Pierwsza runda Indywidualnych Mistrzostw Europy padła łupem Leona Madsena. Pozostałe miejsca na podium zgarnęli Polacy. Do udanych natomiast nie zaliczy tego turnieju Václav Milík, który zajął ostatnią lokatę. Po zawodach podzielił się spostrzeżeniami z naszym portalem.
Rybnik, to nie jego miejsce
Jeden punkt w całych zawodach i przegrana nawet z Adamem Ellisem, który nie radził sobie kompletnie w rybnickiej rundzie Tauron SEC. Václav Milík nie zaliczył inauguracji cyklu do udanych. Jak skomentował sympatyczny Czech swój występ?
– Kompletnie wszystko poszło źle. Nigdy nie lubiłem jeździć w Rybniku, ten tor zupełnie mi nie pasuje. Trochę lepiej, gdy bywało na nim trochę luźnego materiału. Tym razem tor był taki – można powiedzieć – piaskowy. Mimo wszystko, równy dla wszystkich, jakby nie patrzeć. Chłopaki dopasowali się dość szybko i dobrze im szło. Nie był to mój dzień i uważam, że poszedłem w złą stronę z ustawieniami – powiedział w rozmowie z nami.
Były dziury, ale to nie największy problem
Jak można było zaobserwować śledząc zawody przy Gliwickiej 72, zawodników „podbijało” nieco, zwłaszcza na drugim łuku. To oczywiście sytuacja, która jest codziennością na rybnickim torze. Czech zwraca uwagę, że w jego przypadku problem z brakiem skutecznej jazdy leżał zupełnie gdzieś indziej.
– No tak, tor był nieco dziurawy, ale właściwie taki jest tutaj zawsze. To na pewno nie ten aspekt najbardziej przeszkadzał mi w jeździe. Przeszkadzało to, że było twardo i nie było materiału, aby po szerokiej części owalu móc się napędzić i tamtędy jechać. Od pierwszego swojego biegu zmieniałem wszystko, ale jak się okazało, w złą stronę – wyjaśniał Milík.
Udowodnić, że zasłużył
Popularny Vaszek to żużlowiec, który znalazł się w gronie wyróżnionych przez organizatorów SEC. Mimo braku awansu z turnieju challenge, przyznano Czechowi stałą „dziką kartę” na cykl w sezonie 2022. Milík postara się pokazać w następnych zawodach, że nie był to błędny wybór.
– Na pewno zamierzam udowodnić, że to była dobra decyzja. W tym samym celu przyjechałem do Rybnika. Może nie z celem, żeby wygrać, ale pokazać że będzie to dobry występ. Niestety, od początku nie szło mi to jak należy. Było i minęło. Następne rundy muszą być lepsze!
Następne przystanki: Güstrow, Łódź i Pardubice
Wobec tego, że Václav zdradził nam swoją antypatię do rybnickiego toru, zapytaliśmy o inne areny, na których rozegrane zostaną zmagania o SEC. Czech mówi, że tam już powinno być znacznie lepiej.
– W Güstrow najlepszy mój występ jak do tej pory, to dziesięć punktów. Nie były to w ostatnich latach jakieś błyskotliwe wyniki, ale można powiedzieć, że mam już stamtąd jakieś „zapiski”. Z racji tego, że byłem już tam parę razy, to mam nadzieję trafić już od pierwszego wyścigu, żeby uniknąć takich kłopotów, jak w Rybniku. W Łodzi byłem może z dwa razy, podczas meczów ligi polskiej. Bardzo fajny tor. Nie notowałem tam też takich wyników, jakich bym sobie życzył, ale już też jakieś doświadczenie stamtąd mam. W Pardubicach wiadomo, liczę że tam będzie mój najlepszy wynik – tłumaczy nam Vaszek.
Małe problemy w czeskim speedwayu?
Przy okazji rozmowy, zwróciliśmy jeszcze uwagę na sytuację w żużlu u naszych sąsiadów z południa. Ostatnio po raz kolejny nie odbył się turniej w Czechach z racji braku wymaganej liczby zawodników. Coś takiego ostatni raz miało miejsce w Pilźnie, przy okazji odwołanych indywidualnych mistrzostw tego kraju do lat 21. Czy ma to związek z jakimś kryzysem?
– No brakuje tych zawodników i to jest problemem. Aktualnie mamy kilka nowych talentów, które rozwijają się w klasie 250cc. Musimy jednak uzbroić się w cierpliwość, aby dorośli i zaczęli ścigać się na „pięćsetkach”. Tą granicą jest oczywiście wiek. Przez te sytuacje, gdzie brakuje żużlowców, są potem problemy z indywidualnymi zawodami. Łatwiej jest w przypadku drużynowych. Extraliga jakoś jedzie, ale nie powiem, że jest jakoś bardzo dobrze – zakończył Milík.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!