Jako młodzieżowiec był niezwykle utalentowanym i prosperującym zawodnikiem. Od dwóch sezonów jest jednak cieniem samego siebie. Teraz, żeby ratować swoją karierę zdecydował się na powrót w rodzinne strony.
Bogate czasy juniorskie
Oleg Michaiłow to jeden z tych „złotych dzieci” Lokomotviu o dużym talencie i umiejętnościach. Swoją karierę rozpoczął w wieku 17 lat właśnie w swoim rodzinnym Daugavpils, a każdy to go obserwował, wróżył świetlaną przyszłość. Na pierwsze osiągnięcia nie trzeba było długo czekać. W 2017 roku, czyli drugim sezonie swoich startów wraz z reprezentacją Łotwy wywalczył brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Eruopy Juniorów w Krośnie. Dokładnie ten sam sukces wraz z kadrą powtórzył jeszcze w 2018 (Daugavpils) i 2020 roku na łódzkiej MotoArenie. Z kolei w 2021, także drużynowo, wywalczył brązowy krążek, jednakże turniej przekształcił się już wtedy w Drużynowe Mistrzostwa Europy do lat 23.
Do tego dochodzi jeszcze brąz (2019 – Bałakowo) i srebro (2020 – Terenzano) w Mistrzostwach Europy Par, a także kolejny brązowy kruszec z Pucharu Europy Par U19 zdobyty w Žarnovicy w 2018 roku. Warto także wspomnieć o indywidualnych trofeach, choć ich było dużo mniej to jednak są równie cenne. Łotysz trzykrotnie w swojej dotychczasowej karierze zostawał krajowym mistrzem dokonując tego w 2017, 2019 i 2020 roku. Na arenie międzynarodowej do swojej bogatej kolekcji doliczyć może również brązowy krążek Indywidualnego Pucharu Europy U19 (Varkaus 2018). Jednak największym sukcesem Olega Michaiłowa jest zdecydowanie na koniec wieku juniora brąz wywalczony w Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów na torze w czeskich Pardubicach.
Po „wyprowadzce” miało być jeszcze lepiej…
… a było jeszcze gorzej. Pierwszy sezon na obczyźnie spędził w Polonii Bydgoszcz, podpisując umowę na 2 lata. W klubie uważano jest to transfer na lata, bo biorąc pod uwagę, że od 2021 roku istnieje obowiązek posiadania w składzie minimum jednego zawodnika U23 to Łotysz miał wnieść wartość dodaną do zespołu. Jednak w pewnym stopniu 1. Liga Żużlowa przerosła ambitnego żużlowca. Oleg Michaiłow w żadnym z 18 spotkań w barwach „Gryfów” nie przekroczył dwucyfrowej bariery. Jego średnia również nie porwała na kolana, bowiem było to tylko 1,379 pkt./bieg. Na kolejny sezon działacze ostatecznie obrali inną wizję składu, która nie zakładała obecności wychowanka Lokomotivu Daugavpils.
Aby nie blokować go, została podjęta decyzja o wypożyczeniu i w tej sytuacji wybór padł na 2. Ligę i Polonię Piła. Rozgrywki mniej więcej rozpoczął przyzwoicie, bo od 7 i 6 „oczek”. Później przydarzyła się wpadka i sześcio oraz dziesięciopunktowa zdobycz. Wydawało się, że wszystko u 24-latka wraca już do normy, a sprawy sprzętowe zostały poukładane. Jednak kolejne trzy mecze pokazały, że żużlowiec zamiast jechać do przodu, zaczął kolokwialnie mówiąc – cofać się. Spowodowało to odstawienie od składu i zakończenie startów w Polsce już w lipcu ze średnią 1,258 pkt./bieg, czyli niższą, niż ta w Bydgoszczy.
Powrót do domu ostatnią szansą?
Po tak twardym zderzeniu się z innymi realami u Łotysza pojawiło się zwątpienie i myśli o końcu kariery. Zainteresowany jego powrotem do macierzy był Nikołaj Kokin, ale szkoleniowiec musiał zaczekać na ostateczną odpowiedź czy ten w dalszym ciągu wiąże swą przyszłość ze speedway’em lub jest to definitywny koniec bogatej w sukcesy kariery. Odpowiedź zawodnika ucieszyła chyba wszystkich – Oleg Michaiłow nie zamierza kończyć kariery i chce dalej się ścigać.
Powrót do Lokomotivu Daugavpils może mu w tym pomóc, bo przecież gdzie może się odbudować jak nie u siebie. Jednak przed nim długa droga, gdyż parafował kontrakt „warszawski”. W kadrze drużyny będzie piątym krajowym seniorem, bowiem oprócz niego kontrakty zawarte mają także Jewgienij Kostygow, Kjastas Puodżuks, Daniił Kołodinski i Ernest Matiuszonok. W przypadku ostatniej dwójki sytuacja wygląda tak, że najpierw podpisali umowy w Ekstralidze, by móc startować w lidze U24 i stamtąd zostaną z powrotem wypożyczeni na Łotwę do rozgrywek 2. Ligi.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!