Dzisiejszy jubilat mimo trudnej sytuacji geopolitycznej wciąż ściga się na żużlowych torach. Łączyć to już jednak będzie z inną rolą.
Siódmego dnia lutego 1995 roku w rosyjskim Błagowieszczeńsku na świat przyszedł Siergiej Łogaczow. Miasto, z którego pochodzi dzisiejszy jubilat leży już na kontynencie azjatyckim. Rosjanin, który kończy 30. rok życia w trakcie swojej kariery prezentował się m.in. na torach w Rosji i Polsce, a także ma za sobą występy na lodowych torach.
Polskie początki
Pierwszy kontrakt w Polsce Łogaczow podpisał z KS Toruń. Nie zdołał jednak zadebiutować z aniołem na piersi. Oficjalny debiut ligowy w Polsce rosyjski zawodnik zaliczył w KSMie Krosno podczas rozgrywek 2016 roku. Na zapleczu Ekstraligi w debiutanckim sezonie uzyskał dobrą średnią biegową – 1,827 pkt./bieg.
Kolejny sezon Łogaczow spędził w Lokomotivie Daugavpils. Rosjanin w latach młodości znany był z szalonej jazdy. W 2017 roku poskutkowało to nawet odsunięciem od składu łotewskiej drużyny, gdy spowodował wypadek Nicolaia Klindta. Tamtą kampanię ligową zakończył ze średnią 1,088 pkt./bieg.
Sezon 2018 spędził w Nowej Hucie podpisując kontrakt z krakowską Wandą. Był to lepszy sezon od tego na Łotwie, jednak 97 punktów i 6 bonusów w 67 wyścigach z pewnością nie było dla tego zawodnika czymś w pełni satysfakcjonującym.
Dom przy Gliwickiej
Przed sezonem 2019 rosyjski żużlowiec trafił do Rybnika, który to stał się dla niego polskim domem. Siergiej Łogaczow dla zespołu z Górnego Śląska odjechał trzy sezony, a w pierwszym z nich był jednym z głównych autorów awansu „Rekinów” do Najlepszej Ligi Świata. Pierwszy sezon w barwach rybnickiej drużyny dla reprezentanta Rosji zakończył się z bardzo dobrą średnią – 2,044 pkt./bieg. Łogaczow pod nieobecność Grigorija Łaguty, który w burzliwych okolicznościach zmienił przynależność klubową stał się jednym z liderów tej drużyny. Nie przeszkodziła mu w tym nawet groźna kontuzja spowodowana przez Kima Nilssona w zasadniczej fazie sezonu.
Ekstraligowa przygoda dla rybniczan nie ułożyła się szczególnie korzystnie. Heroiczne zwycięstwo z gorzowską Stalą ostatecznie nie dała zbyt wiele i ROW po roku wrócił na drugi poziom rozgrywek. Sam Łogaczow miał swoje dobre momenty, dzięki który zapisał się w pamięci fanów klubów na najwyższym poziomie rozgrywkowym. W 43 wyścigach zgromadził 54 punkty i 9 bonusów. Dało to średnią 1,465 pkt./bieg.
Ostatni sezon na polskich torach dla zawodnika ze wschodu był rewelacyjny. Rosjanin ponownie był liderem ekipy rybnickiego ROWu. Był to dla niego najlepszy rok w Polsce pod względem średniej. Łogaczow wystąpił w tamtej kampanii w 14 meczach śrubując w nich średnią 2,197 pkt./bieg.
2022 rok miał być dla niego kolejnym w zespole „Rekinów”, jednak po inwazji Rosji na Ukrainę nie było już mu dane cieszyć kibiców swoją jazdą w naszym kraju.
Kariera na Wschodzie
Łogaczow podczas swojej kariery w Rosji reprezentował dwa kluby ligowe: Wostok Władywostok, którego jest wychowankiem oraz Mega Ładę Togliatti. Na swoim koncie ma m.in. złote medale Drużynowych i Indywidualnych Mistrzostw Rosji. W 2024 roku został ogłoszony trenerem Wostoka. Do tej pory szkoleniowcem drużyny z Kraju Nadmorskiego był Igor Stoliarow, który został mianowany drugim trenerem zespołu.
Łogaczow ma za sobą również występy dla rosyjskiej reprezentacji. Ostatnim z nich był udział w półfinale Speedway of Nations. Miało to miejsce na stadionie w Daugavpils w 2021 roku, gdy z jazdy dla Sbornej zrezygnowali Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta.
Siergiej ŁogaczowAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!