID-19 mocno wszystko wyhamowała i storpedowała wiele planów. Zobaczymy jednak, jak to się dalej potoczy.
– Widać w tobie duży potencjał. Czujesz w związku z tym jakąś presję, czy w Czechach jest zupełnie inne podejście?
– Nikt nie wywiera na mnie presji. Wszyscy mówią: „spokojnie, masz czas”. Jestem jeszcze dość młody. Zostało mi kilka lat startów jako junior, Chcę być coraz lepszy, ale nie śpieszę się szczególnie mocno. Nie jestem najjaśniejszą gwiazdą, ale czuję, że wciąż jest we mnie sporo zapasu. Największą presję wywieram na sobie, ja sam. Chcę być dobry, a czasem bardzo frustrujące jest to, gdy twoje sprawy nie układają się tak, jakbyś tego chciał. Jednak, gdy wszystko idzie po myśli, to jestem szczęśliwy.
– A z tegorocznych wyników jesteś zadowolony?
– Mogłoby być trochę lepsze. Nadal nie czuję się w 100% tym zawodnikiem, którym byłem w zeszłym roku. Zimą dosyć sporo urosłem i jestem znacznie wyższy, niż rok temu. Myślę, że powoli łapię równowagę i na pewno szkoda i zawodów w Žarnovicy, gdzie kilku punktów zabrało do tego, by awansować do półfinałów. Miałem dobre zawody na moim prawie domowym torze w Libercu. Moja forma stale się poprawia i coraz bardziej mogę być zadowolony.
Daniel Šilhán w kasku żółtym
– Jakie cele stawiasz sobie na ten sezon?
– Tak naprawdę nigdy nie stawiam sobie konkretnych celów, czy nie nakręcam się na konkretne oczekiwania. Potem wściekam się tylko, gdy nie idą mi zawody tak, jakbym tego oczekiwał. A teraz, z powodu pandemii koronawirusa nie wiem, czego się spodziewać tak naprawdę po tym sezonie…
– Miałeś już jakieś pierwsze zapytania od polskich menedżerów?
– Nie, nie miałem żadnych ofert. Myślę, że była to kwestia mało przekonywujących wyników, aby dostać ofertę. Mam nadzieję jednak, że parę osób zobaczyło mnie w akcji i teraz dalej robię wszystko, aby złapać jakiś kontrakt.
– Wierzysz, że takowe się pojawią przed listopadowym okienkiem transferowym?
– Mam taką nadzieję. Szkoda, że COVID-19 tak pokrzyżował wiele planów, ale zobaczymy, co dalej.
– Gdyby pojawiła się oferta i szansa występu, to czujesz się gotów?
– Wydaje i się, że nikt nie jest gotowy tak z marszu, bez treningów i testów. Nie chcę się spieszyć. Jeśli nie dostanę żadnych ofert w tym roku, zawalczę o nie w przyszłym roku.
– Na koniec pytanie o żużlowy wzór. Z kogo ty starasz się czerpać wzorce?
– Podziwiam Taia Woffindena, a w przeszłości także Darcy'ego Warda. Ich podejście jest tak czyste, że ja nie chcę być brutalnym żużlowcem. Jednak przez to, że tak mocno w zimie urosłem, to podpatruję też Nielsa-Kristiana Iversena. Jest trochę wyższy ode mnie, a nadal ma dobry styl na motocyklu. Patrzę też na innych zawodników, choć nie na wszystkich.
– Na przykład?
– Nie mogę patrzeć na Artioma Łagutę i Leona Madsena.
– Dlaczego?
– Bo są niżsi ode mnie (śmiech).
– Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia. Chciałbyś coś dodać na koniec?
– Dziękuję wszystkim, którzy są ze mną – mojej rodzinie, a zwłaszcza mojemu tacie. On jest prawdziwym MVP. Otrzymuję także wiele pomocy od wielu ludzi, chociażby od wspomnianego już Filipa Šitery, czy Hynka Štichauera. Mają duże doświadczenie, które próbują mi stale przekazywać. Mam nadzieję, że z tych wszystkich porad wyciągnę to, co najlepsze.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!