W ostatnich latach rzadko dochodziło do sytuacji, aby juniorzy Fogo Unii Leszno zdobyli w meczu PGE Ekstraligi mniej punktów od swoich rówieśników z ekipy rywala. W tym sezonie taki obrazek będzie zdarzał się częściej, ale to i tak nie powstrzymało "Byków" od triumfu w Częstochowie.
Gospodarze mieli już rywala na deskach i wydawało się, że nie pozwolą mu się podnieść. Tymczasem ów rywal zdążył nie tylko wstać po kilku mocnych ciosach, ale samemu wyprowadził uderzenia na wagę triumfu.
Przed tegorocznym sezonem było do przewidzenia, że siła formacji młodzieżowej mistrzów Polski będzie znacznie słabsza niż w poprzednich latach. W dwóch pierwszych kolejkach tego typu opinie znalazły swoje odzwierciedlenia na torze. Z tą różnicą, że w spotkaniu z Moje Bermudy Stalą Gorzów podopieczni Piotra Barona przegrali na własnym torze, ale już w drugiej kolejce dali radę pokonać Eltrox Włókniarz, dodatkowo w Częstochowie.
Porażka gospodarzy jest bardzo zaskakująca. Juniorzy "Lwów" zdobyli w tym spotkaniu aż 11 punktów, wygrywając podwójnie bieg juniorski. Dla porównania juniorzy Unii zainkasowali zaledwie… punkt, z urzędu, właśnie za przegrany bieg numer dwa.
A przecież w poprzednich sezonach Unia wygrywała głównie dzięki fenomenalnej postawie swoich juniorów. To oni najczęściej robili różnicę wobec słabszej dyspozycji któregoś z seniorów. Dlatego ekipa z Częstochowy może pluć sobie w brodę, że przy siedmiu punktach Jakuba Miśkowiaka i czterech "oczkach" z bonusem Bartłomieja Kowalskiego, przegrała prestiżowy mecz.
Juniorzy Włókniarza stanęli na wysokości zadania, jednak mimo to, nie udało się częstochowianom wygrać spotkania
Co może zaskakiwać to niesamowity zwrot akcji w tym spotkaniu. Przecież po pierwszej serii startów Eltrox Włókniarz prowadził 16:8, a po drugiej serii 24:18. Przewrotnie można rzec, że niedzielna rywalizacja pod Jasną Górą wcale nie była wyrównana, a jednostronna – najpierw pod dyktando gospodarzy, potem gości, którzy od 8. biegu wygrali wszystkie wyścigi indywidualnie i aż pięć drużynowo.
Duet Bartosz Smetkała i Kacper Woryna zdobył w sumie osiem punktów z dwoma bonusami. Kibice częstochowskiej drużyny oczekiwaliby, że każdy z nich zapisze przy swoim nazwisku taki dorobek. To o tyle zastanawiające, że Smektała w barwach Unii świetnie czuł się na torze przy Olsztyńskiej.
Z dobrej strony zaprezentował się inny nowy nabytek "Lwów" – Jonas Jeppesen. Młody Duńczyk zdobył tylko trzy punkty z bonusem, ale dostał jedynie trzy szanse, po tym jak przywiózł w swoim ostatnim biegu "śliwkę". I tutaj też można zadać pytanie – czy Piotr Świderski nie za wcześnie skreślił byłego żużlowca Ostrovii?
Mówi się, że PGE Ekstraliga jest bardziej wymagająca od Grand Prix, ponieważ w turnieju o IMŚ nawet po dwóch zerach, masz jeszcze co najmniej trzy zagwarantowane starty i szansę na odbudowę. Z kolei w PGE Ekstralidze na ogół po dwóch zerach oglądasz resztę meczu z parku maszyn. W przypadku Jeppesena doszło do odstawki już po jednym zerze, a zastąpił go Miśkowiak, który chwilę wcześniej… także przyjechał na ostatnim miejscu.
Nie wiemy oczywiście jak zaprezentowałby się Jeppesen i dlaczego został tak szybko zmieniony. Być może nie było innego wyjścia – kłopoty sprzętowe? zdrowotne? W normalnych okolicznościach wydaje się, że Duńczyk powinien co najmniej jeszcze raz wyjechać na częstochowską agrafkę.
Jonas Jeppesen (kask niebieski) wykazywał się niemałą walecznością na częstochowskim torze
Na koniec słowo o Fredriku Lindgrenie, bo Szwed rozczarował najbardziej. Po pierwszym świetnym biegu w jego wykonaniu, dalej było już tylko gorzej. Lindgren gasł w oczach i ostatecznie zdobył zaledwie pięć punktów w pięciu startach. Jak na jednego z liderów zespołu to zdecydowanie za mało. Warto porachować, że dwucyfrówka doświadczonego reprezentanta "Trzech Koron" dałaby realne szanse na zwycięstwo.
Czy tor kolejny raz nie był atutem Eltrox Włókniarza? W Częstochowie od paru lat błądzą z przygotowaniem idealnej nawierzchni – od przyczepnego, po lekko twardy do znowu przyczepnego. Jak jednak wytłumaczyć, że Leon Madsen oraz juniorzy potrafili dobrze na nim jechać, a m.in. Lindgren już nie? I czy od tak rutynowanego zawodnika nie można oczekiwać, że pojedzie w każdych warunkach, zwłaszcza, że barwy "Lwów" nie reprezentuje od wczoraj? Na pocieszenie warto podkreślić, że w niedzielny wieczór owal wyglądał znacznie lepiej niż sezon wcześniej. Mowa oczywiście o ściganiu, którego brakowało w 2020 roku.
W Częstochowie mają co analizować przed kolejnym spotkaniem, które Anglicy nazwaliby "must win game". Starcie z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra ekipa Eltrox Włókniarza będzie już musiała wygrać, chociaż i Fogo Unia była do pokonania. Gospodarze mogą ubolewać, że nie wykorzystali tej szansy, zwłaszcza przy świetnej postawie juniorów.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!