Wilki we Wrocławiu pojawiły się bez Mateusza Świdnickiego. Dla 22-latka drużyna z Podkarpacia pozostała jedyną opcją w tegorocznym sezonie. Został on jednak zastąpiony Piotrem Świerczem.
Dla Świdnickiego początek sezonu był bardzo zły. Miewał tylko pojedyncze przebłyski. Na jego nieszczęście najczęściej te gonitwy były przerywane. W powtórkach było już zdecydowanie gorzej. Po sześciu kolejkach osiągnął średnią biegopunktową 0,875. Jest to dopiero 50. wynik w PGE Ekstralidze. Sztabowi szkoleniowemu Wilków skończyła się cierpliwość, ponieważ w awizowanym składzie na wyjazdowy mecz z Betard Spartą jego miejsce zajął Piotr Świercz. Wydawało się, że jest to swoisty „straszak” dla Mateusza. Prawda była jednak inna. 22-latka zabrakło pod numerem drugim, a także w roli rezerwowego. „Ósemka” dawałaby Świdnickiemu większe możliwości taktyczne. Wilki postanowiły jednak nie zabierać Mateusza na spotkanie do Wrocławia i rolę rezerwowego zajął Denis Zieliński.
Wysoka przegrana zgodnie z planem
Wilki bardzo wysoko przegrali we Wrocławiu. Beniaminek oczywiście był skazywany na pożarcie z starciu z niepokonaną jak dotychczas Betard Spartą. Zmiennik Świdnickiego – Piotr Świercz nie pojawił się jednak ani razu, mimo że wynik był szybko rozstrzygnięty. Jego miejsce zajmował Denis Zieliński. Były zawodnik Apatora pojawił się na torze dwukrotnie i zgodnie z oczekiwaniami – nie zdobył choćby punktu. Formacja młodzieżowa Cellfast Wilków w postaci Krzysztofa Sadurskiego i Szymona Bańdura również nie zaskoczyła. Juniorzy Ireneusza Kwiecińskiego zdołali pokonać tylko Kacpra Andrzejewskiego.
Występ Świdnickiego we Wrocławiu nie gwarantował lepszej postawy niż wyżej wymienieni zawodnicy. Wychowanek Włókniarza miewał w zeszłym sezonie jednak naprawdę dobre spotkania i wydaje się, że w końcu 22-latek musi się przełamać. Odstawiając od składu zawodnika raczej się go nie zbuduje. Mateusz, jak sam przyznawał na naszym portalu po spotkaniu w Częstochowie, potrzebuje jazdy. Tego najbardziej mu brakowało na początku sezonu. Mateusz nie może ponadto startować w U24 Ekstralidze. W zeszłym sezonie osiągnął zbyt wysoką średnią biegopunktową, aby mógł zostać zgłoszony. W aktualnej sytuacji mogłyby być to idealne rozgrywki na odbudowanie swojej formy i pewności siebie dla byłego zawodnika Włókniarza.
Krosno jedyną szansą
Świdnicki nie może zostać już wypożyczony do innego klubu. To efekt punktów, które zdobył dla Wilków w tym sezonie. Mateusz ma na swoim koncie 12 „oczek” i jest to granica, po której osiągnięciu nie może zostać wypożyczony do innego klubu. 22-latkowi zatem pozostaje zacisnąć zęby i walczyć o pierwsze w pierwszej drużynie tegorocznego beniaminka PGE Ekstraligi. Kilka tygodni temu Mateusz mówił: Wiem, że mam zaufanie sztabu i bardzo chciałbym ten kredyt zaufania spłacić. Wiem, jak sztab szkoleniowy we mnie uwierzył i teraz muszę dać od siebie lepszą jazdę. Muszę jeszcze trochę popracować nad sprzętem i powinno się to wszystko jakoś skleić w całość – przyznawał do spotkaniu w Częstochowie.
Szansa na kolejny występ Świdnickiego nadejdzie dopiero 9 czerwca. Wilki pojawią się wtedy w Gorzowie podczas rewanżowego spotkania z ebut.pl Stalą. Na stadionie im. Edwarda Jancarza 22-latek czuł się do tej pory dobrze. Był w stanie pokonywać tam nawet Bartosza Zmarzlika. Być może będzie to przełomowy moment w tym sezonie, na który z pewnością wszyscy kibice z Krosna czekają z niecierpliwością.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!