Żużlowcy Speed Car Motoru Lublin mogą już powoli przygotowywać się do zmagań w play-off Nice 1. Ligi Żużlowej. Podopieczni Dariusza Śledzia zdominowali wręcz rundę zasadniczą i pozostaje im czekać na rywala w dalszej fazie.
Zwycięzca rundy zasadniczej zmierzy się z czwartym zespołem po czternastu kolejkach, a drugi zespół z trzecim. Gdybyśmy mieli zakończyć zmagania już dziś, rywalem lublinian byłby ROW Rybnik. W tabeli jednak wiele się może jeszcze wydarzyć, bowiem zaległe mecze czekają łotewski Lokomotiv czy gnieźnieński Car Gwarant Start. W Lublinie już jednak pojawiają się pierwsze myśli o tym, że w listopadzie może im przyjść kontraktować zawodników do jazdy w PGE Ekstralidze. – Na pewno są czynione kroki, żeby się przygotować. Jak w tej reklamie, że „naj nie bierze się znikąd”. Trzeba pracować i poukładać wszystko dużo, dużo wcześniej. Są więc prowadzone rozmowy i są przychylni ludzie. Myślę, że sport żużlowy na stałe teraz zawitał do Lublina i będziemy stolicą żużla po wschodniej stronie – mówi legenda lubelskiego klubu Marek Kępa na łamach kurierlubelski.pl.
Postawa w zasadniczej fazie sezonu może napawać optymizmem, lecz w półfinałach i finałach rozpocznie się tak naprawdę ściganie od nowa. Najmniejsze błędy mogą spowodować, że dominator polegnie w starciu z teoretycznie słabszym rywalem i całosezonowa praca pójdzie na marne. Czy obecna forma Speed Car Motoru i wyniki mogą mieć wpływ w decydujących spotkaniach? – Ja zawsze powtarzałem, że żadnego przeciwnika nie można lekceważyć. Do każdego startu trzeba się przygotować i skupić. Nie latać przed meczem takim rozdygotanym, rozpromienionym. Wiem, że kibice chcą porozmawiać, ale sportowcy nie mogą sobie na to pozwolić. Muszą być skupieni, bo za chwilę wyjeżdżają na start. Ja podkreślałem, że zawsze miałem czterech przeciwników. Trzech kolegów obok siebie na torze, a czwartym był sędzia. Wszystko więc trzeba tak zgrać, żeby wynik później był, jak najlepszy – dodaje Kępa.
Dość ciekawe i mocne zestawienie jak na pierwszoligowe warunki – Andreas Jonsson, Robert Lambert, Dawid i Wiktor Lampartowie czy Oskar Bober powodują, że w Lublinie miejscowi żużlowcy cieszą się coraz większą popularnością, co wpływa na frekwencję na trybunach. Dobre wyniki też mają tutaj kluczowe znaczenie, bowiem pojawiają się nowi fani, którzy poznają sport żużlowy od podstaw. – Chciałbym przede wszystkim pozdrowić i podziękować kibicom za to zainteresowanie żużlem. Oczywiście jest wynik, ale widzimy, że bez względu na pogodę, czy mamy słońce czy deszcz, to stadion zawsze jest pełny. Za to należy im podziękować, bo to największy sukces. Drugim jest atmosfera, którą Piotr (Więckowski – red.) i Kuba (Kępa – red.) stworzyli wokół klubu i drużyny. Mecze są piknikiem, przychodzą całe rodziny, kilka pokoleń i wszyscy fajnie się bawią.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!