Piątkowe starcie w Lesznie dostarczyło kibicom mnóstwo emocji. Fogo Unia prowadziła od drugiej gonitwy, ale goście z Częstochowy roszadami taktycznymi zbliżali się do gospodarzy. Trener wskazał przyczynę porażki.
Po pierwszym wyścigu dnia więcej powodów do radości mieli goście. Były to jednak miłe złego początki. Już po wyścigu młodzieżowym Fogo Unia objęła prowadzenie, którego nie oddała do końca zawodów. Pierwsza seria startów zakończyła się jednak tylko minimalną przewagą gospodarzy – 13:11. Kluczowe były wyścigi po pierwszej kosmetyce toru. W gonitwach 5. i 6. „Byki” wygrywały podwójnie i odskoczyły rywalom na 10 „oczek”. Tauron Włókniarz poprzez roszady taktyczne zmniejszał stratę, ale ostatecznie musiał uznać wyższość leszczynian w stosunku 47:43. – Pierwsza seria w naszym wykonaniu nie była zła. Gorsza była druga seria, a dokładnie biegi piąty i szósty całkowicie nam nie wyszły. Unia Leszno odskoczyła i potem robiliśmy wszystko, żeby tę stratę zmniejszyć. Jechaliśmy do końca, walczyliśmy. Sprawa ostatecznego wyniku była jeszcze otwarta po czternastym biegu, ale nie udało nam się odrobić strat – skomentował tuż po spotkaniu dla naszego portalu Janusz Ślączka.
Kontrowersyjna zmiana?
Pierwszą zmianę taktyczną wśród seniorów trener „Lwów” zdecydował się wykonać w biegu ósmym. Dość nieoczekiwanie do swojego trzeciego wyścigu nie wyjechał Mads Hansen. Młody Duńczyk do tej pory zgromadził przy swoim nazwisku 3 „oczka”, przyjeżdżając między innymi przed Kacprem Woryną i tocząc bardzo ciekawą walkę z Januszem Kołodziejem. Wyścig później natomiast kolejną szansę otrzymał Maksym Drabik. Polak po dwóch startach miał zaledwie jeden punkt. W wyścigu dziewiątym po raz drugi w parze z Mikkelem Michelsen przegrali podwójnie, w konsekwencji czego Włókniarz ponownie tracił dziesięć punktów do rywali z Leszna. – To była moja decyzja o zmianie. Mads zmieniał wtedy motocykl, ale ja też musiałem jakąś decyzję podjąć. Maksym Drabik również mówił, że zmienia motocykl, a jest dużo bardziej doświadczonym zawodnikiem, którym więcej jeździł w Lesznie i tym się sugerowałem. Jakby to zagrało to na pewno byśmy w piątek wygrali – skomentował swoją decyzję szkoleniowiec „Lwów”.
Wspomniany Maksym Drabik był największym rozczarowaniem piątkowego spotkania. Okres sparingowy miał „w kratkę”, lecz od ostatniego meczu towarzyskiego w Ostrowie wszystko miało wrócić na odpowiednie tory, ponieważ wychowanek częstochowskiego klubu doszedł do porozumienia z silnikami. Te jednak na stadionie im. Alfreda Smoczyka w ogóle się nie sprawdziły. – W piątek te silniki nie były spasowane do toru, niestety. Maksym jest bardzo zaangażowany w treningi i w drużynę. Chce wygrywać i robi wszystko, ale na obecną chwilę mu to nie wychodzi. Wielka szkoda, ale myślę, że w kolejnym meczu będzie już dużo lepiej, bo jest to prawdziwy sportowiec. Moim zdaniem jest bardzo dobrze przygotowany kondycyjnie i wszystko jest w porządku. Jedyny problem to motocykle, które na razie nie spisują się dobrze – zapewnia trener biało-zielonych.
Młodzieżowcy nie pomogli
Kolejnym problemem częstochowian była forma juniorów. Kajetan Kupiec i Kacper Halkiewicz zdobyli łącznie zaledwie 2 punkty i bonus, a ich rywale z Leszna 9+2. To właśnie postawa młodzieżowców odegrała w tym meczu kluczową rolę. Tauron Włókniarz, podobnie jak rok temu, posiada trzech juniorów na podobnym poziomie. W kolejnych spotkaniach możemy spodziewać się rotacji na tych pozycjach. – Na tę chwilę ciężko wyciągnąć daleko idące wnioski. Kacper pojechał dobry sparing w Ostrowie, także dostał szansę w piątek. Kajetan aktualnie jedzie najpewniej, ale nie ma zbyt dużej różnicy. Tym razem szansę dostał Kacper Halkiewicz, ale na pewno Szymon Ludwiczak również będzie mógł się wykazać – wyjaśnił Janusz Ślączka.
Częstochowianie do ostatniego wyścigu mieli szanse na wywiezienie z Leszna zwycięstwa. Te jednak legły w gruzach, w momencie wykluczenia Mikkela Michelsena, który na pierwszym łuku próbował założyć się na Andrzeja Lebiediewa. Duńczyk w konsekwencji tego zderzena upadł, a sędzia Krzysztof Meyze wykluczył go z powtórki. – Ja nie mogę komentować decyzji. Sędzia to najlepiej widział, a trudno z parkingu wszystko zobaczyć. Powtórek nie oglądałem. Na pewno obejrzę sobie to na spokojnie w domu i wtedy ocenię czy decyzja była słuszna, czy nie, żeby nie komentować tego na gorąco – dodał 52-latek.
Najbliższe spotkanie Włókniarz Częstochowa pojedzie przed własną publicznością z Betard Spartą Wrocław. Ten mecz zaplanowany jest na niedzielę, 21 kwietnia. Przez nadchodzący tydzień jednak pogoda pod Jasną Górą ma być niepewna, co może utrudnić „Lwom” przygotowania do tego meczu. Z pewnością przed biało-zielonymi kolejne, trudne zadanie. – Pozostaje nam trenować tyle, na ile pogoda pozwoli, ponieważ mają być pod tym względem pewne zawirowania. Zawodnicy mają już też ligę duńską. Będziemy się starać, aby jak najlepiej pojechać. Jeśli dobrze przepracujemy tydzień i dobrze pojedziemy to zwyciężymy – zakończył nowy trener częstochowian.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!