Wiele wskazuje na to, że drużyny Get Well Toruń zabraknie w tym sezonie w play-offach. Drużyna z gwiazdami w składzie i mistrzem świata - Jasonem Doyle na czele spisuje się kiepsko. Adam Krużyński wierzy jednak w półfinały z udziałem drużyny z Grodu Kopernika.
W chwili obecnej stawkę zespół uprawionych do startów w play-off jest forBET Włókniarz Częstochowa, który nad Get Well Toruń ma trzy punkty zaliczki. Podopiecznych Jacka Frątczaka w końcówce rundy zasadniczej czeka wyjazd do Grudziądza (29 lipca), mecz u siebie z Grupa Azoty Unią Tarnów (12 sierpnia), wyjazd do Wrocławia (19 sierpnia) oraz konfrontacja na własnym terenie z Cash Broker Stalą Gorzów. Częstochowian czekają trzy mecze z tymi samymi rywalami, lecz w nieco innej konfiguracji oraz dodatkowo mecz z Falubazem przy ul. Olsztyńskiej.
Walka o miejsce czwarte zapowiada się zatem arcy ciekawie. Czy jest szansa, że ze zwycięzcą rundy zasadniczej w półfinale spotka się jednak Get Well Toruń, a nie częstochowski forBET Włókniarz? – Jeśli nie wierzy się w sukces nie można zajmować się sportem. Tu nic się nie kupi, nie zaplanuje z gwarancją realizacji. Całe piękno sportu to jego nieprzewidywalność. Jeśli ktoś przychodzi do sportu z myślą, że można wszystko zaplanować jak w dobrze prowadzone firmie to jest w błędzie. Podobnie kibice, którzy kibicują drużynie tylko wtedy, kiedy ta odnosi sukces, nie będą jej wiernymi fanami. Trzeba bić się i walczyć do końca, przezwyciężając słabości, trudności czy przeciwności losu. Właśnie w żużlu trzeba mieć nadzieję do końca. Ostatni sezon pokazał, że niemożliwe staje się realne wtedy, kiedy wiara umiera ostatnia. W tym sezonie nie mówimy o przebudzeniu, a wielkim pechu, który nam towarzyszył od początku. Jednak jedzie się 14 meczów w sezonie zasadniczym i dopiero po nim można dokonywać pełnej oceny. Moim zdaniem jedziemy ciągle o play off i nic nie jest jeszcze przesądzone – mówi Adam Krużyński na łamach portalu ddtorun.pl.
W ubiegłym roku Get Well Toruń otarł się nawet o możliwość spadku z PGE Ekstraligi. Mecze barażowe ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk uratowały najwyższą klasę rozgrywkową dla toruńskiego teamu. W listopadzie zatem pożegnano m.in. Michaela Jepsena Jensena, a ściągnięto Nielsa K. Iversena i Jasona Doyle. Apetyty były ogromne, wielu wieszałoby już medale tej drużynie, tymczasem może wyjść znów klapa. Członek rady nadzorczej zapytany czy ewentualny brak awansu do play-off będzie uznawany za porażkę przez klubowe władze, odpowiada… – Nie za porażkę, ale będzie rozczarowaniem. Budując skład zimą liczyliśmy na pierwszą czwórkę i stąd takie, a nie inne wybory. Do zespołu trafili zawodnicy z dużym doświadczeniem i sportowymi sukcesami, a to musiało powodować ambitne cele. Zawsze jednak musimy w sporcie żużlowym uwzględniać element szczęścia lub dla innych pecha. Niestety tego drugiego w Toruniu nie brakuje.
W tym roku z klubem pożegna się prawdopodobnie Daniel Kaczmarek, który kończy wiek juniora. Nie wiadomo jaka przyszłość czeka pozostałych jeźdźców, choć trzon zespołu raczej się nie zmieni. Jaka będzie zatem koncepcja budowy drużyny w Toruniu, by ta w końcu powalczyła o medal Drużynowych Mistrzostw Polski? – Myślę, że postawimy na stabilność z odrobiną szaleństwa. Proszę być cierpliwym i zapraszam kibiców na stadion, bo ich obecność to budżet, a kasa spełnia marzenia każdego żużlowego kibica – zapowiada Krużyński.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!